REKLAMA

I gdzie ten koniec Facebooka?

anon_f
I gdzie ten koniec Facebooka?
REKLAMA

Czy ktoś pamięta, że to dziś Facebook miał paść ofiarą grupy Anonimowych hackerów? Dziś 5 listopada, więc według gróźb wysyłanych w kierunku serwisu Marka Zuckerberga jeszcze w sierpniu 2011 r., to właśnie dziś miał nastąpić zmasowany atak, który miał zmieść Facebooka z powierzchni internetu. Jest po 20:00, na Facebooku dzień jak co dzień - cytując frazę z kapitalnego skeczu Macieja Stuhra - "siedzimy, nic się nie dzieje". Facebook jak istniał, tak istnieje. Można założyć z dużą dozą pewności, że gdy obudzimy się jutro, w uroczą listopadową niedzielę, i odpalimy Facebooka, to nasi znajomi będą tam dalej na nas czekać. 

REKLAMA

Serio mówiąc, to chyba nikt nie spodziewał się, że rzeczywiście ktokolwiek, nawet Anonimowi, którzy wsławili się skutecznymi atakami na Pentagon, News Corp., czy Sony, będą w stanie rzeczywiście skutecznie zaatakować Facebooka. Ale gdy w sierpniu taką intencję formułowali, cytując problemy z prywatnością danych użytkowników Facebooka za główny powód, to zyskali sporo medialnego rozgłosu. I chyba o to chodziło, bo dziś - mimo że to właśnie dziś miał nastąpić atak - mało kto o tym pamięta. Próżno szukać wzmianek o planowanej akcji Anonimowych w topowych źródłach medialnych. To, co Anonimowi mieli do ugrania spokojnie więc ugrali - tak właśnie buduje się dziś "PR".

Dzisiaj na rozlicznych kontach Anonimowych w mediach społecznościowych (<= czyż to nie sytuacyjny sarkazm, że hackerzy komunikują się właśnie za pomocą tych narzędzi, na które się zamachują?) można obserwować klasyczne ściemnianie - pojawiają się wpisy mówiące o tym, że za słynnym nagraniem z groźbami przeciwko Facebookowi umieszczonym na YouTube (dziś już go nie ma, ale poniżej zamieszczamy transkrypcję tego nagrania) stało wprawdzie kilku członków grupy Anonimowych, to jednak nie mają oni i nigdy nie mieli poparcia większości grupy. Na jednym z kont na Twitterze, członkowie grupy piszą dziś, że lepiej się zmierzyć przeciwko prawdziwym potęgom, a nie serwisom, których sami używają (<= to apropos tego sarkazmu…). Na jeszcze innym profilu twitterowym można przeczytać, że tak naprawdę za akcją 5 listopada stała grupa… trolli.

anon_tw

Najciekawsza w całej sprawie była data planowanego ataku na Facebooka. 5 listopada to w Wielkiej Brytanii "Guy Fawkes Day", w którym 'celebruje się' rocznicę podpalenia brytyjskiego parlamentu przez grupę spiskowców, które miało miejsce w 1605 r. Kiedyś święto to tradycyjnie było wydawane aby uczcić ocalenie życia przez króla Jakuba I, a dzisiaj, po ekranizacji komiksu "V jak Vendetta" - a tę informacje wyczytałem w Internetzona.pl - święto to stało się hołdem dla Guya Fawkesa i idei mówienia prawdy przez władzę. I chyba właśnie o to głównie chodziło żeby zwrócić uwagę na tę datę, co w kontekście politycznych postulatów Anonimowych z przeszłości wydaje się najbardziej prawdopodobną interpretacją motywów grupy.

anon_mani
REKLAMA

Już kiedyś pisałem o Anonimowych, że to grupa nie stanowiąca większego zagrożenia dla przeciętnego użytkownika internetu. To bardziej ideologiczni odszczepieńcy przeciwstawiający się politycznemu status-quo niż realni przestępcy. Można ich porównać do protestujących antyglobalistów przed budynkami instytucji rządowych, w których odbywają się kolejne 'szczyty' grubych politycznych ryb. Większej szansy na realny wpływ na globalną politykę nie mają, ale mogą być i są dość głośni.

I w tej całej sprawie przeciwko Facebookowi chyba o to chodziło - żeby pokazać swoją dezaprobatę w stosunku do działań instytucji rządowych (Anonimowi oskarżali Facebooka, że sprzedaje dane wywiadowniom) a nie faktyczny atak na najpopularniejszy serwis społecznościowy świata. Co więcej, patrząc na to, że dziś raczej cicho o całej sprawie, można domniemywać, że swój cel Anonimowi osiągnęli właśnie w sierpniu, kiedy straszyli atakiem na Facebooka. Dziś już ich to nie interesuje i najzwyczajniej w świecie ściemniają tych, którzy pamiętają.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA