REKLAMA

Tajemnica Betelgezy rozwiązana. Cóż za zwrot akcji

Betelgeza, jeden z najsłynniejszych czerwonych nadolbrzymów na niebie, nie jest sama. Naukowcy potwierdzili istnienie kompana, którego natura całkowicie zaskoczyła badaczy.

Tajemnica przygasania Betelgezy rozwiązana?
REKLAMA

Astronomowie od lat podejrzewali, że okresowe zmiany jasności Betelgezy, czyli gigantycznej gwiazdy w konstelacji Orion, mogą być spowodowane obecnością drugiego obiektu. Jego bezpośrednia obserwacja była jednak ekstremalnie trudna. Przełom nastąpił jednak dopiero po tym, jak teleskop Gemini North na Hawajach uchwycił obraz potencjalnego kompana.

Badacze z Carnegie Mellon University (CMU) postanowili zweryfikować to doniesienie, wykorzystując do tego połączone siły Kosmicznego Teleskopu Hubble oraz Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra (NASA). Istotny był tu wybór odpowiedniego momentu – obiekt, nazwany roboczo Betelbuddy, znajdował się akurat w maksymalnej odległości od swojego oślepiającego sąsiada. Pozwoliło to na przeprowadzenie najdokładniejszych i najgłębszych obserwacji rentgenowskich Betelgezy w historii.

REKLAMA

Niespodzianka zamiast białego karła

Jak czytamy na łamach Space.com, obraz był jednak dopiero początkiem niespodzianek. Naukowcy zakładali, że jeśli Betelgeza ma jakiegoś towarzysza, to będzie to typowy gwiezdny emeryt, czyli biały karzeł lub gwiazda neutronowa. Tego typu obiekty powinny intensywnie ściągać materię z gigantycznego sąsiada. Proces ten, nazywany akrecją, zostawia wyraźny ślad. Tymczasem obserwacje nie wykazały absolutnie żadnych oznak akrecji. Zamiast tego badacze przypuszczają, że Betelbuddy to prawdopodobnie młody obiekt gwiezdny, którego rozmiary są bardzo zbliżone do naszego Słońca.

To właśnie ta dysproporcja między obiektami stanowi największą zagadkę i najważniejsze odkrycie. Betelgeza to prawdziwy kolos. Jest to gwiazda około 700 razy większa od Słońca i posiadająca masę większą od niego 16 do 17 razy. Jej nowo odkryty towarzysz ma masę niemal identyczną jak Słońce.

Taki układ przeczy dotychczasowym modelom formowania się układów podwójnych. Zakładano, że gwiazdy rodzące się razem mają zazwyczaj zbliżone masy. Odkrycie to otwiera zupełnie nowe pole badań nad układami binarnymi charakteryzującymi się ekstremalną różnicą mas. Do tej pory obiekty te były niezwykle trudne do znalezienia, a nawet do zidentyfikowania, co sprawia, że odkrycie przy Betelgezie jest prawdziwym przełomem.

Naukowy dreszczyk emocji

Można powiedzieć, że odkrycie jest kwintesencją nauki i powodem, dla którego w ogóle spoglądamy w niebo. Jest dowodem na to, że wszechświat na każdym kroku potrafi zaskoczyć, a nasze teorie są jedynie tymczasowymi rusztowaniami. Szukaliśmy prostego wyjaśnienia dla przygasania giganta, może drugiego obiektu zasłaniającego światło, a zamiast tego otrzymaliśmy klucz do zupełnie nowej, nieznanej wcześniej dziedziny badań nad niemożliwymi w teorii parami gwiezdnymi. To fascynujące, jak jedna, cierpliwa obserwacja może zmusić do weryfikacji całych dekad teoretycznych modeli.

Przeczytaj także:

REKLAMA

*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-26T07:44:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-26T07:33:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-26T07:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-26T07:02:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-25T17:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T14:00:40+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T07:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T07:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T07:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T20:28:48+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T18:34:05+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T17:33:07+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T17:22:42+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T16:35:13+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T14:46:32+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T14:00:15+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA