Windows Phone 7 nadchodzi. Z wieloma brakami. Choć może to zalety.
Na 99% oficjalną datą premiery wielce oczekiwanego powrotu Microsoftu na rynek mobilnych systemów operacyjnych jest 11 października 2010 r. To właśnie na ten dzień Microsoft zwołał duży spęd medialny do Londynu. I pewnie wtedy oficjalnie zadebiutuje półkowa wersja Windows Phone 7 wraz z pierwszymi smartfonami. Na pierwszy rzut oka nowy mobilny OS Microsoftu wygląda na wielce wybrakowany. Jednak gdy przyjrzeć się bliżej pomysłowi na interfejs użytkownika, można zrozumieć, że braki niekoniecznie oznaczają wady.
Pierwsza, tzw. producencka wersja systemu Windows Phone 7 trafiła do producentów smartfonów 1 września. Wtedy też trafiły do nich bardzo enigmatyczne - bo skąpe - wymagania sprzętowe dla przyszłych urządzeń z WP7: aparat fotograficzny, kompas, GPS, czujnik zbliżenia, akcelerometr oraz dotykowy ekran; opcjonalnie dochodzić mogła fizyczna klawiatura QWERTY. Z medialnych przekazów wynika, że zainteresowanie produkcją smartfonów z najnowszym dziełem Microsoftu wyrazili: HTC, LG, Samsung, Dell, Asus, Sony Ericsson oraz Toschiba.
Lista rzeczy, których pierwsze smartfony z Windows Phone 7 mieć nie będą jest dużo dłuższa. Prześledźmy:
- przeglądarka internetowa nie będzie wyświetlała elementów flashowych;
- nie będzie również wsparcia dla elementów pisanych w HTML5;
- system nie będzie oferował funkcji kopiuj/wklej;
- nie będzie wielozadaniowości obok podstawowej współpracy pomiędzy aplikacjami samego Microsoftu;
- system nie będzie natywnie wspierany na komputerach Mac.
Najwięcej kontrowersji wywołuje brak wsparcia dla technologii Flash. Swego czasu, kiedy medialna potyczka pomiędzy Steve'm Jobsem a właścicielem Flasha, firmą Adobe, była najgorętsza, Microsoft opowiedział się po? stronie Apple'a udowodniając, że przyszłość multimediów online w urządzeniach mobilnych leży przed formatem HTML5. Niestety, także i tej technologii nie zobaczymy w pierwszych smartfonach z Windows Phone 7. Microsoft zapewnia jednak, że system przygotowany został w taki sposób, że zarówno obsługa Flash, jak i HTML5 będzie mogła być dodana przez automatyczną aktualizację systemu "over the air".
Patrząc na bogatą listę pozostałych braków, z którą przyjdzie borykać się posiadaczom pierwszych smartfonów z Windows Phone 7, można by dojść do wniosku, że? będzie po prostu słabo. Nie musi jednak tak być. Rzut oka na pomysł Microsoftu na nową wersję swojego mobilnego systemu operacyjnego przynosi zrozumienie, że te podstawowe dla iPhone'a czy smartfonów z Google Android funkcje niekonieczne są niezbędne w przypadku Windows Phone 7. Wygląda na to, że WP7 to zupełnie inna filozofia stojąca u podstaw budowy interfejsu użytkownika.
W iPhonie czy bazującym na jego pomyśle Google Android, zarządzanie opiera się na aplikacjach porozmieszczanych na poszczególnych pulpitach ekranu. W iPhonie, treści wysyłane przez aplikacje na pulpit są ograniczone jedynie do informacji o liczbie nieprzeczytanych wiadomości/uaktualnień. W Windows Phone 7 jest inaczej. Wprawdzie tam też będziemy mieli mobilne aplikacje, lecz ich układ i prezentacja jest zupełnie inna niż w iOS czy Androidzie. W smartfonach z WP7 podstawą będzie jeden ekran z poszczególnymi "hubami", czyli przestrzeniami na ekranie odpowiadającymi za poszczególne aplikacje i informacjami z nimi przekazywanymi.
W związku z tym wielozadaniowość rodem z iPhone'a wydaje się być w WP7 niezbyt potrzebna. Do zdecydowanej większości podstawowych informacji o systemie i jego aplikacjach uzyskamy bowiem dostęp na jednym przesuwanym w dół i górę ekranie. Na ekranie głównym będą się pojawiać nie tylko informacje związane z funkcjami samego telefonu (odebrane/nie odebrane połączenia, wiadomości SMS, itd.), ale również informacje z poczty (np. najnowsza wiadomość - od kogo, kiedy i jej zajawka), najnowsze wiadomości od naszych przyjaciół z Facebooka (ze zdjęciem kontaktu), kalendarza (dzisiejsze wydarzenia), wejście do odtwarzanego ostatnio najczęściej albumu muzycznego, czy subskrybowanego podcastu.
Takie podejście do interfejsu użytkownika w Windows Phone 7 zdecydowanie zmienia optykę wokół tego co jest w tym systemie konieczne, a co nie. Na ekranie głównym znajdziemy bowiem dużo więcej informacji wynikających z synchronizacji z chmurą poszczególnych aplikacji - czyli coś, na co Apple nie pozwala (choć użytkownicy jailbreakowanych iPhone'ów mogą poczuć namiastkę takiej filozofii instalując aplikację Intelliscreen).
Można więc zrozumieć marketingowy pomysł Microsoftu w najnowszych wielce kontrowersyjnych spotach reklamowych, gdzie główny nacisk przekazu polega na tym, że? smartfonu z Windows Phone 7 nie trzeba używać często (w domyśle: bo na ekranie głównym od razu znajdziesz wszystkie niezbędne informacje, aby być w pełni poinformowanym). Sam pomysł na akcentację właśnie tego fenomenu jest przedni. Gorzej jednak z samą reklamową egzekucją, bo ze spotów wynika?, że Microsoft oczekuje, że użytkownicy smartfonów z WP7 będą rzadziej z nich korzystać niż użytkownicy innych smartfonów.
Samobójstwo? No cóż, działania reklamowe Microsoftu to już jest temat na zupełnie inną opowieść. Podobnie jak o tym, czy smartfon ma dziś służyć głównie do nowoczesnej komunikacji (jak sugerują spoty Windows Phone 7), czy też do zupełnie czegoś innego.