Jeśli myślisz, że pieniądze leżą na ulicy...
… to jesteś w bardzo dużym błędzie. Ze startupami jest jak z dziećmi, kupnem nowego samochodu czy mieszkania. Dają olbrzymią przyjemność, poczucie dumy, ale wiążą się również z olbrzymią odpowiedzialnością i finansowymi zobowiązaniami. Gdy udaje nam się przekonać do naszego pomysłu kolejne osoby, zdobywamy kolejnych użytkowników, którzy korzystają z naszej strony, zaczyna ogarniać na nas coraz większa presja. Czy aby na pewno nam się uda? Czy nasz pomysł jest naprawdę dobry? Czy uda nam się zarobić pieniądze na łączeniu pracy z pasją?
By robić startup wybraliśmy taką, a nie inną drogę, porzuciliśmy pracę na etacie, po to by realizować się na innej drodze życia. Wybraliśmy kierunek rozwoju, który dla wielu osób z poprzedniego pokolenia stanowi wyraz abstrakcji i braku odpowiedzialności. “Rzucasz szkołę, aby robić stronę w internecie?!”, “Dlaczego nie chcesz pracować na etacie?” - to często padające pytania. Jak jest wtedy Wasza odpowiedź? Sytuacja zmienia się, gdy z pasji rodzi się biznes, pojawiają się pierwsze pieniądze, w mediach coraz głośniej o ludziach, który w internecie zarobili miliony. Wtedy nagle, na to co robisz, pada zupełnie inne światło. Zdobywasz szacunek na dzielni, a dzięki temu, co robisz jesteś bardziej “trendi”, bo idziesz droga Zuckenberga i jemu podobnych.
W rzeczywistości, każdego dnia wstajesz, wypijasz kolejny łyk kawy, jesz skromnie śniadanie i przez kilkanaście godzin realizujesz tyle zadań, ile etatowcy nie są w stanie ogarnąć nawet przez tydzień. Jako freelancer pracujesz na chleb, ale wciąż marzysz o tym, co by w pełnym wymiarze godzin zająć się tylko tym jednym projektem. Projektem twojego życia. I tu pojawia się problem. Skąd wziąć pieniądze na to, by w pełni zaangażować się w ten jeden, jedyny i niepowtarzalny biznes. Żyjemy w kraju, w którym przez narzędzia miłościwie nam panujących polityków wielokrotnie, już w zarodku, tłumi się przedsiębiorczy płomień, to mimo wszystko istnieją rozwiązania, które z pewnością pomogą rozwinąć ci skrzydła. Poniżej listy, tych najlepszych i sprawdzonych. True story.
Sponsora szukam
W przenośni i dosłownie. Jeżeli twój serwis generuje ruch, a zakup profesjonalnego serwera stanowi zbyt duży wydatek, to najlepszym wyjściem z sytuacji jest spróbować współpracy z dostawcami usług hostingowych. Jak? Wystarczy mail lub telefon z konkretnym opisaniem problemu, rozwiązaniem i opisaniem korzyści dla obydwu stron. Ty potrzebujesz serwera, w zamian oferujesz reklamę dla x liczby użytkowników. Pamiętaj, że jako osoba prowadząca serwis internetowy, jesteś niczym słup reklamowy dla firmy, która szuka dobrego PR. Jeden zadowolony klient to dużo. Jeden bardzo zadowolony klient z rzeszą użytkowników to skarb bezcenny.
Podobnie możesz działać w poszukiwaniu innych usług. Masz dobry pomysł, ale brakuje Ci programisty, pozycjonowania, czy wsparcia marketingowego? Nic nie stoi na przeszkodzie, by w zamian za udziały w firmie, którą chcesz stworzyć pozyskać partnera, który zajmie się technologią.
Jesteś programistą, ale brakuje ci pomysłów na promocję twojego projektu? Oddaj udziały komuś, kto zjadł zęby prowadząc działania marketingowe w internecie. Nie bój się pytać, rozmawiać, wysyłać maile i dzwonić. Nic nie stracisz, a wiele możesz zyskać. Wielu tych, których zapytasz o pomoc wyśmieje twoją propozycję. Im duma nie pozwala na to, by pracować bez przepływu gotówki. Ich problem, gdy tobie się uda, to oni będą pluć sobie w brodę.
Co więcej. Istnieje wiele firm, które szukają alternatywnych sposób reklamowania swoich usług i produktów. Nie zawsze muszą to być międzynarodowe koncerny, rozejrzyj bo po bazie firm w twoim regionie. Z pewnością znajdziesz takie, które chętnie ci pomogą, albo chociaż podrzucą jakiś pomysł.
Pieniądze z Unii?
Teoretycznie najprostszy sposób do tego, by pozyskać duży kapitał niezbędny do rozwoju swojej firmy. Jednak jeżeli chcesz pokusić się o takie rozwiązanie, musisz odpowiedzieć sobie na jedno ważne, ale to naprawdę ważne pytanie. Chcesz robić biznes, czy zginąć w gąszczu dokumentów, faktur i umów z przedstawicielami europejskiej biurokracji?
Program dotacji unijnych na e-biznes to jeden wielki niewypał. W rzeczywistości zamiast wspierać młodych przedsiębiorców stworzył rynek pseudobiznesów internetowych, które nie mają szans na powodzenie w dłuższej perspektywie czasowej. Oczywiście, są od tej reguły wyjątki. Jednak tym zajmiemy się w jednym z następnych tekstów.
Reasumując. Kilkukrotnie podejmowałem temat pozyskania dotacji z Unii Europejskiej i za każdym razem rezygnowałem. Lepiej skupić się na budowaniu produktu, rozwijaniu go czy przygotowywaniu biznes planu i ofert dla inwestorów, sponsorów oraz potencjalnych reklamodawców, niż później czekać w nieskończoność na wypłatę środków.
Inwestor nie taki straszny...
Podobno, bo tu jestem dopiero na etapie pozyskiwania tego typu finansowania do swojego projektu. Z pośród osób, które znam i którym pomagałem pozyskać inwestora, sponsora, żadna nie zrezygnowałaby z tego rodzaju wsparcia. Wiadomo, że jak każda współpraca, i ta ma swoje dobre oraz złe strony. Mając jednak na uwadze, że wraz z inwestorem pojawiają się nie tylko pieniądze, ale i otwierają się przed tobą dziesiątki drzwi, to warto spróbować.
Wbrew pozorom, współpraca z inwestorem nie polega też na tym, by jak najwięcej zyskać, jak najmniejszym kosztem. Budowanie biznesu wymaga cierpliwości i nawet Apple, które dziś jest najbardziej wartościową firmą na świecie przez lata budowało swoją pozycję na rynku poprzez ciągłą pracę nad rozwojem swoich produktów. Jeżeli chcesz zrobić biznes, musisz uzbroić się w tonę amunicji zwanej cierpliwością i determinacją. Ważny jest taż fart, ale bez niego ani rusz. Trzeba pamiętać o tym, że nawet jeżeli uda nam się pozyskać inwestora to przed nami jeszcze długa droga do wspólnego szczęścia.