„To jest więcej niż bunt rozwrzeszczanych dzieciaków” – mówi 17-letnia Laura Gosiewska z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.

Marek Szymaniak: Czy z perspektywy młodego pokolenia obserwujecie, że rodzice, nauczyciele nierozumiejący lub wypierający problem zmian klimatycznych tracą autorytet swoich dzieci, podopiecznych?
Jako aktywistki i aktywiści poświęcamy mnóstwo czasu na to, żeby w pierwszej kolejności edukować swoje najbliższe otoczenie. Żeby tłumaczyć naszym rodzicom, dziadkom, ciociom, wujkom i najbliższym, dlaczego kryzys klimatyczny i nadchodząca katastrofa są tak realnym i ogromnym zagrożeniem, z czym to się wiąże.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że reakcje są różne. Są osoby bliskie, które chcą słuchać i uczyć się, ale są też niestety osoby, które są do tego nastawione sceptycznie. Czasem ze względu na własne wychowanie, poglądy. Niemniej obcowanie z aktywizmem klimatycznym w domu zawsze jakoś wpływa, nawet jeżeli zmiana jest powolna.
Bardzo ważne jest rozróżnienie, że nieuznawanie autorytetu nie idzie w parze z brakiem szacunku. To prawda, że młode pokolenie jest krytyczne w stosunku do osób u władzy, ze starszych pokoleń, które normalnie chcą być uznane za autorytet. Jednak to nie przekłada się na nasz brak szacunku. My po prostu widzimy, że zagrożenie, przed którym stoi nasza przyszłość, nie uznaje autorytetów i dotknie nas wszystkich i wszystkie ponad podziałami.
„Dlaczego każecie nam się uczyć, jeśli nie słuchacie uczonych” – to jedno z haseł z protestów MSK. Bardzo symboliczne, bo starsi zawsze chyba mają przekonanie, że oni już wiedzą, a młodzi muszą się dopiero wszystkiego nauczyć.
Dokładnie, starsze pokolenia od zawsze spoglądały na młodsze z pobłażaniem czy poczuciem, że są mądrzejsze. To się od zarania dziejów dzieje. Także teraz, ale jednak młodzieżowy aktywizm pokazuje, że mimo wieku potrafimy się zmobilizować, szukać wiedzy, doświadczenia i dzięki temu ten wpojony przez pokolenia ageizm się wykrusza. To zmiana, która zachodzi oddolnie, bo młodzież pokazała, że jest świadoma, inteligentna i zdolna do wielkich rzeczy. I dorośli też to zauważają.
Dziś młodzież buntuje się przeciw starszym z konkretnego powodu: bo zostawiają świat w kryzysie klimatycznym, migracyjnym. Jak ten bunt wygląda?
Jest dużo takiego poczucia żalu, gdy politycy mówią, że jak dojdziemy do władzy – my jako najmłodsze pokolenie, to sobie pozmieniamy świat na własną modłę. Konieczne zmiany są opóźnione, jesteśmy zbywani słowami i obietnicami, że za 10 albo 15 lat coś się zmieni. A my nie mamy tyle czasu.
Nie mamy czasu na dostosowywanie się do propozycji „odchodzenia od węgla we własnym tempie” czy neutralności klimatycznej w 2050 roku. To jest więcej niż bunt rozwrzeszczanych dzieciaków. Widać, że coraz więcej ludzi starszych i dorosłych angażuje się w protesty wobec braku reakcji na kryzys klimatyczny.
Co mogą zrobić z jednej strony rodzice, nauczyciele, a z drugiej młodzież, by wspólnym głosem mówić o nadchodzących zagrożeniach?
Po pierwsze mobilizować się. Nastawić na zmianę systemu, a nie zmianę indywidualną. Możemy z góry założyć, że nie każdą jednostkę da się przekonać, ale jeżeli systemowo przekonamy jak najwięcej jednostek, to przełoży się na rzeczywistość.
Po drugie, zapraszać dziadków, babcie na organizowane przez siebie strajki. W końcu gdy wnuk czy wnuczka występuje, to będą chcieli to zobaczyć, nawet jeśli nie zgadzają się z tym ideologicznie. Prosić o podwiezienie na strajk, jeśli mieszka się pod miastem. Prosić o przeczytanie przemówienia, to może potem wzbudzić dyskusję, rozmowę. Być przygotowanym merytorycznie, ale też emocjonalnie. Czyli mieć świadomość, że ktoś ma inne poglądy i ma prawo do niewiedzy. Trzeba z pełną cierpliwością i czułością podchodzić do swoich najbliższych. Nasi bliscy to nie politycy, oni są tylko ludźmi.
To rozróżnienie jest ważne, bo decydenci i decydentki z racji swojego zawodu powinni posiadać wiedzę w tematach tak istotnych, jak kryzys klimatyczny. To oni podejmują kluczowe dla naszej przyszłości decyzje, muszą więc robić to w oparciu o stanowisko nauki. A ponieważ system zawodzi, trudno jest, będąc zwykłym obywatelem czy obywatelką, mieć dostęp do takich samych zasobów i takiego samego poziomu świadomości. Bądźmy wobec siebie empatyczni i cierpliwi – w końcu bez społecznej wspólnoty nie uda nam się zburzyć nieładu, który doprowadził do kryzysu klimatycznego.