REKLAMA

Keynote Jobsa w najlepszym i najtrudniejszym momencie w historii Apple'a

Dzisiaj o godzinie 19 polskiego czasu Apple rozpocznie konferencję Worldwide Developers Conference keynote Steve'a Jobsa. Każde przemówienie Jobsa to wydarzenie i każde bez wyjątku obwarowane jest bieżącymi, z reguły ważnymi okolicznościami. Dzisiejsze jest jednak wyjątkowe - Apple jest bowiem w najlepszym momencie w swojej prawie 30-letniej historii i jednocześnie w jednym z najtrudniejszych.

Keynote Jobsa w najlepszym i najtrudniejszym momencie w historii Apple’a
REKLAMA

Apple jest dziś najwyżej wycenianą przez rynek spółką technologiczną świata, po tym jak kapitalizacja firmy na giełdzie nowojorskiej przekroczyła tę Microsoftu. To symboliczny koniec ery peceta, czyli czasu, w którym dominującą rolę w rozwoju technologii komputerowych miała firma Billa Gatesa. 27 maj 2010 r. - czyli dzień, w którym Apple prześcignął Microsoft pod względem wartości giełdowej - to symboliczny początek nowej ery, w której dominującą rolę odgrywać będą urządzenia mobilne. Czy to Apple będzie spijać z niej śmietankę? Trudno dziś wyrokować, ale na pewno obok Google'a, firma zarządzana przez Steve'a Jobsa to dziś najważniejsza spółka na rynku nowych technologii, przodująca w rozwoju wielu nisz, które definiują nowy mobilny świat komputerów.

REKLAMA

Jednym z gwarantów sukcesów Apple'a w erze mobilnych komputerów już dziś można nazwać iPada - przenośny komputer w formie tabletu, który sprzedał się w 2 mln egzemplarzy w mniej niż 2 miesiące od debiutu. Wbrew opiniom specjalistów i tzw. technologicznych "geeków", iPad robi furorę i już dziś wiadomo, że będzie hitem. Sam zresztą doznałem olśnienia będąc niedawno w salonie Vobisu w Katowicach, widząc jak w ciągu 15 minut sprzedały się 2 egzemplarze horrendalnie drogiego iPada WiFi 16GB. Jeden kupił pan, około 40 lat z wąsem i tzw. "pederastką" pod pachą; drugi kupiła pani po 50? z nastoletnim synem u boku. Z rozmowy z obsługą sklepu dowiedziałem się, że iPad sprzedaje się jak świeże bułeczki. To potwierdza jedno - iPadem Apple poszerzy krąg swoich klientów. iPada kupują bowiem osoby, które często z iPhone'm ani żadnym innym produktem Apple'a nie miały do czynienia. To dla nich, często osób z małym doświadczeniem w komputerach, iPad w głównej mierze został stworzony.

iPhone - główny aktualnie produkt Apple'a w portfolio ma przed sobą świetlaną przyszłość. Apple sprzedało już ponad 50 mln iPhone'ów na całym świecie, a włącznie z iPodem touch - ponad 80 mln. To liczby, które na pewno Steve Jobs zaktualizuje podczas dzisiejszej konferencji. Smartfony to dziś najszybciej rosnąca linia produktów na całym wielkim rynku telefonów komórkowych z 35% dynamiką w 2010 r. (przy 11% dynamice dla całego rynku). W 2010 r. ma się sprzedać 247 mln smartfonów, a iSuppli twierdzi, że ta liczba podwoi się do roku 2014, kiedy w w ciągu dwunastu miesięcy ma się sprzedawać ponad 500 mln smartfonów, czyli telefonów komórkowych z systemem operacyjnym.

iPad i iPhone - te dwa produkty pozwalają Apple'owi śmiało patrzeć w przyszłość. A przecież Apple to ciągle lider na rynku odtwarzaczy multimedialnych oraz sprzedaży cyfrowej muzyki. To również producent niszowych, ale najbardziej dochodowych komputerów na świecie. Jednak dzisiejsze keynote Jobsa jak nigdy przedtem po prostu nie może "zawieść". W ostatnim czasie Apple wdał się bowiem w kilka bardzo poważnych utarczek medialnych, które wpływają na wizerunek firmy, a ten - wiadomo - definiuje w głównej mierze giełdowy optymizm inwestorów.

Presja na Apple'u przed dzisiejszym keynote jest jednak większa niż zazwyczaj i w razie niepowodzenia może skutkować poważnym uszczerbkiem na wizerunku firmy. Zagrożenia są dwa: jedno wynika z przyczyn nie bezpośrednio generowanych przez samą firmę; drugie ze słów Jobsa. To pierwsze to oczywiście sprawa Gizmodogate - czyli zgubiony/skradziony iPhone 4G. Po raz pierwszy w historii, Apple i Steve Jobs stoją przed kolosalnie trudnym wyzwaniem zmierzenia się z legendą własnego produktu. Jeśli iPhone 4G, którego dziś pokaże Steve Jobs będzie tym samym iPhone'm, którego dumnie prezentował Jason Chen z Gizmodo, to społeczność medialna przyjmie to buczeniem. To z jednej strony obedrze Apple'a z największej wartości, jaką dziś ma, czyli elementu zaskoczenia i zachwycenia, a z drugiej postawi w jednym rzędzie z firmami, których największe premiery spaliły na panewce.

REKLAMA

Apple będzie również musiało się zmierzyć z własnymi obietnicami, gdyż po konferencji Google I/O, na której internetowy gigant przedstawił szereg bezpośrednio konkurencyjnych produktów, pytany o to co ma w odpowiedzi Steve Jobs rzucił w jednym ze swych słynnych maili do fanów "nie będziesz zawiedziony". To mocne stwierdzenie, które nabrało dodatkowej wartości po tym jak podchwyciły go media na całym świecie.

Nowy iPhone czwartej generacji, nowy iPhone OS 4.0 (pokazany zresztą wcześniej), ewentualnie nowa wersja Safari to zdecydowanie za mało, aby zachwycić świat kolejny raz. W przypadku ewentualnego niepowodzenia, kolejna bańka mydlana nadmuchana do granic wytrzymałości może pęknąć i nagle zamiast o kolejnych rekordach giełdowych Apple'a czy fenomenalnej liczby sprzedanych iPadów może zostać jedynie pusty śmiech zawiedzionej gawiedzi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA