Nocna zmiana warty w UKE. Kulisy anulowania aukcji 5G

Rząd nagle zdecydował o anulowaniu aukcji na częstotliwości dla 5G. Dodatkowo po cichu, w środku nocy pod przykrywką przepisów antykryzysowych wpadł przepis odwołujący prezesa UKE. To on miał nad tą aukcją czuwać i to on także kontroluje Pocztę Polską.

Nocna zmiana warty w UKE. Kulisy anulowania aukcji 5G

Godzina 23.15 głosowania w Komisji Finansów Publicznych nad poprawkami do kolejnej wersji Tarczy Antykryzysowej wersji 3.0. Niespodziewanie po dyskusji nad Instytutem Pileckiego o głos prosi poseł Andrzej Kosztowniak z Prawa i Sprawiedliwości i zgłasza poprawkę 60a o treści: „Kadencja prezesa UKE, przypadająca na lata 2016-2021, ulega skróceniu i kończy się po upływie 14 dni od wejścia w życie niniejszej ustawy. Prezes Rady Ministrów w terminie 14 dni od wejścia w życie niniejszej ustawy ogłasza otwarty i konkurencyjny nabór na kandydata na prezesa UKE”.

Na sali jest już niewielu posłów, rząd nie sprzeciwia się poprawce. Głosowanie: 45 posłów głosowało. W tym 28 za, 17 przeciw. - Wrzuciliście poprawkę w środku nocy, taka wrzuta, że po prostu gratuluje - denerwuje się poseł PO Jarosław Urbaniak, ale jego nerwy nic nie dają. Po nocy została przegłosowana bardzo poważna zmiana odwołująca szefa ważnej instytucji kontrolnej. A to wszystko w środku awantury o aukcję częstotliwości dla sieci 5G.

Aukcja pojawia się i znika

Ostatnie dwa dni to istny rollercoaster w temacie budowy sieci 5G w Polsce. Po nocnych głosowaniach na Komisji Finansów Publicznych wagoniki pędzą w jeszcze bardziej szalonym tempie. Tak szalonym, że przyszłe losy sieci nowej generacji i tego, kto jej budowę będzie kontrolować, są coraz bardziej mgliste.

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, by częstotliwości 3480 - 3800 MHz podzielone na cztery bloki pasma po 80 MHz (każdy, wyceniony na minimalną kwotę 450 mln zł) znalazły swoich nabywców w ciągu kilku tygodni. Chęć startu w aukcji potwierdziły Orange, T-Mobile i Play. Jedynie Grupa Cyfrowy Polsat, czyli właściciel Polkomtela (Plus), nie wypowiedziała się w tym temacie oficjalnie. Ale i tak pierwotny plan zakładający, że operatorzy otrzymają rezerwacje w końcu czerwca, wydawał się nie do ruszenia.

Po wybuchu epidemii COVID-19 w Europie pojawiały się sugestie, że być może aukcję trzeba będzie przedłużyć. Mimo to, jak dowiedział się Magazyn Spider’s Web+, dwóch operatorów, czyli Orange i T-mobile i tak na początku kwietnia złożyło już oferty. Ich wartość nie jest jawna, ale można spekulować, że zapewne była w pobliżu minimalnej stawki. Do tego by wszelkie prace nad 5G mimo COVID-19 kontynuować zachęcała też Komisja Europejska. W końcu sieć nowej generacji będzie niezbędna, by sprawniej funkcjonował przemysł, zadziałały inteligentne miasta czy poprawiła się komunikacja choćby w transporcie.

A jednak prezes UKE 16 kwietnia procedowanie aukcji zawiesił. Powodem jednak nie była tyle sama epidemia, co przepisy antykryzysowe. Jak tłumaczył urząd, w pierwszej wersji Tarczy Antykryzysowej pojawił się przepis, który kontynuowanie aukcji uniemożliwił. Konkretnie chodzi o zawieszenie biegu terminów spraw sądowych i administracyjnych. UKE po kilku dniach konsultacji z prawnikami zdecydowało się ogłosić zawieszenie całego procesu. Ale wszyscy na rynku telekomunikacyjnym liczyli, że to stan przejściowy i dystrybucja pasma pod 5G szybko wróci do gry. Co więcej, nieoficjalnie wiadomo, że UKE liczyło, że w nowej wersji Tarczy 3.0 pojawią się przepisy, które pozwolą na wyłącznie aukcji z tych obostrzeń.

I owszem nowelizacji Tarczy Antykryzysowej pojawiły się przepisy dotyczące aukcji 5G. Ale nie takie, jakich spodziewało się UKE i rynek telekomunikacyjny.

Aukcja 3.0

Niespodziewanie 28 kwietnia w nowelizacji ustawy znalazł się spory pakiet zmian dotyczących prawa telekomunikacyjnego i wyboru prezesa UKE. Pojawiły się także takie zmiany w obrębie samej aukcji, które po prostu wymuszają jej anulowanie i ewentualne ogłoszenie raz jeszcze.

Obecnie szefa UKE, który nadzoruje nie tylko rynek telekomunikacyjny, ale co ważne także pocztowy (to szczególnie istotne w obliczu wyborów korespondencyjnych) powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu na wniosek premiera. W Tarczy 3.0 pojawiła się nowa procedura powołania prezesa UKE, w której całkiem pominięto Senat. Oficjalne tłumaczenie: zmiana ta jest częścią wdrożenia w Polsce unijnej dyrektywy ustanawiającej europejski kodeks łączności elektronicznej. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o odebranie kontroli Senatu, w którym większość ma opozycja.

Do wczorajszej nocy jednak i tak wydawało się, że to problem na przyszłość, bo kadencja obecnie urzędujący szef UKE Marcina Cichego kończy się dopiero na jesieni 2021 r.

Po nocnej wrzutce posła Kosztowniaka Cichy z urzędem może się jednak pożegnać już w maju tego roku. Czyli nie tylko nie będzie kontrolował Poczty, ale także nie będzie miał wpływu na aukcję pod 5G.

A i ją bardzo mocno dotknęły najnowsze zmiany w prawie. W ocenie Ministerstwa Cyfryzacji, które odpowiada za przepisy pojawiające się w Tarczy Antykryzysowej 3.0, decyzja Cichego o tym, by aukcję zawiesić, była nie do utrzymania. - Aukcja miała zakończyć się 23 kwietnia, nie po iluś tam dniach, tylko tego konkretnego dnia. Tak więc jej zawieszenie, by potem odwieszać, nie miało podstaw prawnych - słyszymy od Wandy Buk, wiceminister cyfryzacji odpowiedzialnej za kwestie telekomunikacyjne. - Jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest jej anulowanie i ogłoszenie możliwie najszybciej - dodaje Buk.

Państwowe 5G

To, że Marcin Cichy i Ministerstwo Cyfryzacji nie są w najlepszych relacjach, jest tajemnicą poliszynela. I być może te napięte stosunki stoją za trybem zmian pozycji prezesa UKE jak i samej aukcji 5G. Widać to choćby w rozdźwięku między oficjalnym stanowiskiem regulatora i resortu co do sytuacji wokół budowy 5G. MC twierdzi, że pytało UKE, czy są jakieś kłopoty, którymi powinno się zająć w ramach kolejnej nowelizacji specustawy, ale nie otrzymało sygnałów o problemie z aukcją. UKE odpowiada, że owszem oficjalnie nie mogło wnioskować o pomoc, bo regulator nie ma takich uprawnień, ale prezes UKE 17 kwietnia zawiadomił MC, że aukcję trzeba zawiesić i że w związku z tym w tym roku do budżetu państwa może nie wpłynąć niemal 2 mld zł.

- To, co się dzieje, to więcej niż konflikt na linii regulator i resort. Ewidentnie widać, że rząd postanowił przejąć temat sieci 5G w całej rozciągłości - mówią nam kolejni eksperci i urzędnicy związani z rynkiem telekomunikacyjnym.

Tą rozciągłością ma być wprowadzony w Tarczy 3.0 przepis, że Prezes UKE ma obowiązek określić wymogi w zakresie bezpieczeństwa i integralności sieci telekomunikacyjnej.

A wymogi te musi zaopiniować Kolegium ds. cyberbezpieczeństwa, czyli zespół, któremu szefuje premier i w którego skład wchodzi pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa. Na tego pełnomocnika po kilkunastu tygodniach wakatu właśnie został powołany Minister Cyfryzacji Marek Zagórski.

Piotr Mieczkowski, ekspert rynku telekomunikacyjnego, na swoim blogu tak ocenia tę decyzję: - Domyślam się, że rządowi nie spodobało się, że w dotychczasowej dokumentacji przetargowej nie było zapisów w zakresie bezpieczeństwa. UKE komunikowało, że nie zablokuje budowy sieci 5G na urządzeniach Huawei w Polsce. Urząd słusznie przyznał, że taka decyzja oznaczałaby kolosalne koszty. Kwestie bezpieczeństwa nie miały być narzucone decyzją administracyjną – miały spoczywać na operatorze.

Ale tym razem to raczej nie o zablokowanie udziałów Huawei w budowie sieci 5G chodzi. A przynajmniej nie jest to kluczowe. - To raczej jest dodatkowy argument. Kluczowe jest, by była podstawa do anulowania aukcji, a tą są właśnie nowe wymogi dotyczące cyberbezpieczeństwa - słyszymy od eksperta związanego z rządem.

- Te wymogi powinny być zagwarantowane w specjalnym rozporządzeniu do prawa telekomunikacyjnego ale nie zadbano o to wcześniej. A więc teraz tak trochę na siłę wciśnięto to rozwiązanie - ocenia poseł PO Arkadiusz Marchewka.

O tym, że taki jest rządowy plan, świadczy kolejna zgłoszona przed północą poprawka: 68a.

Ponownie zgłasza ją poseł Kosztowniak, były prezydent Radomia, który nigdy nie miał nic wspólnego z tematyką telekomunikacyjną. Słychać, że ze średnim zrozumieniem odczytuje: - Nowe przepisy dotyczące wymagań bezpieczeństwa w dokumentacji postępowania selekcyjnego mają zastosowanie do ogłoszonych przed dniem wejścia w życie ustawy przetargów, konkursów i aukcji.

Brzmi tajemniczo. W praktyce oznacza: aukcja częstotliwości dla sieci 5G musi być anulowana. Z informacji Magazynu Spider’s Web+ wynika, że taka decyzja może zapaść na dniach.

Być albo nie być dla 5G

Są co najmniej trzy możliwe scenariusze dla przyszłości 5G w Polsce. Może się okazać, że zgodnie z obietnicami wiceminister Wandy Buk aukcja jednak wróci i to na tyle szybko, że uda się ją rozstrzygnąć jeszcze w tym roku.

Jednak według UKE to mrzonki. W oficjalnym komunikacie Urząd zawiadamia:

- Zmiana stanowiska rządu na tym etapie oraz odniesienie wymogów bezpieczeństwa i integralności sieci telekomunikacyjnej do ogłoszonej już aukcji oznacza konieczność zaplanowania i przeprowadzenia procesu dystrybucji od początku, co wyklucza możliwość realizacji celów Europejskiej Agendy Cyfrowej z wykorzystaniem pasma 3,6 GHz w 2020 r.

My zaś od urzędników związanych z rynkiem telekomunikacyjnym usłyszeliśmy, że na ogłoszenie, zebranie ekspertyz i rozstrzygnięcie nowej aukcji potrzebny będzie co najmniej rok. - Przecież zmieni się środowisko gospodarcze, w którym będzie ogłoszona nowa aukcja, samo to wymaga nowych ekspertyz. Realna szansa na rozstrzygnięcie aukcji to druga połowa 2021 r. - mówią nam eksperci.

Trzeci scenariusz to całkowita rezygnacja z rozdysponowania tych częstotliwości. I to nie tylko w postaci aukcji. - Przecież operatorzy i tak mają już około 1500 punktów dostępowych dla sieci 5G w paśmie 2600 MHz. Około połowy z tego posiada Polkomtel. Więc i bez aukcji, oczywiście w o wiele mniejszym zakresie mogą zacząć tę nową generację sieci wdrażać - słyszymy od ekspertów.

Oficjalnie jednak telekomy liczą na to, że częstotliwości 3480 - 3800 MHz będą szybko rozdysponowywane.

- Złożyliśmy w ubiegłym tygodniu ofertę w dobrej wierze jeszcze przed opublikowaniem decyzji o zawieszeniu aukcji. Zaskoczyła nas, jak i innych operatorów, decyzja zarówno o zawieszeniu aukcji, jak i informacje o ewentualnym jej anulowaniu. Czekamy na dalsze posunięcia. Naszym zdaniem działania powinny być nakierowane na możliwie szybką dystrybucję pasma - ogłosił Witold Dróżdż, członek zarządu ds. strategii i spraw korporacyjnych w Orange.

A co ze zobowiązaniem wobec Europejskiej Agendy Cyfrowej, które nakłada na nas obowiązek, by do końca 2020 r. sieć 5G funkcjonowała przynajmniej w jednym dużym mieście? I co z zakładanymi wpływami do budżetu z aukcji? Według UKE miało być to około 2 mld zł. Ministerstwo Finansów ogłaszało, że liczy nawet na 4,5 - 5 mld. Przecież w obecnej sytuacji te pieniądze bardzo bardzo by się przydały.

- Właśnie w obecnej sytuacji oba te problemy liczą się znacznie mniej. Kto by się agendą cyfrową przejmował, gdy cała Europa walczy z pandemią. 2 czy nawet 5 mld zł, które kilka miesięcy temu miały zapewnić, że budżet będzie zrównoważony, to dziś tak drobna kwota względem budżetowego deficytu, że widocznie dla rządu ważniejsze jest przejęcie kontroli nad 5G - słyszymy od osób związanych z kręgami rządowymi.

- Sytuacja jest analogiczna jak z Urzędem Ochrony Danych Osobowych. Tam także PiS także wymienił szefa i podporządkował sobie ważny urząd kontrolny - podkreśla Marchewka.