Ekipa, czyli fabryka spełniania marzeń. Parę planów jeszcze jest na ich liście
Koszą siano, robią ruch i wychowują nam najmłodsze pokolenie. Oto co stoi za fenomenem Ekipy, która właśnie szykuje się do giełdowego debiutu.
Koszą siano, robią ruch i wychowują nam najmłodsze pokolenie. Oto co stoi za fenomenem Ekipy, która właśnie szykuje się do giełdowego debiutu.
Kiedy youtuber Chmurka wrzucał swój filmik, pewnie nie podejrzewał, że nagranie będzie miało przeszło 500 tys. wyświetleń. Owszem, doskonale wiedział, że zdobył istnego złotego Graala, czyli lody Ekipy. Inni nagrywający odwiedzali po kilka sklepów i nic, a mający może 10 lat chłopaczek od razu znalazł, czego szukał. „Normalnie biegłem do tego domu… Jak ja się tym ekscytuję!” – wysapał pucułowaty chłopak, po czym zabrał się za testowanie produktu sygnowanego logiem ulubionego składu.
Zapomnijcie o cenach papierków po tych lodach na Allegro czy sensacyjnych filmikach z bitwy o lody – to właśnie dziecięco prostoduszny Chmurek pokazał, czym dla milionów dzieciaków i nastolatków jest Ekipa.
Jeżeli chcemy zrozumieć, co napędza, interesuje i kształtuje umysły najmłodszego pokolenia zwanego Alfa – tego, które urodziło się już w świecie iPhonów, Netflixa i TikToków, to szał wokół Ekipy jest tu niezłym punktem odniesienia.
Przyjrzyjmy się więc, skąd ten fenomen się wziął i czy zostanie z nami na dłużej.
Przypomnijcie sobie noc przed Wigilią, kiedy trudno było zasnąć w oczekiwaniu na prezenty. To nerwowe przekręcanie się w łóżku, stan, przez który trudno było doczekać poranka. Teraz te same emocje towarzyszą milionom dzieciaków podczas wyjścia do spożywczaka i przeszukiwania lodówek w poszukiwaniu lodów w kolorowych papierkach z charakterystycznym napisem.
To tak, jakby Presley, Morrison, Depeche Mode, Beckham, aktorzy z Beverly Hills czy ekipa One Direction (w zależności od tego, kiedy się urodziliście) wypuszczali sygnowany własną marką nie za drogi, ale słabo dostępny produkt. Tyle że bardziej. Bo dziś fani Ekipy żyją z nią na co dzień. Inspirują się, solidaryzują i marzą, by ich życie też tak wyglądało jak tej grupki nie za ładnych, nie nazbyt utalentowanych, nieszczególnie kontrowersyjnych przyjaciół i wspólników biznesowych.
Ekipa to nie tylko dziecięca radość. Nawet Chmurek wiedział od razu, co mogą dać upragnione lody. – Będzie pięć łapek w górę, to przetestujemy kolejne smaki – kusi widzów. Pasja, podziw dla ulubieńców, ale jednocześnie chłodna kalkulacja, bo Ekipa jest jak Midas i czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Żal się pod nią nie podpiąć, o czym wiedzą dużo bardziej doświadczeni od dzieciaka.
– Lody sygnowane Ekipą sprzedają się co najmniej o 300 proc. lepiej niż jakiekolwiek wcześniejsze nowości produktowe w przeszło 40-letniej historii firmy Koral – zachwyca się Piotr Gąsiorowski, dyrektor marketingu firmy Koral. Zarzeka się, że choć dopiero kończy się kwiecień (wtedy odbyła się rozmowa – przyp. red.), to już są zamówienia na miesiąc do przodu. Jak chwali nam się Gąsiorowski, jego firma miała nosa i już dwa lata temu zaproponowała współpracę Ekipie. Choć początkowo współpraca miała być prosta i dosyć ograna, czyli youtuberzy mieli tylko reklamować lody, to w ubiegłym roku plan się rozszerzył i te lody jednak postanowiono ukręcić inaczej.
Ekipa według oficjalnej wersji zaprojektowała opakowania, a nawet opracowała smaki. I oczywiście dała swoje twarze oraz miliony subskrypcji na YouTube. Efekt: jest na nie takie wzięcie, że dziś Koral jest w stanie produkować nawet milion lodów Ekipy dziennie i nie zabraknie na nie chętnych.
Krzysztof Gonciarz już rok temu nazwał ich pierwszymi internetowymi celebrytami, którzy naprawdę przebili się do mainstreamu. Można z tym dyskutować.
– Maffashion wyprzedała ze sklepów wszystkie perfumy o ulubionym zapachu… już sześć lat temu – przypomina Przemysław Gajos, senior support manager w grupie LifeTube. W telewizji i reklamach banku występował też Radek Kotarski, a Abstrachuje z kanału na YouTube zbudowali całkiem poważną firmę producencką. Samemu Gonciarzowi też nie brakuje rozpoznawalności i wpływowości.
– W Polsce rynek influencer marketingu jest na naprawdę wysokim poziomie pod każdym względem. Sukces Ekipy to przejaw sukcesu profesjonalnych twórców internetowych i branży influencer marketingu – komentuje w rozmowie ze Spider’s Web+ Kamil Bolek, członek zarządu i CMO LTTM (LifeTube, TalentMedia, Gameset).
Ale nikt wcześniej nie miał takich liczb jak Ekipa.
A raczej jak Friz, który zaczynał od tego, że kilka lat temu grał w „Pokemon Go” i nagrywał o tym filmiki. Wcześniej grał w „Minecrafta”, relacjonował grową imprezę Intel Extreme Masters, ale to fala „Pokemon Go” wyniosła Friza. Już w 2017 roku miał prawie 300 tys. subskrypcji. Kiedy nagrywał materiały o Pokemonach, na jego kanale codziennie lądował film. I tak przez półtora roku. Później pomysł miał wrócić w działalności Ekipy.
Cztery lata temu jego twórczość zaczęła koncentrować się na „prankach”, czyli żartach, wkrętkach. Wówczas zaczęła się też formować Ekipa. W marcu 2019 skład wprowadził się do wartej 5 mln zł willi, którą Ekipa wynajęła na potrzeby masowej produkcji. Wszyscy mieli być razem, aby w każdej chwili pomysły przekuwać w nagrania. Tak jak robili to zachodni youtuberzy – Friz wcale nie ukrywa swoich inspiracji.
W wywiadzie z „Polska The Times”, opublikowanym w sierpniu 2020 roku, Friz przyznał, że na wynajem willi pożyczył pieniądze – 50 tys. zł. – W perspektywie tamtego momentu to było strasznie dużo, ale to nie jest kwota, która cię zablokuje na całe życie – podsumował pożyczkę. W podcaście z Robertem Grynem sprecyzował, że źródłem była agencja. Umowa była prosta: wypłacacie środki, które miały być z czasem wypłacone za współpracę z markami w bliskiej przyszłości. Ryzyko się opłaciło.
Dziś Karol „Friz” Wiśniewski na swoim autorskim kanale może pochwalić się ponad 4 mln subskrypcji i liczbą wyświetleń przekraczającą 1,7 mld. Tak, dobrze czytasz Czytelniku: jeden koma siedem miliarda. Sam kanał Ekipy jest pod tym względem trochę gorszy, ale też jest czego zazdrościć. 1,5 mln obserwujących, 118 mln wyświetleń i rekord dynamiki przyrostu odsłon zdobyty przez teledysk do utworu „3KIPA”, który tylko w ciągu doby wyświetlony został 3,7 mln razy. Niedawno jednak pokonało go nowe ekipowe dzieło, czyli „Chill”, które wpadło na YouTube 1 maja i mimo majówkowego chillowania internetów zrobiło 4,8 mln wyświetleń w 24 godziny.
Ekipa to jednak nie tylko Friz. Grupę tworzy Weronika Sowa, czyli „Wersow”, dziewczyna Friza (2,08 mln subskrybentów). Kumpel jeszcze z czasów Pokemonów Mateusz „Tromba” Trąbka (1,83 mln subskrybentów) i jego partnerka Maria „Marcysia” Ryskala (1,03 mln subskrybentów). „Murcix”, czyli Marta Błoch (1,14 mln subskrybentów) dołączyła do grupy w 2019 roku, za to niskorosły „Mini Majk” – właściwie Mateusz Krzyżanowski (1,48 mln subskrybentów) jest w Ekipie od samego początku. Skład uzupełniają „Poczciwy Krzychu”, tak naprawdę Kamil Chwastek (1,14 mln subskrybentów), Jakub Patecki znany jako „Patec” (1,02 mln subskrybentów) oraz Piotr „Nowciax” Nowak (377 tys. subskrybentów). Najnowszą członkinią jest Kasia „Fusiałka” Bożek. Sama na YouTube działa od niedawna, więc ma „ledwie” trochę ponad 400 tys. subów, ale za to na TikToku ma 1,3 mln obserwujących. Nad całością zaś jako menadżer czuwa Łukasz Wojtyca, zwany „Wujkiem Łuki”.
Nawet pobieżne spojrzenie na popularność, jaką cieszą członkowie Ekipy, robi wrażenie. A przecież każdy z nich ma swoje konta w innych socialach: Instagramie, Facebooku, TikToku, czasem nawet Twitterze. Pojedynczo są ewidentnie influencerami z dużymi audytoriami. Wspólnie mają te zasięgi wręcz ogromne.
Pomysł więc na to, by youtuberów z różnymi osobowościami i pasjami – Krzychu interesuje się samochodami, Fusiałka jest gamerką grającą w Counter Strike, Trombę i jego dziewczynę Marcysię łączy zamiłowanie do tatuaży i gadów, Mini Majk to gwiazda FameMMA – wsadzić do jednego domu, był genialny w swojej prostocie. Wspólnie mieszkają i wspólnie pracują, bo nowe filmiki na YouTube są kręcone cały czas. Dzień w dzień, czasem nawet po kilka, bo nie tylko na główny kanał Ekipy, ale i na kanały jej członków. Na zakończenie sezonu, w którym filmiki wrzucane były dosłownie codziennie, jednego dnia opublikowano ich… 12. Zdecydowana większość miała więcej niż 15 minut, część przekraczała 20 minut, więc nie były to ochłapy kręcone na kolanie. Do tego zdjęcia do mediów społecznościowych, tiktoki, lajfy, storisy.
Kiedy w kawałku „3KIPA” śpiewają „to fabryka spełniania marzeń”, mają rację. Pracują jak w fabryce.
Fabryce, która pozwala przerobić content z tego udoskonalonego reality show. Show, w którym nie pokazuje się tylko codzienności życia grupy 20-latków, ale by faktycznie wzbudzić zainteresowanie w dzieciakach, potrzebna jest jakaś fabuła. A tę zapełniają pranki i challenge. Czyli żarty i wyzwania.
Młodzi bawią się, oglądając, jak Ekipa losuje, jakiego koloru rzeczy będzie mogła danego dnia dotykać lub nosić na sobie, mówi „tak” przez całą dobę, gra mecz w wielkich piłkach czy denerwuje jednego z członków. Czasami są to wyzwania na granicy dobrego smaku, jak tatuaż penisa na stopie Tromby. Częściej to zadania jednak po prostu sympatyczne, takie, by nie wpaść przypadkiem w miano pato-youtuberów, nie podpaść rodzicom widzów i reklamodawcom.
Ci nieco starsi widzą w Ekipie swój odpowiednik „Big Brothera”. Dlatego ważne są relacje między uczestnikami, ich autentyczność i barwność. Friz nie ukrywa, że pomysł powstał z inspiracji twórczością Logana Paula, jednego z najpopularniejszych youtuberów w Stanach Zjednoczonych. To on przez rok codziennie wrzucał filmiki, które pokazywały, jak wygląda jego życie. I to także on w 2015 wraz z innymi gwiazdami platformy Vine, niedoszłego konkurenta YouTube’a, wprowadził się do kompleksu apartamentów, by łatwiej im było publikować wspólne filmy.
I to właśnie powtarza się w „Ekipie”, gdzie kluczowe jest połączenie dobrze zorganizowanej, naprawdę masowej produkcji treści ze strategią rozwoju oraz dobrze ułożonymi, a może wręcz zaprojektowanymi pod potrzeby widzów relacjami pomiędzy wszystkimi domownikami. „Masowość” należy rozumieć bardzo dosłownie. 12 odcinków jednego dnia to oczywiście wyjątek z okazji zakończenia drugiego sezonu, ale z danych socialblade.com wynika, że Friz ma już prawie 550 wrzutek na YouTube’a. Dla porównania, kanał AbstrachujeTV, który istnieje w sieci od 2012 roku, ma ich… niecałe 370.
– Pod tym względem influencerzy zawsze będą mieli przewagę nad serialami. Pokazują prawdziwe więzi (lub przynajmniej takie wydają się dla odbiorców) pomiędzy prawdziwymi ludźmi – tłumaczy fenomen Ekipy Gajos. Dodaje, że tylko ludzie, którzy o Ekipie usłyszeli dopiero teraz w momencie komercyjnego sukcesu lodów, wyciągają łatwe wnioski, widząc w nich projekt czysto biznesowy lub wręcz przeciwnie grupę przyjaciół-samorodków. – Na swoje sukcesy influencerzy prawie zawsze pracują przez długie lata. Popularności i więzi z odbiorcą nie da się zbudować w krótkim czasie. Dla publiczności na YouTube autentyczność jest szczególnie ważna i bez niej ciężko o sukces – tłumaczy ekspert z LifeTube.
Młodzi ludzie zamknięci w luksusowej posiadłości, nagrywający filmiki do internetu – brzmi jak niekończąca się balanga. Gonciarz, który odwiedził Ekipę w ich domu, pokazał, jak wygląda dzień pracy. I słowo „pracy” nie jest przypadkowe. Friz wstaje rano, ok. godz. 9, kończy montaż filmów (a raczej sprawdza, czy montażyści zrealizowali jego plany), by potem wpaść w twórczy szał. Wymyślanie, nagrywanie (tym bardziej, że nie zawsze wideo kręcone jest w domu, czasami „Ekipa” jedzie w teren), wcześniej konieczność „wyprodukowania” materiału, który musi iść codziennie – przez to zdarzało się, że nagrania potrafiły kończyć się po północy. Po ośmiu miesiącach Friz czuł przemęczenie, bo w ciągu tego okresu był w stanie mieć tylko dwa dni wolnego. A raczej „wolnego”, bo i tak po głowie chodziły mu plany i pomysły na nagrania.
Kamera Gonciarza pokazała, jak bardzo wszyscy zaangażowani są w pracę, nie ma jednego planu akcji, wszystko dzieje się zaskakująco naturalnie. Kamera towarzyszy mieszkańcom praktycznie stale. Friz to tytan pracy, u którego Gonciarz zaobserwował chorobliwą ambicję.
Mieszkanie w jednej willi sprawiło, że Ekipa przebiła youtubową konkurencję liczbą nagrań i możliwościami. Zespół nie tracił czasu na dojazdy, na spotkania, na montaż, bo pokój do montowania nagrań również znajduje się w domu. Doszła przy tym specyfika kanału. Fakt, że młodzi ludzie „tacy jak każdy” odnoszą tak ogromne sukcesy, koszą to siano i jeżdżą po całym świecie, robi na młodych widzach wrażenie.
Szczególnie, że wszystko zaczęło się jednak od… normalności. Sam Friz mówił, że wcześniej był zwykłym chłopakiem z krakowskiego osiedla. „Wszystkiego nie umiałem, musiałem przejść każdy etap sam i nauczyć się sam” – opisywał u Wojewódzkiego swoje początki. I wciąż właśnie ta zwyczajność, bliskość widzom jest kluczowa. Szczególnie w czasie pandemii, gdy przez długie miesiące kontakt z rówieśnikami był mocno utrudniony. A Ekipa nawet w lockdownach była zawsze. I to codziennie. Nawet na Twitterze Friz zastanawiał się, czy sukces lodów to nie jedna z konsekwencji tego, że przez dłuższy czas ostatnio wielu żyło w zamknięciu.
W autentyczność ludzi Ekipy z boku trudno uwierzyć, ale historia członków grupy pokazuje, że rzeczywiście podstawą są relacje. Fundament to ludzie związani z Frizem od czasów „Pokemon Go”. Kolejni mieszkańcy dochodzili, bo i tak wpadali na nagrania – tak było z Patecem, który był na tyle częstym gościem, że w końcu stwierdzono: zostań z nami.
Pytaniem retorycznym jest, czy taka działalność się opłaca. W marcu Friz pokazał stan swojego konta, na którym było prawie… 12,5 mln zł. Jak dziś zarabia się w internecie? Szacunki socialblade.com pokazują, że sam kanał Friza miesięcznie może przynosić od 6 tys. dol. do nawet… 103 tys. dol.
Mówimy tutaj o wynagrodzeniu za same wyświetlenia. Do tego dochodzą umowy sponsorskie czy reklamy. Ekipa przebija konkurencję różnorodnością. Na przykład Patec może reklamować słuchawki, a Wersow – kosmetyki. I tak się dzieje. Kluczem do reklamowego sukcesu Ekipy była także… obniżka stawek. Z wycieku dokumentów w 2019 roku dowiedzieliśmy się, że youtuberzy mieszkający w willi dostawali za kampanię, którą AbstrachujeTV wycenili na 80 tys. zł, aż cztery razy mniej. Zresztą właśnie porównania z Abstrachujami pojawiają się od dawna. To, co Pasutowi, Masnemu i Jóźwikowi udało się osiągnąć ok. dekadę temu, gdy jako jedni z pierwszych wokół (wtedy jeszcze dosyć egzotycznego) YouTube budowali biznes, dziś na trochę innych zasadach i z innym rozmachem powtarza Friz i Wujek Łuki.
Ekipa jest większa, różnorodna, a do tego tańsza, więc tak staje się atrakcyjniejsza dla reklamodawców. Ważnym źródłem reklamowych dochodów jest Instagram, na którym Ekipa też ma milionową publikę. Zresztą Friz podczas wizyty Gonciarza przyznał, że społecznościowy portal jest dla reklamodawców droższy niż YouTube, bo umiejętne uchwycenie produktu wymaga na zdjęciu więcej pracy niż w przypadku filmu.
Ile może kosztować sponsorowany post na Instagramie? Znowu – to zależy od konkretnych umów. Szacunki mówią o kwotach rzędu 80 tys. zł za wpis. Robert Lewandowski według raportu In$ta Wealth tylko przez rok miał zarobić 4 mln dol. na Instagramie. Twórcy opracowania podkreślili, że żaden piłkarz nie wrzuca tak często sponsorowanych treści jak Polak. Co ma Friz do Lewego? Całkiem sporo, bo w polskim internecie tylko piłkarz przewyższa youtubera zasięgami.
Widzowie zauważają product placement, czasami aż za bardzo. Szczególnie Wersow obrywało się za promowanie produktów, z których niby korzysta codziennie, ale wcześniej śledzący jej poczynania dzień w dzień tego nie widzieli. Nie zmienia to jednak faktu, że dla młodych Polaków to Friz jest symbolem przedsiębiorczości, jak wynikało z niedawnego badania zrealizowanego przez Fundację Stocznia. Dla ankietowanych jedną z cech osoby przedsiębiorczej jest „bycie twórczym i kreatywnym”, radzenie sobie w każdej sytuacji, ale i podejmowanie ryzyka. Nic więc dziwnego, że wysokie miejsca zajmowali internetowi celebryci, a najwyższe właśnie Friz.
Imperium Ekipy stara się coraz bardziej dywersyfikować dochody. Stąd choćby pomysł na wydanie własnej płyty. Teledyski i single zagwarantowały Ekipie złotą płytę, zanim została opublikowana w całości (!), są więc z niej konkretne cyfrowe przychody. Ale tak naprawdę wcale nie chodziło tylko o ten zysk. Muzyczna działalność to zresztą idealny przykład na to, jak logiczne i przemyślane są kolejne kroki.
Youtuberzy zauważyli, że spotkania na żywo z fanami zwykle są nudne i sztampowe – ot, pozowanie do zdjęć. Tymczasem muzyczna działalność sprawi, że pojawi się jeszcze jedna atrakcja. Wojtyca, biznesowy patron (ale nie tylko – o tym za chwilę) w rozmowie z wip bros snuje wizję: Ekipa wynajmuje np. hale targowe w Poznaniu, organizuje stoiska związane z członkami składu, a to wszystko przeplatane jest muzycznymi występami na żywo. Potem można zorganizować after, gdzie znowu Ekipa wystąpi na scenie, ale tym razem na imprezie dla fanów powyżej 18. roku życia. O ile okaże się, że tak częste granie nie wykończy składu fizycznie.
Friz jest twarzą Ekipy i jej najpopularniejszym członkiem, ale szarą eminencją nazywa się Wujka Łukiego. Łukasz Wojtyca może pochwalić się największym doświadczeniem w Ekipie nie tylko z racji wieku. W rozmowie z wip bros zdradził, że zanim udało mu się odnieść sukces na YouTubie z Ekipą, wiele jego biznesowych pomysłów okazało się porażkami. Jeszcze zanim zaczęły działać Pyszne.pl i PizzaPortal, wraz z bratem wpadł na pomysł serwisu, który miał ułatwić zamawianie posiłków z restauracji. Przedsięwzięcie nie wypaliło, bo dziewczyny, które miały wysłać wniosek o unijną dotację, pokłóciły się i „rozwaliły wniosek”. Wojtyca pracował też w marketingu, zajmował się bitcoinami. Dziś przyznaje: dawne niepowodzenia sprawiają, że łatwiej odnaleźć mu się w prowadzeniu takiego przedsięwzięcia, jakim jest Ekipa.
W niej Wojtyca odpowiada za niemal, o ile nie wszystkie, biznesowe przedsięwzięcia. Dba nawet o tak z pozoru drobne sprawy, jak jakość gadżetów, które znajdą się w limitowanym wydaniu płyty Ekipy. Jest też partnerem 23-letniej Fusiałki.
Gdy wpiszemy jego nazwisko w rejestr.io, zobaczymy, że jest zaangażowany w każdą z ekipowych spółek. Najważniejsze z nich to Ekipa Management (zajmuje się zarządzaniem wizerunkami członków Ekipy), Ekipatonosi (ubrania sygnowane logiem), Pigeon Studios i Ekipa Games. To z nimi Ekipa wiąże nowe, znowu ambitne plany. Na pierwszy rzut oka wydają się być nieprawdopodobne. Bo ciężko bez zdziwienia zareagować na buńczuczne zapowiedzi wchodzenia na giełdę.
Ale jednak samo spojrzenie na prawno-biznesowe otoczenie youtuberów pokazuje, że faktycznie mamy do czynienia z konglomeratem ze sporymi ambicjami. W skład Ekipa Holding wchodzi wspomniane Pigeon Pictures, gdzie mają powstawać „nowe światy, całe uniwersa, projekty bez precedensu w skali polskiej branży rozrywkowej”. W planach są seriale animowane, filmy z aktorami, treści dla najmłodszych i „boomerów”. Brzmi, jakby co najmniej chcieli stworzyć polskiego Netflixa. I to nie przesada.
Jak czytamy na stronie spółki: „Aktualnie najważniejszym przedmiotem działań firmy jest serial animowany łączący fantasy i sci-fi, dziejący się w świecie dinozaurów. To największa tego typu krajowa produkcja. Już na tym etapie w projekt zaangażowane jest ponad 30 osób pracujących w wyspecjalizowanych zespołach dewelopmentowych. (...) Tak zwany „world-building” posłuży też jako baza do rozszerzenia uniwersum – w tym do powstania gier. Premiera serialu jest planowana na 2023 rok”.
Jak widać filmy będą powiązane z grami – i pewnie na odwrót. Zacznie się od mobilnej produkcji, nad którą wraz z Ekipą pracuje T-Bull. To wrocławskie studio odpowiedzialne za gry na smartfony. Tytuły raczej nic nie mówią, ale wrocławianie znaleźli swoją niszę i ich aplikacje pobrane zostały przeszło 550 mln razy.
Wcześniej Ekipa podpisała list intencyjny ze znacznie bardziej znaną spółką – All in! Games. To wydawca bardzo ciepło przyjętego również na zachodzie „Ghostrunnera”. Do współpracy jednak nie doszło. – Ekipa szukała kogoś do współpracy przy grach mobilnych, a my takimi się nie zajmujemy – powiedział Spider’s Web+ Piotr Żygadło, prezes All in! Games. Nie oznacza to jednak, że kontakty przepadną, bo w planach Ekipy są większe, multiplatformowe projekty.
Od wizerunkowej i biznesowej strony Ekipa poważnie traktuje gry. Dowodem na to jest rozpoczęcie współpracy z najpopularniejszym polskim streamerem: Kamilem „Ewronem” Lachowskim. – Wiem, że na jednej grze nie skończymy, a ja w planach mam podbicie całego rynku gamingu. Nie tylko streamując gry, ale także je tworząc. Poza wsparciem w ramach tworzenia gier postanowiłem poważnie zaangażować się finansowo, dlatego poziom mojej inwestycji przekroczy milion złotych – powiedział streamer, cytowany na giełdowej stronie Ekipy.
Nie da się ukryć, że coś, co przyciąga wielu do śledzenia Ekipy, to po prostu blichtr. Fani przed domem, autografy w galeriach handlowych i przede wszystkim olbrzymie pieniądze. Nie tylko te zarabiane, ale i wydawane. W tym roku Friz wraz z Ekipą przeznaczyli 400 tys. złotych na pobyt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i na Zanzibarze, podczas których oczywiście pracowali, kręcili teledyski, ale też bawili.
Ekipa ze swoimi drogimi samochodami i gwiazdorskim stylem życia przypomina afiszujących się bogactwem raperów. A jednocześnie nie ma w tym pychy i wulgarności rodem z twórczości choćby kontrowersyjnego Kruszwila. Wręcz przeciwnie, Ekipa chwalona jest za swoją „przyjazną dzieciom” twórczość. Mimo że u Wojewódzkiego Tromba wyznał, że skoro ich publika dorasta, to oni też muszą i coraz częściej mogą pozwolić sobie na więcej.
Przykładem może być teledysk do „Chill”, na którym przez jakiś czas było widać, że przyjaciele piją piwo Buh – z dodatkiem suszu konopnego. Przez jakiś czas, bo po kilku dniach – i kilku milionach odsłon – nazwę napoju ocenzurowano. Producentem Buha jest… Janusz Palikot i Kuba Wojewódzki. Emocje wywołał fakt, że teledysk nie był oznaczony jako reklama. Producent browaru tłumaczył, że o żadnej promocji mowy być nie może, a piwo zostało po prostu Ekipie dostarczone.
Nie wiadomo, czy mieliśmy do czynienia z celową, czy przypadkową reklamą. Nie da się jednak ukryć, że Buh marketingowo idealnie wpasowuje się w Ekipę. Na pierwszy rzut oka nawet bardziej niż lody Koral. Przecież to 20-latkowie, nawet jeżeli duża część ich widzów ma tyle lat, ile Chmurka.
Ale jednak to o nich Ekipa musi wciąż dbać. To oni dorastając, będą dalej ich siłą napędową. Szczególnie, że przecież Ekipę czeka jeszcze niezłe wyzwanie związane z wejściem na giełdę. Po prawdzie to planowane jest tylnymi drzwiami – poprzez podpisanie umowy z notowaną już na NewConnect spółką Beskidzkie Biuro Inwestycyjne, która wspomaga inne firmy w pozyskiwaniu środków unijnych. Cały proces ma wyglądać tak, że BBI wyemituje nowe akcje serii F, które wyda akcjonariuszom Ekipa Holding, a ci w zamian przeniosą cały majątek Ekipa Holding na BBI. Potem BBI zmieni nazwę na Ekipa Holding i w ten sposób influencerzy będą mogli sprzedawać już swoje akcje na rynku, a ci, którzy wierzą w sukces podobnych przedsięwzięć, je kupować. Dzięki temu Ekipa ma mieć finanse na swoje coraz bardziej śmiałe wizje.
Wartość akcji jeszcze nie jest znana. Ale szał na lody Ekipy przygotował pod ich wycenę niezłą marketingową otoczkę. W końcu „kiedyś zbierali poksy, a dziś Ekipa S.A.”.
* Śródtytuły pochodzą z piosenek Ekipy „3kipa”, „Zaebyście” i „Chill”.
Zdjęcie tytułowe z okładki płyty Ekipy.