Brytyjską prawicę zastąpił ChatGPT. Może czas na polską?
Wyobraź sobie scenariusz, w którym twoim reprezentantem w parlamencie staje się nie człowiek z krwi i kości, ale algorytm trenowany na milionach tekstów z Internetu. Brytyjski parlament już idzie w tym kierunku.

Badanie przeprowadzone przez Pimlico Journal ujawniło alarmujący wzrost używania fraz charakterystycznych dla ChatGPT w przemówieniach brytyjskich posłów. Fraza I rise to speak - amerykanizm, który przez 200 lat był rzadkością w brytyjskim parlamencie -pojawiła się 635 razy w bieżącym roku, w porównaniu do zaledwie 231 razy w całym 2024. To wzrost o ponad 270 proc. w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy.
Ale to tylko czubek góry lodowej. Analiza statystyczna wykazała ogromne wzrosty użycia słów i fraz typowych dla sztucznej inteligencji. Wyrażenia jak underscores, streamline czy navigating - wszystkie charakterystyczne dla wypowiedzi generowanych przez AI - osiągnęły rekordowe poziomy częstotliwości od momentu premiery ChatGPT w 2022 r. Z-score dla frazy I rise to speak w bieżącym roku wyniosło 3,60, co w języku statystyki oznacza coś tu definitywnie nie gra.
Czytaj też:
Konserwatywna posłanka wpada w słowne pułapki AI
Najbardziej fascynującym przykładem potencjalnego wykorzystania ChatGPT jest przemówienie Wendy Morton, posłanki Partii Konserwatywnej, podczas debaty o ukraińskich dzieciach deportowanych przez Rosję. Jej wystąpienie to prawdziwa lekcja rozpoznawania śladów sztucznej inteligencji.
Morton zastosowała regułę trzech (wymienienie trzech elementów w jednej frazie) aż 12 razy w krótkim przemówieniu. Użyła też charakterystycznej konstrukcji not just... but... (nie tylko... ale...) siedmiokrotnie. To jak gdyby ChatGPT napisał podręcznik stylistyki parlamentarnej i zapomniał dodać rozdział o subtelności.

Szczególnie podejrzane były fragmenty jak: tears are a natural result of such a devastating awareness - zdanie brzmiące jak tłumaczenie Google'a z języka, który nie istnieje. A zakończenie it is wrong po opisie deportacji dzieci? To tak, jakby AI dodało przypis dla pewności.
Politycy na szkoleniu: ChatGPT zamiast Oxford Debating Society
Zjawisko nie ogranicza się do jednej partii. Poseł laburzystów Mike Reader został nakryty na używaniu ChatGPT do odpowiadania na listy wyborców podczas podróży pociągiem. Zamiast się wstydzić bronił swojego podejścia, twierdząc że otrzymuje ponad 500 emaili tygodniowo i że wielu posłów używa AI codziennie do tworzenia korespondencji i przemówień parlamentarnych.
Reader nawet prowadzi ze swoim zespołem ChatGPT Bingo - grę polegającą na rozpoznawaniu przemówień napisanych przez sztuczną inteligencję. Jego obserwacje są bezcenne: ChatGPT uważa, że przemówienia parlamentarne powinny zaczynać się od I rise to speak in support of.... To jak gdyby AI uczyło się demokracji z amerykańskich filmów.
Pierwszy oficjalny przypadek użycia ChatGPT w brytyjskim parlamencie miał miejsce już w grudniu 2022 r., kiedy Luke Evans, poseł konserwatywny, wygłosił przemówienie w stylu Churchilla napisane przez sztuczną inteligencję. Różnica polega na tym, że Evans był szczery co do wykorzystania AI, podczas gdy obecne przypadki są próbami ukrycia tego faktu.
Podczas gdy posłowie potajemnie używają ChatGPT brytyjski rząd oficjalnie stawia na sztuczną inteligencję. Premier Keir Starmer ogłosił 14 mld funtów inwestycji w rozwój AI oraz plan stworzenia AI Growth Zones w całym kraju. Rząd prowadzi też program pilotażowy dla posłów z Microsoft Copilot jako narzędziem do streszczania raportów i korespondencji. Luke Evans uczestniczy w tym programie pilotażowym. Przyznaje, że martwi się, gdy ktoś używa AI do outsourcowania opinii lub pomysłów komputerowi, ale jednocześnie uważa, że politycy muszą nadążać za krzywą technologiczną.
A co z Polską? Sejm w erze algorytmów
Brytyjski parlament nieświadomie staje się laboratorium do testowania AI, a Polska rozwija własne rozwiązania sztucznej inteligencji dla administracji publicznej. Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło PLLuM (Polski Duży Model Językowy), który pilotażowo testowany jest w Częstochowie do obsługi mieszkańców.
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski powołał zespół doradczy PL/AI, który ma opracować rekomendacje wykorzystania sztucznej inteligencji w różnych obszarach działania państwa. To podejście wydaje się bardziej systematyczne niż brytyjskie eksperymenty metodą prób i błędów.
Polskie doświadczenia z AI w polityce nie są jednak pozbawione kontrowersji. W 2023 r. Platforma Obywatelska użyła głosu wygenerowanego przez AI do naśladowania premiera Mateusza Morawieckiego w reklamie wyborczej, co wywołało debatę o etyce używania deepfake'ów w kampaniach. Dopiero po godzinach krytyki partia ujawniła, że część materiału została wygenerowana sztucznie.
Przyszłość demokracji: człowiek czy maszyna?
Konserwatywny poseł Tom Tugendhat, który publicznie skrytykował kolegów za używanie ChatGPT, powiedział w parlamencie: Ten budynek, ta izba, to strata czasu. Kompletna strata czasu. Jego frustracja wynika z obserwacji, że politycy słuchają argumentów Mauritiusu, Chin, Indii i Stanów Zjednoczonych, ale nie są skłonni wysłuchać argumentów Wielkiej Brytanii.
Tugendhat zauważył również językowy aspekt problemu: I rise to speak to amerykanizm, który nie był używany w brytyjskim parlamencie, ale ChatGPT go promuje, bo został wytrenowany głównie na amerykańskich tekstach. To pokazuje, jak sztuczna inteligencja może niepostrzeżenie wpływać na kulturę polityczną wprowadzając obce wzorce językowe.
Sejm 2.0 czy demokracja 0.1?
Brytyjskie doświadczenia stawiają fundamentalne pytanie: czy chcemy parlamentu, w którym przemówienia są generowane przez algorytmy? Jeśli AI może napisać przemówienie o deportacji ukraińskich dzieci, używając wszystkich właściwych słów kluczowych - ale bez prawdziwego zrozumienia czy emocji - to czy nie tracimy czegoś istotnego w procesie demokratycznym?
Odpowiedź może leżeć w połączeniu brytyjskiej pragmatyczności z polskim systemowym podejściem. Zamiast ukrywać używanie AI politycy powinni być transparentni co do tego, jak i kiedy z niego korzystają. Zamiast pozwalać technologii przekształcać dyskurs polityczny przez przypadek powinniśmy świadomie kształtować jej rolę w demokracji.
Może brytyjska prawica rzeczywiście została zastąpiona przez ChatGPT, ale to nie znaczy, że polska musi pójść tą samą drogą. Mamy szansę uczenia się na błędach innych i stworzenia modelu, w którym sztuczna inteligencja wspiera demokrację, zamiast ją zastępować. Pytanie tylko, czy politycy będą na tyle mądrzy - lub przynajmniej bardziej mądrzy niż ich algorytmy - żeby z tej szansy skorzystać.