Polscy czołgiści pierwszy raz strzelali z najnowszych Abramsów. Są potężne
Wielkie działa, amerykańska technologia i polscy żołnierze w akcji. Na poligonie w Biedrusku niedaleko Poznania padły właśnie pierwsze strzały z najnowocześniejszej wersji amerykańskiego czołgu Abrams — M1A2 SEPv3. To nie tylko ważny moment dla Wojska Polskiego, ale też sygnał, że nasza armia robi milowy krok ku najnowocześniejszym technologiom.
Pamiętacie doniesienia o gigantycznym kontrakcie na 250 najnowocześniejszych czołgów Abrams M1A2 SEPv3? Pierwsze 28 z nich dotarło do Polski już w styczniu tego roku. Teraz przyszedł czas na praktykę.
Na poligonie w podpoznańskim Biedrusku zadebiutowała nowa era pancerniaków. To właśnie tam polscy żołnierze po raz pierwszy strzelali z czołgów Abrams w wersji M1A2 SEPv3 — najnowocześniejszego wariantu tego legendarnego pojazdu.
Pod okiem amerykańskich specjalistów, polscy czołgiści doskonalą swoje umiejętności w obsłudze tych zaawansowanych wozów bojowych.
Jak relacjonuje ppłk Maciej Łukarski, dowódca batalionu w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych (CSWL) w Poznaniu, centrum intensywnie szkoli załogi w ramach "Akademii Abrams", a także mechaników i logistyków. To kompleksowe podejście, które ma zapewnić pełne wykorzystanie możliwości tych potężnych maszyn.
Od końca kwietnia szkoleniami załóg będą się zajmować wyłącznie polscy instruktorzy z CSWL. I to nie byle jacy — to specjaliści, którzy przez ostatnie dwa lata sami przechodzili intensywny program nauki we współpracy z Amerykanami.
Więcej na Spider's Web:
Polska armia ma już Abramsy
Dostawy Abramsów do Polski to proces, który trwa już od jakiegoś czasu. W czerwcu 2024 r. zakończono dostarczanie 116 sztuk starszej wersji M1A1. Natomiast w styczniu 2025 r. do naszego kraju dotarło pierwsze 28 z zamówionych 250 czołgów Abrams w wariancie M1A2 SEPv3.
Łącznie daje to już 144 amerykańskie maszyny w służbie polskiej armii, a docelowo będzie ich aż 366 — czyli więcej niż łącznie wszystkich Leopardów i T-72 w naszych siłach zbrojnych.
Kontrakt na najnowsze Abramsy został podpisany w kwietniu 2022 r., a dostawy mają się zakończyć w latach 2025–2026. Polska zainwestowała nie tylko w same czołgi, ale i w pełne zaplecze techniczne oraz logistyczne. Mowa tu o symulatorach, wozach zabezpieczenia technicznego, mostach towarzyszących i amunicji.
Na dziś Wojsko Polskie korzysta z pięciu typów czołgów: dwóch wersji Abramsa (M1A1 i M1A2 SEPv3), niemieckich Leopardów 2, koreańskich K2 Black Panther, a także wciąż wykorzystywanych T-72 i ich polskiej modernizacji PT-91 Twardy. Jak widać, mamy do czynienia z wyjątkowo zróżnicowaną flotą, co z jednej strony wymaga ogromnych nakładów szkoleniowych i logistycznych, ale z drugiej — daje armii elastyczność operacyjną.
Szkolenia z obsługi K2 również są już prowadzone przez polskich instruktorów. Pierwszy kurs załóg czołgów K2 odbył się w CSWL, a wkrótce rusza jego druga edycja. Polska coraz śmielej bierze sprawy w swoje ręce — i choć korzysta ze wsparcia zagranicznych partnerów, to wyraźnie widać trend: szkolimy się u najlepszych, by później sami być najlepsi.
Nowoczesna armia to nowoczesne szkolenie
Polska armia ewoluuje — i to szybko. Przejście od radzieckich maszyn do amerykańskiej i koreańskiej technologii to nie tylko kwestia zakupów, ale przede wszystkim przestawienia całego systemu szkolenia.
Dzięki współpracy z USA i Koreą Południową nasi żołnierze mają dostęp do wiedzy i doświadczenia partnerów z NATO. Ale to, co robi największe wrażenie, to fakt, że coraz więcej tej wiedzy zostaje w Polsce — i jest przekazywana dalej przez naszych własnych instruktorów.
Abramsy już jeżdżą po poligonach, strzelają, a ich silniki ryczą nad Wisłą i Wartą. To nie jest tylko zakup sprzętu. To inwestycja w ludzi, w kompetencje, w bezpieczeństwo.
