REKLAMA

Jest ktoś kto nie będzie szczęśliwy gdy Steve Jobs wyjdzie dziś na scenę

01.09.2010 07.10
Jest ktoś kto nie będzie szczęśliwy gdy Steve Jobs wyjdzie dziś na scenę
REKLAMA
REKLAMA

Gitara z otworem rezonansowym w kształcie logotypu Apple’a – w taki, jak zwykle enigmatyczny sposób Steve Jobs zaprasza na dzisiejszą konferencję. Niby nic nowego, zaproszenie nie odbiega zbytnio od stylistyki, której Apple hołubi od dawien dawna. Jednak tym razem zaproszenie nie ma tytułu. Czy to sygnał głębszych zmian, które przyniesie dzisiejsza konferencja?

Każdy kto z uwagą obserwuje cykl konferencji prasowych Apple’a wie, że we wrześniu firma aktualizuje portfolio swoich odtwarzaczy multimedialnych iPod. Jeszcze do niedawna konferencje na początku drugiej połowy roku były najważniejsze w roku – Apple przygotowywał świetne promocje związane z powrotem studentów na studia i nowe iPody sprzedażowy szczyt osiągały w okolicach Czarnego Piątku i przed Świętami Bożego Narodzenia. W ostatnich latach ten najważniejszy gadżet początku XXI wieku na świecie, który przeistoczył firmę Steve’a Jobsa z małej firmy produkującej komputery w giganta branży technologicznej traci jednak na znaczeniu. Niesie to za sobą konsekwencje dla branży, która żyje z jego sprzedaży – branży muzycznej.

Liczby nie kłamią – w ostatnim kwartale Apple sprzedał zaledwie 9 milionów iPodów. To najmniej od 2006 r. Udział iPoda w przychodach Apple spada nieprzerwanie od 2007 r., kiedy na rynku debiutowała nowa gwiazda w portfolio – iPhone. Apple zapewne nie martwi się zbytnio tym stanem rzeczy. Firma modelowo przeprowadziła niezwykle trudną operację kontrolowanego wygaszania głównego produktu w ofercie, skutecznie zastępując go nie jednym (iPhone) produktem, lecz co najmniej dwoma (iPad).

iPod był produktem, który poniekąd ocalił branżę muzyczną od zagłady i jednocześnie stał się jej przekleństwem. iTunes, który jest niczym perpetuum mobile napędzającym życie iPodów jest dziś największym detalicznym sprzedawcą muzyki na świecie. To właśnie tam miliony właścicieli iPodów kupują pliki muzyczne, skutecznie ratując tyłki menedżerom branży muzycznej, którzy do niedawna ciągle tkwili w erze sprzedaży CD, zastanawiając się czemu sprzedaż spada. Przekleństwem – gdyż obok końca ery CD kończy się również era sprzedaży albumów muzycznych. Sprzedają się przede wszystkim pojedyncze piosenki, single, które szczególnie dobrze „rozchodzą się” w iTunes. Najnowszy album gwiazdy czarnej muzyki Mr. Cruz zatytułowany „Rokstarr” sprzedał się jedynie w 93 tys. fizycznych kopii w ciągu 12 tygodni od debiutu. Dwa single promujące album: „Break Your Heart” oraz „Dynamite” sprzedały się w? 4,9 mln sztukach, a klipy wideo do tychże piosenek odtworzone zostały łącznie 49 mln razy. Taka wcale nie niecodzienna sytuacja wśród artystów, szczególnie tych mniej znanych, sezonowych, promuje bardziej sprzedawcę (głównie iTunes).

Jednak dobre czasy dla wzrostów na rynku muzyki cyfrowej wydają się więdnąć wraz z gasnącą popularnością iPodów. Jeszcze w 1999 r. przychody branży muzycznej szacowane były na 13,4 mld dolarów rocznie. Dekadę później, na koniec 2009 r. branża osiągnęła około połowę tej sumy (wg Forrester Research). W 2009 r. sprzedaż CD spadła o 12,7% procent, gubiąc kolejne 1,6 mld dolarów, podczas gdy sprzedaż muzyki cyfrowej wzrosła jedynie o 9,2% zyskując niewiele więcej niż 400 mln dol. rok do roku. To oznacza, że wzrost na rynku cyfrowej muzyki nie rekompensuje spadku sprzedaży CD. Dwucyfrowe wzrosty sprzedaży muzyki cyfrowej trwały nieprzerwanie od 2004 r., kiedy Apple otworzyło iTunes Music Store. W 2009 r. po raz pierwszy wzrost wyhamował do poniżej 10%, co należy asocjować właśnie ze spadającą sprzedażą iPodów.

Spadków sprzedaży muzyki cyfrowej nie obroni iPhone, iPad ani nawet jedyny dynamiczny przedstawiciel linii iPodów – iPod touch, które także korzystać mogą z dobrodziejstw iTunes Store. Wszystkie te urządzenia podpięte są przede wszystkim do AppStore. To tam ich właściciele wydają większą część swojego budżetu, kupując aplikacje. O muzyce w iTunes Store zapomina nawet Apple, nigdy nie używając jego argumentu w materiałach promocyjnych swoich produktów. Nawet iPod touch jest przecież dla Apple’a bardziej przenośną konsolą do gier niż odtwarzaczem muzyki.

Apple traci po części zainteresowanie rynkiem muzycznym. Steve Jobs zrobił swoje – uczynił klasycznego iPoda wraz z iTunes najistotniejszym produktem branży muzycznej aktualnej doby, a sam iTunes największym sklepem muzycznym na świecie. Jednak wraz z rozwojem własnych produktów i naciskiem położonym na iPhone’a i iPada, Steve Jobs ma coraz mniej motywacji, aby w przypadku iPoda pokazać coś naprawdę nowego, innowacyjnego, co odwróciłoby niekorzystny trend sprzedaży i jednocześnie dało kolejne pozytywne tchnienie na rynku muzycznym.

Branża muzyczna musi poszukać sobie nowego fetysza wzrostów sprzedaży. Ten długo nie pociągnie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA