Chmura produktywności coraz bliżej
Aktualizacja aplikacji z pakietu iWork na tablet Apple'a oraz zapowiedź Google'a o rychłych udogodnieniach dla mobilnych użytkowników Google Docs sygnalizują bardzo ważny fenomen - urządzenia mobilne stają się coraz bardziej produktywne. To kolejny istotny krok w kierunku uczynienia z tabletów oraz smartfonów urządzeniami, które w pełni zastępować będą mogły komputery stacjonarne i notebooki. Następny krok - szybki rozwój wielozadaniowości.
Dwa dni temu Apple uaktualnił Pages, Numbers oraz Keynote - czyli trzy aplikacje z pakietu biurowego iWork na iPada. Zmiany są iście rewolucyjne. Teraz każdy edytowany dokument na tablecie Apple'a może być zapisywany w iDisk - wirtualnym dysku dla posiadaczy usługi technologicznej chmury dla użytkowników indywidualnych - MobileMe. Co więcej, w najnowszej wersji iWorka wcale nie trzeba pracować na Apple'owych formatach dokumentów, bo obsługiwany jest także zestaw rozszerzeń bezdyskusyjnie najważniejszego pakietu biurowego na świecie - Microsoft Office.
Teraz użytkownicy Windowsa i jednocześnie usługi MobileMe mogą umieścić w chmurze dokumenty Worda, Excela oraz PowerPointa i otworzyć, edytować i ponownie zapisywać je w chmurze z poziomu iPada. Istnieje także możliwość zapisywania edytowanych dokumentów w uniwersalnym formacie PDF.
Dwa dni przed Apple'em, Google ogłosił, że w ramach celebrowania 30 milionowego użytkownika ich własnego pakietu biurowego w chmurze - Google Docs, wkrótce jego mobilni użytkownicy będą mieli możliwość edycji dokumentów z poziomu swoich urządzeń mobilnych. Na początek tę możliwość mają dostać użytkownicy urządzeń z mobilnym systemem operacyjnym Google'a - Android oraz iPada. Więcej szczegółów Google nie podał, ale można domniemywać, że system będzie podobny do Apple'a - edycja dokumentu na kliencie fizycznym (iPad, tablet czy smartfon z Androidem) i zapisywanie ich z powrotem w chmurze.
Wprawdzie Google znowu jest za Apple'em jeśli chodzi o implementację kluczowych udogodnień (mobilna edycja dokumentów Apple'a już jest dostępna, w Google'u będzie za kilka tygodni), ale i tak należy traktować to za przełom. W jednym bowiem momencie 30 milionów użytkowników Google Docs (czyli na pewno dużo więcej niż użytkowników pakietu iWork na iPadzie) dostanie najmocniejszy z możliwych argument, aby przekształcić się z "wczesnych nabywców", eksperymentujących z nowymi usługami, w użytkowników korzystających z usługi mobilnej edycji na bieżąco.
Powoli pęka więc jedna z największych barier stojących przed rozwojem urządzeń mobilnych - słabe rozwiązania produktywności. Do tej pory bowiem zarówno smartfony, jak i tablety (w tym przede wszystkim iPad) służyły do rozrywki i konsumowania mediów, względnie "produktywnej notyfikacji" - czyli możliwości odbierania danych i informacji na bieżąco, w czasie rzeczywistym. Aktualizacja iWork oraz wkrótce Google Docs przyniesie wielką zmianę - tablety i smartfony staną się platformami do tworzenia, edycji i zapisywania dzieł w najpopularniejszych formatach pakietów biurowych. To mała, ale znacząca i sygnalizująca wiele rewolucja.
Następnym krokiem będzie lepsza organizacja wielozadaniowości. I choć nie będzie to raczej aktualizacja iPada do wersji iOS 4.2 - rozwiązanie żywcem przekopiowane z iPhone'a raczej nie rozwiąże problemu jednoczesnej pracy w kilku aplikacjach - to wydaje się, że można się tego spodziewać po rychłym debiucie Chrome OS - pierwszego mobilnego systemu operacyjnego opartego wyłącznie na cloud computing.