Można z tego wywnioskować, że rzeczywiście horyzonty zdarzeń istnieją, co przecież jest bardzo dziwną własnością wszechświata. Sam Einstein nie chciał w to uwierzyć. Jak zobaczył to rozwiązanie – które notabene wysłał mu Karl Schwarzschild w 1916 roku, kilka miesięcy po publikacji równań pola ogólnej teorii względności – to stwierdził, że może i owszem matematycznie dobrze to wygląda. Ale on jest fizykiem i sądzi, że takie coś nie może istnieć w rzeczywistości i musi istnieć jakiś proces fizyczny, który uniemożliwia powstawanie takich dziwacznych tworów. Po prostu Einstein uważał, że teoria teorią, obliczenia obliczeniami, ale przecież te wyniki muszą mieć jakiś sens, a żadne horyzonty zdarzeń, osobliwości sensu nie mają.