REKLAMA

Muszą wieszać ostrzeżenia przed wejściem do parku. Tak w praktyce dotykają nas zmiany klimatu

Idziesz do parku, a tam przestroga: uważaj, bo może być niebezpiecznie albo nieprzyjemnie. Nikt nie straszy i nie przesadza, po prostu mówi, jak jest. A tak wyglądają skutki zmian klimatu - ekstremalne zjawiska pogodowe są coraz częstsze i intensywniejsze.

Muszą wieszać ostrzeżenia przed wejściem do parku. Tak w praktyce dotykają nas zmiany klimatu
REKLAMA

Trudno o bardziej symboliczny koniec sporu o śnieg. Ten śnieg, którego było śmiesznie mało, a mimo to, jak opisywał Paweł, miał być zdaniem niektórych dowodem na to, że temperatura się nie podnosi i że zima ciągle istnieje, roztopił się błyskawicznie. Nie przetrwał, bo 6 stycznia mieliśmy warunki przypominające raczej początek wiosny. Ciepły wiatr wręcz sugerował nadejście cieplejszych dni, a przecież styczeń dopiero się zaczął. Oto ta wielka, normalna zima – śnieg, który błyskawicznie znika, i temperatura odczuwalna wynosząca nawet 10 st. C. W południe w Trzech Króli.

REKLAMA

Sygnałów, że coś jest nie tak, nie brakuje, tylko nie każdy chce je dostrzec

Wychodząc z parku natknąłem się na przywieszoną tabliczkę. Zarząd Zieleni Miejskiej ostrzega, by podczas silnych wiatrów, opadów atmosferycznych czy burz w miejscach zadrzewionych zachować szczególną ostrożność.

Ostrzeżenie jak ostrzeżenie. To wręcz oczywiste, że w takich warunkach wśród drzew może być niebezpiecznie. Nad morzem podczas sztormów zamyka się parki i cmentarze, zdając sobie sprawę z potencjalnych zagrożeń.

Tyle że nie mieszkam nad morzem, a ekstremalne zjawiska pogodowe były przez lata rzadkością i anomalią. Teraz to się zmienia i dlatego autorzy informacji na tabliczce zaznaczają, że „coraz bardziej zmienne i gwałtowne warunki pogodowe wpływają na nasze bezpieczeństwo”.

Nie zagłębiono się w szczegóły, ale jeśli zeskanujemy kod QR, trafimy na stronę Zarządu Zieleni Miejskiej w Łodzi. W specjalnym artykule już nikt nie gryzł się w język:

W dobie postępujących zmian klimatycznych warunki pogodowe zmieniają się coraz częściej w sposób gwałtowny i nieprzewidywalny. Porywiste wiatry, obfite opady deszczu po okresach suszy, wyładowania atmosferyczne zwiększają ryzyko uszkodzenia drzew. Pod naporem mas powietrza dochodzi do obłamań konarów, wyłomów bądź wykrotów. Są to zjawiska bardzo niebezpieczne dla osób przebywających w pobliżu drzew. Dlatego podczas niesprzyjającej aury polecamy ograniczać spacery w terenach zadrzewionych, takich jak np. parki, skwery, tereny leśne lub cmentarze.

Wyjaśniono też, że uprzątnięcie alejek po większych nawałnicach jest czasochłonne i nie ma możliwości natychmiastowego usunięcia wszystkich przeszkód. Uważajcie, ale też się nie zdziwcie, jeśli wasz zieleniec będzie wyglądał nieco inaczej, bo po ekstremalnych zjawiskach może być spustoszony – tak witają nas parki w 2025 r. Oto nowa normalność.  

Można machać ręką na ustalenia naukowców, co wielu z chęcią czyni, można przymykać oczy na to, co dzieje się za oknami, ale to nasza rzeczywistość. Od tego nie da się uciec. Jak już pada to często tak, że tworzą się błyskawiczne powodzie podmywające ulice miast. Gdy wieje to podmuchy wiatru mogą wyrywać drzewa – i, owszem, zdarzało się to już w przeszłości, ale teraz porywisty wiatr zdarza się częściej. Z kolei burze są coraz bardziej gwałtowne i niszczycielskie.

– W niektórych przypadkach miejskie powodzie błyskawiczne występują nawet kilkunastokrotnie częściej niż jeszcze 15-20 lat temu – mówił w rozmowie z portalem Nauka o Klimacie dr Kamil Jawgiel, hydrolog.

To nasza nowa rzeczywistość. Trzeba wywieszać tabliczki w parkach, żeby ostrzegać przed niszczycielskimi zjawiskami

Kto wie, co będzie dalej. Być może wielkie tablice będą ustawiane przy drogach, by przestrzegać przed wjazdem do tunelu w trakcie intensywnych opadów deszczu. Podobne staną na parkingach – uważaj, nie zostawiaj samochodu w coraz częstsze wietrzne dni i noce, bo później będzie płacz.  I tak będziemy sobie żyli z wyrastającymi kolejnymi napomnieniami. Nie zabraknie takich, którzy będą mówić, że tak przecież było zawsze.

Niektórzy machając ręką na przestrogi mówią, że człowiek do wszystkiego może się przystosować, więc i do zmian klimatu się dopasujemy. Biorą przykład z dobrego wojaka Szwejka, według którego jakoś to będzie, wszak „jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”. Zapewne coś w tym jest – trzeba będzie sobie radzić. Co innego pozostanie.  

Najpierw będziemy wywieszać tabliczki, będziemy jeszcze bardziej się pilnować (strona łódzkiego ZZM już teraz radzi: „planując ewentualne wyjście z domu [należy] sprawdzić aktualną prognozę pogody, wykorzystać dostępne w internecie radary pogodowe bądź aplikacje pogodowe”), z niektórych aktywności zrezygnujemy. Jakoś to będzie, ale przy okazji coś, co było naszym normalnym, poukładanym życiem przejdzie do historii. Nowa rzeczywistość będzie – już jest! – trudniejsza.

Denerwujący się na aktywistów klimatycznych, którzy m.in. blokują ulice, wymachują pięściami, bo protestujący utrudnili im dojazd do domu, sklepu, pracy czy kina. To nic, że szkody będące efektem zmian klimatycznych wpływają na ich życie coraz bardziej. Już teraz potrzebujemy tabliczek ostrzegawczych przy wejściach do parków! Przestrogi w stylu „należy również omijać podparte (zawieszone) na sąsiadujących drzewach wyłomy lub wykroty” są już naszą normalnością. Niby niewielkie, niby oczywiste, ale jednak symboliczne i znaczące. Coraz częściej parki będą zamykane, ulubione ścieżki grodzone, bo trzeba będzie sprzątać po kolejnej burzy czy wichurze.

REKLAMA

Trudno w takich momentach mówić o straszeniu, skoro dzieje się to na naszych oczach. Coś, co jeszcze do niedawna było rzadkością, jak porywiste wiatry czy niszczycielskie burze, dziś zdarza się coraz częściej i uderza z większą siłą.

Zdjęcie główne: Mariola Anna S / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA