Tak będą wyglądać czołgi produkowane w Polsce. Kilka szczegółów zwraca uwagę
Czołgi K2PL dla Wojska Polskiego będą produkowane w naszym kraju – to już nie tylko polityczna zapowiedź, ale realny scenariusz. Negocjacje w tej sprawie są na ostatniej prostej, a prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Arkadiusz Bąk, zapewnia, że prace przygotowawcze idą pełną parą. To ważna wiadomość nie tylko dla wojska, ale też dla polskiego przemysłu zbrojeniowego, który od lat czekał na taką szansę. Aż trudno uwierzyć, ale ostatni czołg zjechał z polskiej linii produkcyjnej w 2009 r.

Po zakończeniu produkcji czołgów PT-91 „Twardy”, której finał dla rodzimej armii nastąpił w 2002 r., a dla eksportu (do Malezji) siedem lat później, Polska de facto przestała być krajem produkującym czołgi. Ostatnim modelem był „Malaj” – zmodernizowany wariant „Twardego” zbudowany dla malezyjskich sił zbrojnych. Od tamtej pory nasze fabryki żyły głównie z modernizacji i napraw. Aż do teraz.
Dzięki zakupowi koreańskich K2 Black Panther i planom ich polonizacji pod nazwą K2PL, wracamy do gry. Co więcej – nie chodzi tylko o składanie gotowych zestawów jak z LEGO. W grę wchodzi realna, przemysłowa produkcja z wykorzystaniem lokalnych zasobów i technologii. To duży skok jakościowy – nie tylko dla PGZ, ale i dla polskiego know-how.
Produkcja w Polsce? To nie bajka, to strategia
Prezes PGZ porównał sytuację negocjacyjną do „zmiany koła w samochodzie podczas jazdy” – i trudno się z tym nie zgodzić. Offsetowe ustalenia, które prowadzone są już po zawarciu pierwszych ramowych umów na K2, to logistyczne i formalne wyzwanie. Ale PGZ zapewnia, że jest bardzo blisko dopięcia wszystkich szczegółów, które pozwolą rozpocząć produkcję w Polsce.
Czy to będą Gliwice? A może Stalowa Wola lub Poznań? Arkadiusz Bąk nie potwierdził oficjalnie, że głównym wykonawcą będzie Bumar-Łabędy – choć to właśnie ten zakład kojarzony jest z produkcją czołgów od dziesięcioleci.
W grze są też inne lokalizacje: Huta Stalowa Wola, która już dziś ma duże doświadczenie w produkcji wozów bojowych, oraz zakłady w Siemianowicach Śląskich i Poznaniu. Jak przyznał Bąk – potrzeba nie tylko nowych czołgów, ale też ciężkich pojazdów gąsienicowych oraz nowego transportera opancerzonego. Zakres zamówień może więc być znacznie szerszy niż sama linia K2PL.
K2PL – nie tylko polonizacja. To technologiczny upgrade
K2 Black Panther to jeden z najnowocześniejszych czołgów na świecie. Koreańska maszyna łączy mobilność, siłę ognia i zaawansowaną ochronę. Polska wersja – K2PL – ma iść jeszcze krok dalej. Choć ostateczna specyfikacja nie została jeszcze zamknięta, wiadomo już, że czołg otrzyma zdalnie sterowany moduł uzbrojenia, aktywny system ochrony klasy hard-kill oraz system walki z dronami.
To nie są puste hasła. Aktywna obrona klasy hard-kill to rozwiązanie, które potrafi zneutralizować nadlatujący pocisk przeciwpancerny lub rakietę, zanim ta uderzy w pancerz. W przypadku K2PL najprawdopodobniej nie będzie to izraelski Trophy HV, ani oryginalny koreański KAPS, ale nowa, hybrydowa wersja systemu KAPS-2. Ten powstaje we współpracy Hyundai Rotem i izraelskiego Rafaela – co może dać bardzo ciekawy efekt: rozwiązanie zoptymalizowane dokładnie pod parametry K2, ale oparte na doświadczeniach obu stron.
Zmodernizowany K2PL ma również otrzymać wzmocnione zawieszenie hydropneumatyczne, co pozwoli zwiększyć jego dopuszczalną masę całkowitą – kluczowe, gdy dodajemy nowe moduły obronne i systemy elektroniczne. Czołg zostanie też wyposażony w zakłócacze dronów – dziś niemal standardowy element nowoczesnego pola walki.
Tak będzie wyglądać czołg K2PL
Ciekawostką jest fakt, że – mimo wcześniejszych spekulacji – bazą dla K2PL nie będzie prototyp z siedmioma parami kół, pokazany na MSPO w 2022 r. Zamiast tego Polska postawiła na sprawdzony korpus i wieżę znaną z obecnego modelu K2.
Jak będzie wyglądać czołg K2PL? Zobaczyć możemy to dzięki nowemu modelowi pojazdu. Zdjęcie zobaczycie niżej. Na fotografii widać, że na wieży pojawi się zdalnie sterowany moduł z karabinem maszynowym do obrony przed piechotą.
Wyraźnie powiększony będzie też przedział znajdujący się za wieżą. Mieścić się tam będzie zapewne magazyn z amunicją oraz część elektroniki.
Czołg na nową wojnę – i nową gospodarkę
Dla wojska K2PL to nie tylko nowoczesna broń, ale i szansa na unowocześnienie całych struktur pancernych. Ale dla gospodarki to coś więcej – odrodzenie segmentu produkcji ciężkiego sprzętu wojskowego.
Polska może stać się hubem eksportowym nie tylko na Europę Środkową, ale i na inne regiony, które nie chcą polegać wyłącznie na zachodnich czy amerykańskich dostawcach.
Nie ma jeszcze daty startu produkcji, ale wiele wskazuje na to, że pierwsze polskie K2PL mogą opuścić halę montażową w 2026 lub 2027 r. Do tego czasu zakłady muszą przejść modernizację, przeszkolić pracowników i uruchomić łańcuchy dostaw.
W grę wchodzą miliardy złotych inwestycji – ale też potencjalnie setki nowych miejsc pracy i ogromna dźwignia dla krajowych technologii.
Więcej na Spider's Web:
Polska wraca do pancernych ambicji
Po latach czekania, deklaracji i analiz – wygląda na to, że coś wreszcie drgnęło. K2PL ma szansę stać się nie tylko symbolem nowoczesnego Wojska Polskiego, ale też realnym impulsem dla rodzimego przemysłu zbrojeniowego.
I choć jeszcze wiele może się wydarzyć, jedno jest pewne – po ponad dekadzie przerwy Polska znów ma szansę budować własne czołgi. I to nie byle jakie.