Smartfon od Amazonu – rewolucja, porażka czy tylko plotka?
Dość oczywiste było to, że po niezbyt trudnym do przewidzenia (ze względu przede wszystkim na niesamowicie niską cenę i ekosystem) sukcesie pierwszego tabletu Amazon – Kindle Fire, dość szybko pojawią się pierwsze plotki na temat planów wejścia tego giganta również na inny, choć bardzo obecnie zbliżony rynek – smartfonów. Zdaniem analityków, takie plany faktycznie istnieją i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to gotowy produkt powinien trafić do sklepów pod koniec przyszłego roku, mając poważne szanse ponownie sporo namieszać na rynku i stać się hitem na miarę swojego „większego brata”. Z jednej strony brzmi to nieco absurdalnie, ale z drugiej też nikt nie spodziewał się jeszcze kilka miesięcy temu tak śmiałej i tak kompletnej oferty ze strony tego dostawcy treści. Jeśli jednak faktycznie tak się stanie, przed Amazonem będzie stało o wiele trudniejsze zadanie niż w przypadku Kindle Fire, choć sukces nie jest oczywiście niemożliwy.
Już sama przewidywana data premiery sugeruje, że Amazon dopiero zaczął prace projektowe lub (co bardziej prawdopodobne, jeśli faktycznie zamierza zaatakować rynek smartfonów), szykuje dla swoich klientów coś naprawdę ciekawego i musi przy tym zmierzyć się z licznymi problemami. Ponad 12 miesięcy w branży mobilnej to naprawdę sporo – co więc stoi na przeszkodzie?
Jednym z dwóch największych atutów oraz „motorów sprzedażowych” Kindle Fire była jego niska cena. 199$ to o wiele mniej niż życzyli sobie za swoje produkty wszyscy dotychczasowi gracze na rynku zarówno dużych, jak i małych tabletów. Ponad dwa razy mniej niż iPad, PlayBook, Galaxy Tab czy HTC Flyer, przy jednoczesnym zaoferowaniu bardziej niż przyzwoitych podzespołów, z pewnością przekonało do siebie wielu klientów, chcących za niezbyt duże pieniądze spróbować swojej przygody z tabletami. Podobnie ma być również w przypadku smartfonów – koszt produkcji ma być wprawdzie niemal identyczny jak u innych dostawców – około 150-170$, ale w przeciwieństwie do innych, Amazon mógłby ponownie sprzedawać je po cenie równiej cenie produkcji, licząc na to, że straty zostałyby zrekompensowane przez sprzedaż „treści” oferowanej w jego sklepie.
Takie kalkulacje są oczywiście prawdopodobne, a cena jest niesamowicie istotna przy coraz bardziej zatłoczonym rynku, ale taka opcja byłaby możliwa jedynie w przypadku, kiedy w pełni zachowany byłby model dystrybucji Kindle Fire. Dodając bowiem do kompletu operatorów (którzy również muszą zarobić), cena hurtowa/sugerowana ma niezbyt wielkie znaczenie. Tutaj ktoś już musi zarobić – na pewno nie zrezygnują z tego sieci komórkowe, ciężko posądzać Amazon o rozdawanie swojego produktu zupełnie za darmo, a klient końcowy ostatecznie pewnie zobaczyłby cenę podobną do innych smartfonów.
Nie zapominajmy też o tym, że jeśli ponownie całość zostanie oparta na Androidzie, kolejne dolary popłyną również wprost do kieszeni… Microsoftu, który prawdopodobnie nie zamierza odpuścić żadnemu liczącemu się producentowi urządzeń z tym systemem. Przejście na inny system? Oczywiście jest to możliwe i częściowo tłumaczyłoby ponad roczny okres przygotowań, jednak co tak naprawdę do dyspozycji ma Amazon? Jest oczywiście Windows Phone („skoro i tak trzeba płacić MS, to niech przynajmniej da w zamian system”), który raczej odpada ze względu na praktycznie zerowe możliwości „personalizacji” przez producentów. Jest też prawdopodobnie na „wydaniu” webOS, z którym HP samo nie wie chyba dokładnie co zrobić. Ten drugi system wydaje się być całkiem ciekawym celem, gdyby nie fakt, że byłoby z nim raczej więcej problemów i wydatków niż pożytku, ale… rok to naprawdę sporo czasu – kto wie, co może się przez ten czas wydarzyć.
Niezależnie jednak od systemu, problemem pozostaje dystrybucja – operatorzy, posiadający już zresztą w swoich ofertach całą gamę „Androidów za złotówkę”, nie będą w tym przypadku dobrymi partnerami. Jeśli więc Amazon zechciałby naprawdę namieszać na rynku, musiałby postawić na dystrybucję własną. Jak wiele można jednak zawojować, mając telefon do którego i tak trzeba dokupić u dostawcy sieci kartę SIM, abonament i pakiet danych? Najprawdopodobniej niewiele, i tutaj pojawia się najciekawsza opcja i najbardziej intrygujące wytłumaczenie – Amazon może mieć w planach to, co (podobno) nie udało się do tej pory Apple – stworzenie „własnej” sieci, globalnego MVNO. Wszyscy pamiętają przecież czym wsławił się Kindle 3 w wersji 3G – bezpłatnym dostępem do internetu na niemal całym świecie. W przypadku Kindle Touch ta opcja została zablokowana, a Kindle Fire nie ma nawet takiej technicznej możliwości (brak slotu na kartę SIM). Być może właśnie dlatego, że Amazon nie był jeszcze na to gotowy, albo wręcz celowo nie chciał umożliwić obsługi „cudzych” kart SIM we własnym urządzeniu.
Owszem, Amazon może zrobić „kolejny tani smartfon z Androidem i doskonałym zapleczem”, ale czy to ma jakikolwiek sens? Raczej nie. Jeśli jednak Jeff Bezos ma jednak śmielsze plany, czeka go całkiem spore wyzwanie – od przygotowania systemu, przez wywalczenie jak najlepszej ceny, wykluczenie z kanału dystrybucji operatorów i przygotowanie własnej oferty, po przekonanie użytkowników, że telefon można „bez macania” kupić przez internet. Będzie ciężko, ale jeżeli projekt nie umrze gdzieś po drodze, zdecydowanie warto czekać na realizację. W końcu w „świecie tabletów” też teoretycznie nie dało się zrobić już nic ciekawego, a jednak właśnie Amazonowi się udało.
Zdjęcie: tekosaur [1], arabia [2],