Newsweek: Uwaga! Facebook bije Katarynę!
Dziwne rzeczy ostatnio dzieją się z moimi tekstami do "Newsweeka". Najpierw jeden w niewyjaśnionych okolicznościach w ogóle się nie ukazuje, choć ukazać się miał, teraz z na kolumnę długiego tekstu zrobiła się? krótka notka w Peryskopie. No cóż? publikuję i notkę i niedoszły tekst.
Uwaga! Facebook!
Zniknięcie na kilka dni profilu słynnej blogerki Kataryny na Facebooku wywołało liczne głosy oburzenia z powodu rzekomej cenzury. Tymczasem profil zniknął, bo został wielokrotnie zgłoszony jako niezgodny z regulaminem, gdyż Kataryna nie podała swojego imienia i nazwiska i Facebook zawiesił go automatycznie. Serwis Marka Zuckerberga przeprowadza bowiem właśnie zakrojone na globalną skalę czyszczenie portalu z anonimów. Wszystkie zgłoszenia o naruszeniach regulaminu Facebook traktuje jednoznacznie - używając internetowego slangu - banem, czyli zablokowaniem konta.
Nie czyni jednak tego z troski o etykę, lecz z wyrachowania. Facebook potrzebuje prawdziwych danych osobowych, bo jego pomysł na biznes opiera się na ich komercyjnym wykorzystaniu. Udowodniono bowiem, że występując pod prawdziwym nazwiskiem ludzie nie kłamią, czyli informacje jakie umieszczają na swoich profilach, są wiarygodne. Świetnie napisany algorytm Facebooka zbiera je więc pracowicie, dzięki czemu firma ma do zaoferowania reklamodawcom informacje o tak szczegółowej segmentacji jak żadne inne medium. Kupując reklamę na Facebooku można bowiem dokładnie nie tylko określić jej odbiorcę w oparciu o podstawowe dane demograficzne, tj. płeć, wiek, miejsce zamieszkania oraz wykształcenie, ale również - co jest unikatowe dla tego medium - szczegółowy profil zainteresowań, a nawet status matrymonialny.
Trzy dni po usunięciu profilu Kataryny, gdy sprawa wdarła się na czołówki polskich dzienników, Facebook przywrócił ni stąd ni zowąd jej konto. Jednak uszczerbek na wizerunku szybko nie zniknie.
Uwaga! Facebook bije Katarynę!
Znikniecie w ubiegłym tygodniu na kilka dni profilu słynnej blogerki Kataryny na Facebooku wywołało liczne głosy oburzenia z powodu rzekomej cenzury. Tymczasem profil zniknął, bo został wielokrotnie zgłoszony jako niezgodny z regulaminem, gdyż Kataryna nie podała swojego imienia i nazwiska i Facebook zawiesił go automatycznie. Serwis Marka Zuckerberga przeprowadza bowiem właśnie zakrojoną na globalną skalę czyszczenie portalu z anonimów oraz podszywaczy, z których co po niektórzy zarabiają grube miliony na wykorzystywaniu tożsamości znanych osobistości i firm. Wszystkie zgłoszenia o naruszeniach regulaminu Facebook traktuje jednoznacznie - używając internetowego slangu - banem, czyli zablokowaniem konta.
Nie czyni jednak tego z troski o etykę, lecz z wyrachowania. Facebook potrzebuje prawdziwych danych osobowych, bo jego pomysł na biznes opiera się w znacznym stopniu na ich komercyjnym wykorzystaniu. Udowodniono bowiem, że występując pod prawdziwym nazwiskiem ludzie nie kłamią. Świetnie napisany algorytm Facebooka zbiera wszystkie informacje o poczynaniach swoich użytkowników, dzięki czemu ma do zaoferowania reklamodawcom informacje o tak szczegółowej segmentacji jak żadne inne medium.
Kupując reklamę na Facebooku można bowiem dokładnie nie tylko określić jej odbiorcę w oparciu o podstawowe dane demograficzne, tj. płeć, wiek, miejsce zamieszkania oraz wykształcenie, ale również ? co jest unikatowe dla tego medium ? szczegółowy profil zainteresowań, a nawet status matrymonialny. Nikt dziś nie oferuje tak precyzyjnego dotarcia do ściśle określonej grupy konsumentów niż Facebook.
Dzięki temu Facebook w 2009 r. wygenerował ponad 700 mln dol przychodów, a w tym roku ? mając już 500 mln użytkowników - zdecydowanie przekroczy 1 mld dol. Zuckerberg jest przekonany, że już niedługo Facebook przekroczy magiczną liczbę 1 mld użytkowników na całym świecie a wpływy wzrosną więcej niż proporcjonalnie.
Algorytm i szybki rozwój Facebooka może się jednak okazać niezwykle niebezpieczny dla wielu jego użytkowników, którzy nieświadomie dostarczają wszystkim wokół wielu cennych informacji na swój temat. Wyspecjalizowane agencje monitoringu mediów już dziś codziennie przeczesują zasoby społecznościowych sieci w celu wychwycenia wszystkich informacji na temat danej firmy, czy tego, co pracownicy piszą w trakcie i po pracy. Nieoficjalnie przyznają, że coraz częściej zdarzają im się zlecenia stałego monitoringu poszczególnych osób. Przedstawiciele agencji łowców głów z kolei mówią o tym, że w dzisiejszych czasach kandydata do pracy nie tylko się ?wygooglowuje?, ale również dokładnie prześwietla na Facebooku.
Coraz częściej zdarzają się spektakularne zwolnienia z powodu opinii wyrażonej w mediach społecznościowych. Ostatnią głośną ofiarą złości pracodawcy była reporterka CNN, Octavia Nasr, która na swoim Twitterze wyraziła żal z powodu śmieci terrorysty z Hezbollahu, Husseina Fadlallaha. Dzień później z hukiem wyrzucono ją z pracy. Do Facebookowej grupy ?Zwolnieni przez Facebooka? codziennie dołącza kilkadziesiąt osób, każda z inną historią opisującą wpis na tablicy, za który wyrzucono ją z pracy.
Nie dziwi więc, że pojawia się problem ochrony danych osobowych, które Facebook średnio chroni. Nie dość, że wszystko co użytkownicy publikują na tablicy Facebooka jest łatwo dostępne dla wszystkich zainteresowanych, niekoniecznie znajomych, to na dodatek wprowadzając sprytne zmiany do polityki prywatności serwisu, Facebook współdzieli dane użytkowników ze swoimi partnerami reklamowymi pokazując zdjęcia, wiek, imiona i nazwiska ich znajomych. Wprawdzie Zuckerberg dementował te doniesienia, ale łatwo sprawdzić, że w tzw. wtyczkach fanpage?a na odwiedzanych przez nas stronach wyświetlają nam się... zdjęcia naszych znajomych, którzy akurat ?lubią? daną stronę.
W Stanach Zjednoczonych, gdzie Facebook ma ponad 125 milionów użytkowników powstała właśnie inicjatywa senacka w Kongresie Amerykańskim, której celem jest zbadanie, czy Facebook i inne serwisy społecznościowe nie łamią podstawowych wartości obywatelskich.
W takim właśnie momencie rozwoju i problemów Facebooka trafił on w Polsce na zamieszanie z usuniętym profilem Kataryny. Trzy dni później, po tym jak sprawa wdarła się na czołówki polskich dzienników, Facebook przywrócił ni stąd ni zowąd konto Katarynie. Jednak uszczerbek na wizerunku szybko nie zniknie i może mieć wpływ na zahamowanie niezwykle dynamicznego wzrostu popularności serwisu (Facebook ma już w Polsce ponad 3 mln użytkowników, a serwis odwiedza ponad drugie tyle).
Facebook może mieć wkrótce kolejny problem wizerunkowy. W Hollywood na ukończeniu jest bowiem film przedstawiający początki serwisu. Promocyjny slogan filmu: ?Nie zdobędziesz 500 mln przyjaciół bez zrobienia sobie kilku wrogów? nie pozostawia złudzeń: film ma opowiadać o początkach serwisu skupiając się głównie na tym, że Zuckerberg ukradł na niego pomysł od dwóch zleceniodawców, którzy zamówili u niego napisanie kodu do bardzo podobnego serwisu. Będą przekręty, matactwa, zdrady, seksualno-narkotyczne orgie i 65 ml dol odszkodowania zapłaconych przez Zuckerberga braciom Winklevoss, od których Zuckerberg zwędził pomysł. Wizerunek Zuckerberga, cudownego dziecka internetu XXI w. może okazać się portretem zwykłego chuligana.
A stąd tylko krok od najcięższej straty dla Facebooka - masowego odpływu użytkowników.