Odkryto nowego towarzysza Ziemi. Ukrywał się w cieniu
Astronomowie oficjalnie zidentyfikowali nowego quasi-satelitę Ziemi. Niewielkie ciało niebieskie krąży wokół Słońca razem z nami, pozostając jednocześnie od dekad w cieniu naszej planety.

Ziemia zyskała kolejnego kompana w przestrzeni kosmicznej – asteroidę 2025 PN7. To niewielkie ciało niebieskie, które przez dekady pozostawało niezauważone, porusza się po niemal identycznej orbicie co nasza planeta, pozostając z nią w rezonansie 1:1. Oznacza to, że towarzyszy nam podczas obiegu wokół Słońca, choć nie jest z Ziemią grawitacyjnie związane. Obiekt został odkryty 2 sierpnia 2025 r. przez teleskopy Pan-STARRS na Hawajach, ale jego trajektoria zdradza, że był z nami od co najmniej 60 lat.
Układ w układzie. Czym są quasi-satelity?
Quasi-satelity to specyficzne ciała niebieskie poruszające się po orbicie w taki sposób, że przez wiele lat pozostają w pobliżu Ziemi. Jednak w przeciwieństwie do klasycznych satelitów, takich jak Księżyc, nie są do niej przyciągane na stałe. Zamiast tego ich orbity są zsynchronizowane z ruchem naszej planety, co sprawia, że z perspektywy Ziemi poruszają się wokół niej w powolnym tanecznym kroku. Nowo zidentyfikowany 2025 PN7 dołączył właśnie do tej niewielkiej grupy – zaledwie siedmiu znanych quasi-satelitów, w tym obiektów takich jak Cardea czy Kamo‘oalewa.
2025 PN7 należy do tzw. populacji Arjuna, czyli zbioru małych asteroid, których orbity są wyjątkowo zbliżone do orbity Ziemi. Charakteryzują się one niską ekscentrycznością i niewielkim nachyleniem względem ekliptyki. Oznacza to, że krążą niemal w tej samej płaszczyźnie co nasza planeta i po niemal kołowych trajektoriach. Astronomowie z madryckiego uniwersytetu potwierdzili, że nowy obiekt porusza się w rezonansie 1:1, a jego ścieżka przez kolejne lata przypominać będzie znanego już quasi-satelitę Kamo‘oalewa, choć okres przebywania w tej konfiguracji będzie znacznie krótszy – szacunkowo 128 lat.
60 lat w cieniu. Jak mogliśmy go nie zauważyć?
Mimo że 2025 PN7 znajduje się relatywnie blisko, do tej pory pozostawał niezauważony przez ziemskie teleskopy. Głównymi powodami takiego stanu rzeczy są niewielkie rozmiary i bardzo niska jasność. Jego obserwowalna wielkość absolutna H = 26,4 oznacza, że jest to obiekt bardzo trudny do wykrycia, a jednocześnie potencjalnie w zasięgu przyszłych misji badawczych. Co ciekawe, dane zebrane przez astronomów sugerują, że był widoczny już wcześniej, ale nie został wtedy zidentyfikowany jako osobny obiekt. Dzięki 27 obserwacjom rozciągniętym na przestrzeni ponad 11 lat udało się dopiero teraz precyzyjnie wyznaczyć jego orbitę.
Przeczytaj także:
Choć odkrycia dokonał zespół pracujący na danych z Pan-STARRS, warto wspomnieć, że badaniami asteroid klasy Arjuna i miniksiężyców Ziemi zajmują się również polscy naukowcy. Przykładem mogą być wcześniejsze prace zespołu Tomasza Kwiatkowskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, które znacząco przyczyniły się do zrozumienia trajektorii takich obiektów. 2025 PN7 może w przyszłości stać się celem bezzałogowej misji badawczej.
Dla wielu osób fakt istnienia quasi-satelitów może wzbudzać niepokój. Astronomowie jednak uspokajają: takie obiekty są zbyt małe, by stanowić dla nas zagrożenie. Co więcej, ich orbity są stabilne i dobrze znane, dzięki czemu naukowcy mogą dokładnie śledzić ich trajektorie. 2025 PN7 pozostanie z nami jeszcze przez kilka pokoleń, zanim oddali się na nowo w przestrzeń kosmiczną.
*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI