Jest pomysł, żeby zamknąć lasy. Lepiej zaplanuj wczasy nad morzem
Zagrożenie pożarowe jest tak duże, że trzeba dmuchać na zimne i trzymać ludzi z daleka od wyschniętej ziemi. Nawet przypadkowe i niecelowe działanie może wywołać tragedię.

Ciągle nie znamy przyczyny pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ogień strawił ok. 450 hektarów nieużytków, trzcinowisk oraz fragmentów lasu i terenów podmokłych. Służby starają się ustalić, co mogło doprowadzić do rozprzestrzenienia się żywiołu. „Bardzo często niestety początek pożaru zaczyna się od wypalania łąk” - powiedziała ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Z kolei prof. Wiktor Kotowski, badacz mokradeł z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z „Wyborczą” nie wyklucza, że mogło dojść do samozapłonu, co ułatwiły wysokie temperatury i susza. „Ogień mógł też zaprószyć się od niedopałka papierosa rzuconego przy drodze albo od iskier z rury wydechowej” – wyjaśnił.
Zagrożenie pożarowe w polskich lasach już jest bardzo duże. W ubiegłym tygodniu IMGW informowało, że w niektórych częściach kraju było wręcz ekstremalne. Naprawdę niewiele trzeba, by nawet przez przypadek uruchomić katastrofalne domino.
Albo spadnie deszcz, albo trzeba będzie zamknąć lasy
W radiu RMF FM wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz został zapytany o ewentualną konieczność zamknięcia lasów na majówkę, aby nie dopuścić do ryzyka związanego z wybuchem pożaru.
Jeśli faktycznie nie będziemy mieć do tego okresu jakichś intensywniejszych opadów deszczu, to może być taka sytuacja – nie wykluczył Leśniakiewicz.
Wiceszef MSWiA dodał, że póki co nie chce wyrokować, ale już teraz zachęcił do „ostrożnych wycieczek”. Szansą na zmniejszenie zagrożenia pożarowego ma być "pobudzenie przyrody" i "wzrost nowej, świeżej trawy".
Już ubiegłoroczne lato było ekstremalne. Jak będzie teraz?
Po bezśnieżnej zimie, która tylko potęguje suszę, wiele wskazuje na to, że czeka nas lato z temperaturami powyżej normy. A to oznacza, że dalej tworzyć będą się warunki sprzyjające rozprzestrzenianiu się ognia.
Podsumowując ubiegłoroczne wakacje strażacy wyliczyli, że interweniowali aż o 63 proc. częściej niż przed dziesięcioma laty. - To było katastrofalne lato – mówił wprost Paweł Kuna z OSP Wieliszew.
Problemem były nie tylko pożary, ale też interwencje po burzach czy nawet trąbach powietrznych. I tak to się żyje w czasach, kiedy ekstremalne zjawiska przybierają na sile. W upały i suche dni nie będzie można wchodzić do lasów, za to po ulewnych deszczach czy wichurach zamknięte będą parki.