Eksperyment iPad: dzień 9
O tym, dlaczego korzystanie z iPada (nie) jest ?najlepszym sposobem na przeglądanie stron WWW?.
?The best way to experience the web, email, photos, and video. Hands down.? - tak iPada reklamuje Apple. I zdecydowanie coś w tym jest. Korzystanie z zasobów WWW w urządzeniu, które uruchamia się błyskawicznie i dobrze leży w dłoni (OK, gorzej niż Kindle, ale na pewno lepiej niż dowolny laptop) to świetna rzecz. Programując nagrywarkę telewizyjną sprawdzam za pomocą iPada opisy filmów na Filmwebie. W kuchni wyszukuję przepisy na Foodle. Oczywiście, jedno i drugie można robić za pomocą laptopa, ale jest to po prostu mniej wygodne.
Sama przeglądarka ma bardzo duże możliwości i działa wyjątkowo sprawnie. Na pewno jednak nie powiedziałbym, że oferuje ?the best way to experience the web?. Powody są dwa.
Pierwszy z nich to Flash, a raczej jego brak. Szczerze nie znoszę tej technologii (nie ja jeden) i byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby krucjata Apple doprowadziła do wyrugowania jej z internetu. Nie kupiłem jednak tabletu po to, by opowiadać się po którejś ze stron technologicznego konfliktu. Kupiłem go m.in. po to, żeby przeglądać strony WWW. A te, na nieszczęście, ciągle są poprzetykane flashowymi wstawkami. I chodzi tu nie tylko o reklamy, ale przede wszystkim o wideo (najbardziej brakuje mi filmików na stronie TVN Warszawa).
Co więcej, niektóre witryny są zwyczajnie niedostępne dla przeglądarek pozbawionych pluginu Flash (mam tu na myśli na przykład jedną z warszawskich firm dostarczających chińszczyznę na telefon, której nazwy nie będę wymieniał). To bardzo niemądre działanie, ale tak już jest.
Byłem przeciwnikiem obecności Flasha w smartfonach i dalej nim jestem. Uważam, że w tym przypadku straty (szybkość działania, reklamy) przeważają nad korzyściami. Tablet to jednak co innego. Jeśli ma na serio oferować ?the best way to experience the web? AD 2010 musi obsługiwać Flasha. Kropka.
Drugi problem pośrednio wiąże się z pierwszym. Jednym z powodów, dla których Flash nie pasuje do logiki działania iPada (ani żadnego innego urządzenia sterowanego ekranem dotykowym za pomocą palca) jest fakt, że spora część aplikacji napisanych w tej technologii rozpoznaje nie tylko kliknięcia (które bardzo ładnie ?tłumaczą się? na dotknięcia wyświetlacza), ale i przesuwanie kursora nad danym obiektem. Siłą rzeczy, iPad nie dysponuje odpowiednikiem kursora myszki.
Na szczęście, w przypadku większości stron internetowych, cała treść dostępna jest za pośrednictwem kliknięć - w linki, obrazki, przyciski. Zdarza się jednak, że bardziej skomplikowane witryny, wyposażone w dynamiczne, animowane elementy (nawet nie zaprogramowane we Flashu) wymagają od użytkownika najechania kursorem na dany obiekt - na przykład po to, by rozwinąć menu.
Oczywiście, problem ten za zwyczaj da się ominąć korzystając z map witryn, które są dość popularnym elementem współczesnego WWW, ale - ponownie - nie jest to ?the best way to experience the web?.
Jeśli więc oczekujecie odpowiedzi na pytanie, czy iPad jest najlepszym sposobem na przeglądanie stron WWW - brzmi ona: nie.
Zgadzam się tu z Konstantym, który recenzując iPada napisał, że odczuwa się ?pewną ulgę, kiedy już siądzie się znów do komputera?. Tablet Apple jest bardzo dobrym urządzeniem do surfowania po internecie. Na pewno lepszym od wszystkich smartfonów (wymiary ekranu robią jednak swoje). Pod pewnymi względami lepszym od większości netbooków (trochę większa rozdzielczość, możliwość oglądania stron w pionie). Nie jest jednak w stanie pobić starego, dobrego stacjonarnego komputera, ani nawet przyzwoitego (takiego, który nie krztusi się odtwarzając flashowe wideo w rozdzielczości 720p) notebooka.
W następnym wpisie: o tym, dlaczego uważam, że iPad nadaje się do czytania prasy znacznie lepiej niż dowolny czytnik eBooków (i wcale nie chodzi mi o zdjęcia).