Trwa nagonka na wilki. Myśliwi sięgneli po technologię, żeby straszyć ludzi
Lokalne media stale publikują reakcje mieszkańców, którzy obawiają się, że wilki czyhają na ich życie. Sytuacja jest coraz bardziej napięta, niektórzy domagają się interwencji myśliwych. Czy faktycznie wilki zagrażają ludziom, czy może to efekt nakręcania paniki?

Do ataku dwóch wilków na mężczyznę miało dojść w gminie Janów. Opis zdarzenia przekazała żona poszkodowanego, on sam z mediami rozmawiać nie chciał. Według relacji dwa „wylegujące się wilki” zaatakowały spacerującego z psem człowieka. „Jeden wilk tylko go poszarpał za ubranie, ale drugi wbił mu konkretnie zęby w udo” – opowiadała kobieta w rozmowie z „Kurierem Porannym”. Rany były podobno poważne, ale mężczyźnie nic się nie stało. Wszystko to działo się raptem 200 m od domu.
Sprawę pogryzionego mieszkańca Przystawki bada sokólska policja. Mieszkańcy są przerażeni i w rozmowie z lokalnymi mediami opowiadają, że wilki „podchodzą do wody” albo zagryzają okoliczne psy.
Incydentów z wilkami przybywa – przynajmniej według medialnych relacji. Portal itvjedrzejow.pl opisywał, jak „znany małogoski biegacz Andrzej Świrszcz” został zaatakowany w lasach w okolicy Wygnanowa. Zwierzę, według relacji serwisu, zbliżyło się do mężczyzny „bez żadnego strachu”. Przejeżdżający samochód spłoszył drapieżnika.
W marcu mrożącą krew w żyłach historię udostępniał Instytut Analiz Środowiskowych. Wilki miały zaatakować leśnika, który ratował się ucieczką na drzewo. Agresywny wilk, według relacji, nie odpuszczał i próbował dostać się do mężczyzny. Spłoszył go dopiero dźwięk nadjeżdżającego ciągnika, którym poruszał się wezwany na pomoc kolega leśnika.
- Facet z telefonem siedzi "dłuższy czas" na drzewie i nie wykonuje nawet jednego zdjęcia, filmiku, choć wilk miał być stale 5 m od drzewa, a rzecz miała mieć miejsce w środku dnia. Jego kolega na ciągniku podobnie. Samo zachowanie wilków zdumiewające - jeden z grupy rodzinnej zostaje i atakuje, a reszta w popłochu ucieka? – pytał na swoim facebookowym profilu Robert Maślak.
Michał Żmihorski zwrócił uwagę, że nie była to pierwsza tego typu historia kolportowana przez środowisko myśliwych.
Można i należy się śmiać z tych bajek, ich wiarygodność jest w moich oczach zerowa, lecz sprawa, wbrew pozorom, nie jest wesoła. Relacje wilków i ludzi są złożone, mogą się zmieniać, lokalnie mogą pojawiać się osobniki nietypowe, bardziej śmiałe, a utrwalaniu się nietypowego behawioru mogą sprzyjać nieodpowiedzialne zachowania człowieka, takie jak celowe wabienie, dokarmianie, próby hodowania, dopuszczenie do interakcji z psami itp. Takie sytuacje niosą potencjał zagrożenia również dla ludzi. Powinniśmy to wszystko śledzić i w razie potrzeb reagować, powinniśmy edukować lokalne społeczności, by wiedziały, jak zachowywać się w kontaktach z wilkami, czego się po nich spodziewać. Pokojowa koegzystencja wilków i ludzi jest możliwa i przynosi duże korzyści dla ekosystemu, lecz wymaga racjonalnego i merytorycznego podejścia – podkreślał w swoim facebookowym komentarzu.
Czy wilki atakują ludzi?
Izabela Kadłucka, psycholożka, biegła sądowa z zakresu psychologii zwierząt i członkini Krajowej Komisji Etycznej ds. doświadczeń na zwierzętach, wraz z Siecią Obywatelską Watchdog Polska przygotowała raport nt. ataków psów na ludzi. Analizie poddano przypadki z 380 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. W 2024 r. doszło do ponad 26 tys. ukąszeń. Jak podsumowywała poznańska „Wyborcza”, niemal każdego dnia „sto osób zostaje pogryzionych przez psy na tyle poważnie, że konieczna jest interwencja lekarska”. Zdarzeń może być tak naprawdę więcej, bo nie wszystkie incydenty są zgłaszane
Dlaczego wspominam o statystykach dotyczących pogryzień dokonywanych przez psów, skoro mowa o wilkach? Badaczka zestawiła je właśnie ze znanymi przykładami ataków tych drapieżników na ludzi. Podczas gdy tylko jednego dnia pogryzionych zostaje nawet 100 osób, wilki zaatakowały… dwie osoby. W ciągu 30 lat!
- Na przestrzeni 30 lat naszych badań były dwa przypadki pogryzień człowieka ze strony wilka. Przy czym okazywało się, że te wilki miały wcześniej styczność z ludźmi. W pierwszym przypadku, na terenie Puszczy Noteckiej, mieszkańcy wsi dokarmiali schorowaną wilczycę, która nie mogła polować ze swoim stadem. Zaatakowała, gdy w okolicy była organizowana duża impreza, czuła zapach jedzenia, a go nie dostała – mówiła „Wyborczej” dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prezeska Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.
Drugi przypadek dotyczył wilka, który jako szczenię został zabrany z lasu, a później porzucony. Dlatego, tłumaczyła naukowczyni, „ludzi traktował jako członków swojego stada”.
Problem zdziczałych psów jest coraz większy
A ich „działalność” nierzadko przypisywana jest właśnie wilkom. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” w jednym ze swoich facebookowych wpisów zauważyło, że dzikie psy wałęsają się po lasach. Jest ich na tyle dużo, że to właśnie one są częściej rejestrowane przez fotopułapki niż same dzikie zwierzęta.
W Polsce część opiekunów nie przestrzega obowiązującego prawa, utrzymując psy bez należytego nadzoru, co nie tylko naraża je na konflikty z dzikimi zwierzętami, ale też sprawia, że stanowią poważne zagrożenie dla ludzi. (…) Badania naukowe dowodzą, że zagęszczenie wałęsających się psów na terenach leśnych i otwartych może lokalnie przekraczać 200 osobników na 100 km2, tymczasem zagęszczenia wilków są kilkadziesiąt razy mniejsze.
Nierzadko to właśnie wałęsające się psy atakują inne. Dochodzi też do zagryzień zwierząt gospodarskich. W swoim tekście Pierużek-Nowak zauważała, że „w takich sytuacjach najczęściej o śmierć psa lub zabicie inwentarza obwinia się wilki”.
Między psami mieszkającymi po sąsiedzku mogą istnieć tak ostre antagonizmy, że zagryzają się wzajemnie. Wskazują na to także badania genetyczne śliny pobranej z ran pogryzionych lub martwych psów. Co więcej, w środowisku naturalnym, a obecnie nawet w sąsiedztwie zabudowań psy mogą zostać zabite przez dziki, m.in. przez lochy broniące swojego potomstwa. Potrafią one dotkliwe pogryźć, a nawet zabić psa w obliczu zagrożenia dla nich lub dla ich potomstwa – tłumaczyła w artykule opublikowanym na stronie polskiwilk.pl.
W lesie wilki mogą bronić się przed psami, które biegają wolno – często zresztą zostają spuszczone ze smyczy przez właścicieli. Chronią w ten sposób swój teren albo młode.
- Z tego też powodu wilki nie stanowią zagrożenia dla ludzi, bo dla wilka człowiek nie jest konkurentem w środowisku – podkreślała badaczka.
Myśliwi wykorzystują sztuczną inteligencję, by straszyć przed wilkami
Określenie „nagonka” może wydawać się nadużyciem, ale patrząc na zachowania środowisk straszących przed wilkami, użycie wydaje się zrozumiałe. Na profilach związanych z myśliwymi zdążyły pojawić się grafiki prezentujące grupę wilków. Zdjęcie sugerowało, że drapieżniki wkraczają już nawet na ulice blisko domów.
Wystarczyło się jednak przyjrzeć, by zobaczyć, że grafika została wygenerowana przy pomocy sztucznej inteligencji. Drapieżniki miały charakterystyczne dla tej technologii defekty, nie zostawiały śladów na śniegu. Chodziło jednak o wywołanie paniki – wilki już tu są i zaraz wszystkich zagryzą.
Dużą popularnością cieszył się też filmik pokazujący wilka, który drapie szybę, jakby chcąc dostać się do domu.
Wilk, o którym tak teraz głośno w mediach, spłoszony wpadł przez bramę na posesję i szukając wyjścia obiegł dookoła dom. Znienacka zauważył w okiennej szybie swoje odbicie. Był przekonany, że to obcy wilk albo pies, biegnący w jego stronę i agresywnie ujadający (za domem słychać szczekającego psa). Zrobił więc to, co robi terytorialny wilk, będący w pojedynkę w takiej sytuacji. Przyjął postawę defensywną, przygiął kończyny, podkulił ogon pod brzuchem, położył uszy na głowie i obnażył zęby, żeby się bronić w razie ataku intruza, i ruszył przed siebie. Odbicie zrobiło oczywiście to samo, co wywołało u wilka kolejną próbę zmierzenia się z przeciwnikiem i ataki na szybę. Dopiero krzyki filmującego całe zajście człowieka, otrzeźwiły wilka, zwróciły jego uwagę na obecność ludzi i wypłoszyły z obejścia – wyjaśniło Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.
O defensywnej postawie świadczyła postawa ciała. Wilk wcale nie atakował, lecz bronił się – nie miał doświadczenia typowego choćby dla udomowionych psów, które kojarzą, czym jest szyba. Słaby wzrok, stresująca sytuacja – to wszystko doprowadziło do nagrania, które przestraszyło część internautów.
Skala podobnych zdarzeń, w których wilki przedstawiane były jako nadchodzące zło, była na tyle duża, że na początku kwietnia Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wystosowała specjalny komunikat.
W ostatnim czasie obserwujemy wzrost negatywnych nastrojów i powielania nieprawdziwych komentarzy, które utrwalają stereotyp „złego wilka”. Wynikają one z braku rzetelnej wiedzy i zrozumienia jego roli w przyrodzie. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni rosnącą nagonką na wilki, która ma miejsce w ostatnich tygodniach. Zwracamy uwagę, że wilki są istotnym elementem polskiej fauny i wszelkie aktywności, które działają na ich szkodę, w tym nieuzasadnione akcje obliczone na wzbudzenie strachu, są nieakceptowalne i sprzeczne z zasadami ochrony środowiska.
"Apelujemy do wszystkich o rozwagę w wyrażaniu opinii na temat wilków. Wspólna praca na rzecz ochrony przyrody oraz szacunek dla wszystkich gatunków są kluczowe dla przyszłości naszej przyrody" – zaznaczono.
W apelu przypomniano, że wilki nie atakują pierwsze. W razie bezpośredniego spotkania z wilkiem nie możemy panikować. Powinniśmy starać się przepłoszyć zwierzę np. machając rękoma lub gwiżdżąc.
- Unikaj działań, które zachęcają wilki do odwiedzania terenów zbudowanych lub zapewniają im pożywienie, zabezpieczaj pojemniki na odpady przed dostępem zwierząt, zamykaj wejścia i bramy, stawiaj ogrodzenia – apeluje GDOŚ.