Android Honeycomb – sukces i porażka w jednym
2011 miał być według wszelkich przesłanek rokiem tabletów i to nie tylko tych od Apple, ale również od producentów, którzy otrzymali dostęp do pierwszej wersji Androida przystosowanej właśnie do tego typu urządzeń - Honeycomb. Od momentu debiutu pierwszego urządzenia pracującego pod kontrolą tego systemu operacyjnego minęło już dobrych kilka miesięcy – wystarczający czas, aby przynajmniej spróbować oszacować, czy poczyniona przez Google i producentów sprzętu próba wdarcia się na rynek tabletów okazała się sukcesem czy nie.
Podział na „Google” i „producentów” jest jak najbardziej zamierzony – na chwilę obecną bowiem tylko jeden z nich może ogłosić jakikolwiek powodzenie w rozpoczętej kampanii przeciwko dominacji iPada. Jest nim nie kto inny niż pierwszy z wymienionych – Google, którego łączne udziały w rynku OS dla tabletów przekroczyły już pewien czas temu 20%. Niestety sukces nie jest w największej mierze zawdzięczany systemowi, który najbardziej miał się do niego przyczynić – Honeycomb, a sporym ilościom tanich tabletów z przestarzałymi wersjami Androida, które w najbliższym czasie mogą zostać wyparte przez równie taniego Kindle Fire (który jednak wciąż będzie liczony prawdopodobnie jako Android).
Znaczący jest fakt, że praktycznie żaden z obecnych partnerów Google (ani samo Google) nawet nie próbuje podać przybliżonych danych sprzedaży, ani też specjalnie się nimi nie chwali. Wiemy jedynie ile mniej więcej urządzeń trafiło do kanałów dystrybucyjnych. W momencie, kiedy nikt nie mówi głośno o „rewelacyjnych osiągnięciach”, możemy być niemal pewni, że raczej nie jest dobrze. Nie znaczy to jednak, że Android 3.0 nie odegrał w tym roku żadnej roli.
Według najnowszych szacunków, „aktywnie użytkowanych” (tzn. uzyskujących w ostatnim czasie dostęp do Android Marketu) urządzeń z Honeycombem jest około 3,4 mln. Wynik oczywiście nie powala, zwłaszcza jeśli postawimy go obok iOS dla iPada, który ma w tym roku znaleźć się na ponad 60 mln tabletów i jeśli chcielibyśmy porównać obydwie platformy to bez wątpienia to wydanie Androida zostało dosłownie zdeklasowane. Istotne jest jednak co innego – Google w ciągu kilku miesięcy zdążył wielokrotnie zwiększyć udział Honeycomba – z 0,2% w marcu do wspomnianych już 1,8%* obecnie. Coraz większy jest także udział HC wśród wszystkich tabletów z Androidem – nawet jeśli do końca roku nie sprzeda się ich zbyt wiele, znajdą się prawdopodobnie na co czwartym urządzeniu tego typu z systemem Google. A to już powoli można uznawać za sukces i wyraźny znak dążenia do ujednolicenia platformy tabletów.
Sukcesu ilościowego nie udało się jednak odnieść. Ludzie nie wyczekiwali pod sklepami na Xooma czy Transformera, a i Ci, którzy ostatecznie zdecydowali się na zakup, nie zawsze byli zachwyceni. Powód był dość prosty – Honeycomb powstawał dość szybko, mając na celu przede wszystkim zaznaczenie obecności Google w sektorze tabletów. Zalet produktu było oczywiście wiele, ale zabrakło niestety tego, za co klienci wydają się cenić konkurencyjne wydania tabletów – dużej ilości aplikacji oraz stabilnej pracy systemu. O ile w tym drugim przypadku wszystko zależało od Google, o tyle w pierwszym z nich nie miał on większego wpływu na osiągnięty wynik. Honeycombem nieszczególnie zainteresowali się programiści, czego efekt był prosty do przewidzenia – na 10” tablety z tym system operacyjnym jest po prostu zbyt mało w pełni zoptymalizowanych aplikacji, aby przyciągnąć do niego rzesze użytkowników.
To powinno jednak zmienić się w momencie premiery Androida 4.0 – Ice Cream Sandwich, który ma wyraźnie ułatwić życie deweloperom, pragnącym, aby ich dzieła trafiły nie tylko na małe, ale i większe ekrany przy wyraźnie mniejszym nakładzie pracy niż obecnie. Istnieje jednak dość spore ryzyko utraty zaufania klientów w sytuacji, w której starsze urządzenia z 3.0 nie otrzymają aktualizacji, która stanie się pierwszym prawdziwym krokiem Google w świat tabletów. Kto z posiadających obecnie urządzenie z Honeycomb, zaryzykuje zakup kolejnego, jeśli to, na które zaledwie kilka miesięcy temu wydał całkiem sporą gotówkę, może okazać się już nieodpowiednie? Owszem, takie ryzyko zawsze istnieje, ale klient w większości przypadków chce mieć „najnowsze i najlepsze” i nie będzie szczególnie pocieszony, jeśli takiego wsparcia nie otrzyma, zwłaszcza, że jego tablet ani nie był tani, ani nie ma słabych podzespołów.
Według niepotwierdzonych jeszcze oficjalnie plotek, większość tabletów z 3.0 powinna otrzymać aktualizację. Pytanie tylko, które z nich zaliczać się będą do wspomnianej „większości” i czy powtórzy się historia z aktualizacjami zależnymi w ogromnym stopniu od producentów sprzętu. Biorąc pod uwagę fakt, że część z nich zastosowała własne nakładki systemowe, można zakładać, że tak właśnie się stanie.
Paradoksalnie więc, stosunkowo niewielka ilość sprzedanych do tej pory tabletów z Androidem 3.0 może być… zaletą. Cierpliwie wyczekujący na 4.0 w końcu otrzymają możliwość zakupu swoich wymarzonych tabletów, pracujących pod kontrolą systemu dopracowanego (w tym dzięki doświadczeniom z 3.0), z dynamicznie rosnącą bazą aplikacji, a tych niezadowolonych (jeśli nie otrzymają aktualizacji) będzie w najgorszym przypadku po prostu… niezbyt wiele. Jeśli jednak producenci nie zawiodą swoich klientów i w odpowiednim czasie udostępnią nowe wersje oprogramowania, udział Honeycomb zostanie niemal natychmiastowo zastąpiony przez udział ICS – a to (razem z nowymi telefonami) coś, co z pewnością zainteresuje deweloperów i użytkowników.
Ilość androidowych tabletów ma z roku na rok rosnąć coraz dynamiczniej, na co wskazują raporty opublikowane niedawno m.in. przez Garnetra. Oczywiście nieprędko będą one realnym zagrożeniem (przynajmniej ilościowym) dla iPada, ale za kilkanaście (lub nieco więcej) miesięcy możemy spodziewać się podobnego pojedynku o pierwsze miejsce, jaki mamy możliwość obserwować w przypadku rynku smartfonów. A ważnych graczy w tym segmencie pojawia się coraz więcej.
Wiemy już raczej dobrze, że z wyjątkiem iPada i iPada 2, bieżący rok nie jest rokiem tabletów. Jest raczej rokiem oswajania się klientów z nowym typem urządzeń, których prawdopodobnie wcześniej nie rozważali jako potencjalnego zakupu. Jest też bez wątpienia rokiem badania przez producentów innych niż Apple nowego dla nich rynku. 2012 też wcale nie musi być momentem, kiedy cokolwiek ulegnie wyraźnej zmianie, jednak będzie najprawdopodobniej prawdziwym początkiem rywalizacji, kiedy celem Google nie będzie już 20% udziału, a o wiele więcej i to zawładniętego jego autorskim systemem w jednym, a nie w dziesiątkach różnych wydań.
*) Wśród wszystkich urządzeń z Androidem