Prezes dużej giełdy kryptowalut z polskimi korzeniami: zawsze trzeba zacząć od zniechęcenia człowieka do krypto
Lamborghini na parkingu nikogo tu nie dziwi. Ryk potężnych silników słychać co kilka minut. Supersamochody zerkają na spacerujących zza witryn sklepowych. Monako. Jeden z najważniejszych punktów ma mapie każdego entuzjasty motoryzacji. To tutaj co roku odbywa się pokaz Top Marques, na którym prezentowane są drogie, piękne i unikalne maszyny. W tym roku podczas wydarzenia niezwykle często słychać było polski język.

W tym roku Top Marques Monako było ciekawe nie tylko z powodu pięknych samochodów. Głównym sponsorem wydarzenia jest zondacrypto – giełda kryptowalut z polskimi korzeniami, działająca jako estońska spółka. zondacrypto to w dużej mierze polski personel, od działu IT po PR i marketing. Dlatego podczas Top Marques równie często było słychać język polski, co język angielski, francuski czy rosyjski.
Dlaczego zondacrypto to spółka estońska, a nie polska? M.in. na ten temat rozmawiam z jej prezesem, Przemysławem Kralem. Nasza rozmowy dotyczy podejścia polskich regulatorów do kryptowalut, ale też tego, jakie plany na rozwój ma firma, o co chodzi z jej tokenem oraz AI, a także jak będzie wyglądał rynek kryptowalut za pięć lat.
Polska – to nie jest kraj dla krypto
Szymon Radzewicz, Spider’s Web: Polska jest światowym liderem – nie bójmy się odrobiny megalomanii – jeśli chodzi o nowinki z pogranicza technologii i finansów. Uwielbiamy płatności zbliżeniowe, mamy BLIKA, Apple Pay było u nas przed Niemcami. Jednocześnie Polska nie jest krajem przyjaznym krypto. Z czego to wynika?
Przemysław Kral, CEO, zondacrypto: Musimy rozdzielić dwie kwestie: podejście przyszłego regulatora oraz samych Polaków. Regulator, którym najprawdopodobniej będzie KNF, jest bardzo konserwatywny. Oczywiście może taki być, nie w tym tkwi problem. Problem polega na tym, iż organizacja taka jak KNF firmom takim jak moja inicjuje postępowania karne, zamiast pomagać i wspierać innowacje.
W przypadku naszego postępowania wszystko zostało umorzone. Nikt jednak nie powiedział „przepraszam”, a my wydaliśmy pół miliona, by tłumaczyć, że nie jesteśmy wielbłądami. Właśnie dlatego nie jesteśmy w Polsce, tylko w Estonii. Tam płacimy niemałe podatki. Gdy tamtejszy regulator zapytał, dlaczego uważamy, że jesteśmy związani z Estonią, odpowiedziałem: bo zostawiliśmy u was X milionów podatku. Dla nich to bardzo przekonujące. Oczywiście wolelibyśmy zostawić te pieniądze w Polsce.
Druga kwestia to społeczeństwo. Sami Polacy są niezwykle przyjaźni krypto. Obywatele Polski to także trzon naszego zespołu, naszego zaplecza IT. Dzięki nim wchodzimy z krypto do świata tradycyjnych finansów. Polska technologia, która przez amerykańskiego audytora z Florydy dostała ocenę 11/10, napędza teraz globalny świat kryptowalut. Szkoda, że większość tych specjalistów pracuje w firmach zagranicznych, ale co zrobić, kiedy bardziej docenia ich regulator w Estonii niż we własnym kraju. BLIK też na początku miał problemy. Teraz to nasz towar eksportowy.

Sz. R., Spider’s Web: Z czego wynika niechęć polskiego regulatora? Psychologiczny strach przed nowym? Wpływ klasycznego sektora finansowego? Nasi politycy w niepewnych sytuacjach patrzą, jak reaguje USA. Z kolei administracja Trumpa jest niezwykle przyjazna kryptowalutom. Będzie to kolejny trend, który trafi do nas zza wielkiej wody?
P.K., CEO, zondacrypto: Powiem tak: gdybyśmy żyli w świecie z prawdziwą niewidzialną ręką rynku, która umożliwia swobodny rozwój, polski fintech oraz przemysł krypto byłby dużo dalej, niż jest. Bez wątpienia w Polsce mamy do czynienia z duszeniem kreatywności oraz obawą przed tym, że „nowe” zaburza przyjęty porządek. Ale na „nowe” nie można się zamykać. Wtedy nie ma mowy o jakiejkolwiek innowacji w Polsce.
Co do wpływu USA na naszych decydentów... racja, jest taki trend. Tam jest regulator Musk, to my dostaliśmy swojego, na trzy miesiące. Nie drwię, bo w parę miesięcy udało się zrobić Brzosce więcej niż rządowi w parę poprzednich lat. Ale nie tak to powinno wyglądać. Polska nie powinna działać od przypadku do przypadku. U nas kandydat Trzaskowski mówi, że krypto trzeba zderegulować. Pokazuje to niski poziom świadomości polityków, bo w tym samym czasie Unia Europejska reguluje kryptowaluty poprzez gigantyczną rezolucję MiCA, którą zresztą Polska wdraża z opóźnieniem.
W kontekście Trumpa warto natomiast przypomnieć, że on także był początkowo przeciwko kryptowalutom. Posłuchał jednak dobrych doradców.
Dziwi mnie fakt, że nie ma w Polsce rzecznika stowarzyszenia, łączącego podmioty krypto, by miały silniejszy głos. Wiarygodna osoba, która robiłaby tournée po mediach, tak jak robi to rzecznik instytucji bankowych.
Sam od dłuższego czasu widzę potrzebę takiego rzecznika. Jednak niestety, rynek krypto jest mocno podzielony. My i konkurencja mamy zupełnie odmienne poglądy ma masę spraw. Trudno więc o wspólną politykę. Najpierw trzeba by było zbudować fundamenty na mocnych wspólnych mianownikach.
Mogę powiedzieć, że podejmowaliśmy próby stworzenia takiej instytucji rzecznika, ale nie ma nawet platformy do wymiany poglądów oraz dyskusji wśród rynkowych podmiotów. Mamy do czynienia z branżą nieuregulowaną. Póki nie istnieje nasza krajowa ustawa krypto, nie powstanie rzecznik z prawdziwego zdarzenia. Dlatego czekamy na implementację MiCA w Polsce.

Właśnie. Dlaczego w Polsce nie ma ustawy o krypto? Europejska MiCA poniekąd nas do tego zobowiązuje.
Powiem wprost: to jest wstyd. Obowiązkiem implementacji MiCA kraje członkowskie były obarczone do końca 2024 roku. W Polsce dalej tej ustawy nie ma.
GIIF stwierdził, że w takiej sytuacji, skoro nie ma polskiej ustawy, stosujemy MiCA bezpośrednio, a uczestnicy rynku muszą wdrożyć zapisy zawarte w rezolucji unijnej. Z kolei inni twierdzą, że nie muszą nic robić, bo nie mają przepisów wykonawczych. Jak więc cały rynek ma działać poprawnie, skoro panuje taki bałagan? W Polsce nie da się nawet złożyć wniosku o licencję MiCA, bo nie ma rozporządzenia, które by to określało.
MiCA. Pod koniec 2024 r. ten wielki pakiet rezolucji Komisji Europejskiej regulujących kryptowaluty wszedł w życie. Co to oznacza dla firm takich jak Zondacrypto oraz dla samych użytkowników?
Już teraz widzimy, że MiCA ma przynajmniej jeden zasadniczy minus na poziomie systemowym: jeśli chciałbyś zacząć biznes krypto od zera, dzisiaj, MiCA to uniemożliwia. Wymogi dyrektywy mogą spełnić tylko te podmioty, które są wielkie i już obecne na rynku. Czyli rezolucja wycięła moją konkurencję. MiCA betonuje rynek i konsoliduje go. Powodem ma być zapewnienie bezpieczeństwa użytkownikowi.
Dla nas MiCA nie jest żadną rewolucją. Już dziś działamy na podstawie licencji wydanej w Estonii, a tamtejsze wymogi są nawet ostrzejsze niż to, co wprowadza MiCA. Nowe rozporządzenie prawie nic dla nas nie zmienia. To, co MiCA faktycznie daje, to wyrównanie szans. Do tej pory każda giełda w Europie mogła wybierać „najmiększą” jurysdykcję i konkurować niższymi kosztami, a nie jakością. Teraz wszyscy muszą spełnić ten sam poziom bezpieczeństwa, więc użytkownik zyskuje, a my nie musimy już tłumaczyć, dlaczego robimy rzeczy, które inni dopiero wprowadzą, bo prawo na nich to wymusi.
A z punktu widzenia użytkownika? Przede wszystkim większe bezpieczeństwo. Pieniądze klienta nie znikną, bo giełda nie może ich ruszyć bez wyraźnej zgody. Każdy token musi mieć porządny whitepaper, w którym zawarty zostanie opis danego projektu, zarówno szanse związane z nim, jak i ryzyka. Ubędzie więc projektów wydmuszek, choć pewnie będzie też mniej szalonych debiutów.
Kryptowaluty a wielki sport, sponsoring oraz klasyczne banki
zondacrypto pozycjonuje się na platformę, od której dobrze zacząć przygodę z kryptowalutami. Jest bezpieczna, prowadzi szkolenia itd. Kiedy sprawdza się waszą opinię w sieci, zawsze pojawia się to samo zastrzeżenie: powolne wypłacanie środków. Dlaczego tak jest?
To efekt przepisów wynikających z ustawy oraz regulacji o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. Co za tym idzie, nie jest to tylko nasza przywara, ale wszystkich podmiotów przestrzegających przepisy. Cały czas staramy się poprawiać responsywność i odnosimy na tym polu sukcesy. Oczywiście, czasem coś po prostu nie działa, za co przepraszamy i do czego się przyznaję. Niestety, prawo wymaga od nas procedur bardziej restrykcyjnych niż w klasycznym banku.
Co ciekawe, właśnie z powodu zbyt restrykcyjnych metod analityki przeciwdziałania praniu pieniędzy KNF złożył na nas zawiadomienie do prokuratury. To pierwsza sytuacja, kiedy przyszły regulator mówi: uczestnik rynku jest zbyt restrykcyjny w przeciwdziałaniu procederowi prania pieniędzy. Podstawą zawiadomienia byli internauci na popularnym serwisie. Prokuratura przesłuchała 5 tys. osób. Okazało się, że żadna z piszących o nas w tamtym serwisie nie ma u nas konta. Zamiast iść z prywatnymi aktami oskarżenia, zapraszamy te osoby na spotkania edukacyjne o krypto.
Marka zondacrypto jest silnie promowana podczas wydarzeń sportowych. Właśnie sponsorujecie Top Marques w Monako, gdzie można zobaczyć i kupić naprawdę drogie samochody. Macie nawet znanych na cały świat ambasadorów, jak Valtteri Bottas – podwójny wicemistrz Formuły 1. Taka strategia się opłaca?

Marketing sportowy to genialny temat na doktorat, morze ciekawych wątków. Przeprowadziliśmy badania i okazuje się, że chociaż największa grupa naszych odbiorców to osoby młode, najwięcej zysków generują użytkownicy z przedziału wiekowego 40–49 lat. Głównie mężczyźni, co próbujemy zmienić, bo zondacrypto jest kobietą.
Serie A, piłka w Polsce. Koszykówka. Tenis. To naprawdę działa. Podczas przyjemnego wydarzenia sportowego wydzielają się endorfiny i łatwiej wtedy trafić do potencjalnego klienta. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że marketing sportowy przynosi nam dobre rezultaty. Bardzo dobre.
Z kolei finansując wydarzenia takie jak Top Marques Monaco prowadzimy coś na kształt akcji edukacyjnej pośród bogatych klientów. Opowiadamy wystawcom naszą historię piłkarza z Senegalu, kupionego przez polski klub Raków Częstochowa poprzez zondacrypto. Tylko w ten sposób udało się to zrobić natychmiastowo, zamiast czekać dwa–trzy dni. Liczymy, że takie przykłady trafią do wyobraźni sprzedawców. Skoro zondacrypto pozwala na natychmiastowe kupno zawodnika, na pewno pozwala na szybką sprzedaż samochodu.
Dobrze, mamy więc 45-latka z kapitałem, szukającego okazji do inwestycji. Jak przekonujecie go do krypto i do zondacrypto, gdy ma tyle innych klasycznych instrumentów do wyboru?
Pierwsze, co trzeba zrobić, to dobrze zniechęcić taką osobę do inwestowania w krypto. Najważniejsza jest bowiem edukacja. Wejście w krypto bez wiedzy, bez znajomości mechanizmów rynkowych, jest jak rozbrajanie miny stopami. Można zrobić sobie krzywdę. To nie jest tak, że w krypto łatwo zarabia się pieniądze. Łatwo zarabia się tu pieniądze w bardzo specyficznych okolicznościach, kiedy ma się solidną wiedzę.
Może nie działam teraz jako wzorowy sprzedawca usług mojej firmy, ale wolimy inwestować długofalowo w edukację. Mamy bowiem do czynienia z innym rynkiem niż tradycyjnych instrumentów finansowych. Mechanizmy są inne, płynność jest inna, spekulacyjny walor jest inny. Dlatego najpierw warto odbyć lekcje w Akademii zondacrypto, a dopiero potem podejmować decyzje.
Dlatego – rzadko bo rzadko – ale zgadzam się tutaj z KNF-em (śmiech). Reklama kryptowalut nie może sugerować, że zainwestujesz, zarobisz i będziesz szczęśliwy. Może być bowiem zupełnie odwrotnie.
Planujecie wdrożenie czegoś, co można nazwać asystentem AI dla klientów. Czyli co, sztuczna inteligencja sugeruje które kryptowaluty kupować i za ile?
Nie, nie. Asystent AI nie dokonuje żadnych sugestii. Nie byłoby to zgodne z prawem. On zbiera i dostarcza informacje interesujące użytkownika. Na przykład o konkretnej kryptowalucie. Jednak każda decyzja musi należeć do użytkownika, nie może być w żaden sposób sugerowana, bo nie możemy udzielać porad inwestycyjnych. Musimy być bardzo uważni, by tego przestrzegać. Dlatego jesteśmy otwarci na innowacje, lecz jednocześnie ściśle kontrolujemy nasze AI.
Odpaliliście też własny token – ZND. Na początku była ekscytacja, jego wartość wystrzeliła w kosmos. Teraz jednak miarowo opada. Czyli porażka?

To normalne i naturalne, zawsze się tak dzieje z tokenami giełd scentralizowanych. Najważniejsze są dwie kwestie: to, że wchodzimy z tokenem na kolejne giełdy oraz to, że zwiększamy płynność. Co bowiem z tego, że cena ZND była wysoka, skoro płynność była słaba. Natomiast teraz cena spadła, ale mamy dużą płynność na rynku.
Do tego powiązaliśmy token z benefitami i funkcjonalnościami. Jeżeli go nabywasz, możesz nim handlować jak każdym aktywem, ale możesz go też wykorzystywać w naszym ekosystemie. Na przykład na opłacanie usług naszej giełdy. Możesz go stake’ować, czyli zamrażać i dostawać nagrodę w tokenie. Możesz też skorzystać z usługi farmingu, czyli stake’ować np. Ethereum albo Bitcoina i dostać nagrodę w tokenie w 100%. Bardzo wielu użytkowników tak robi. Token ZND będzie miał też ogromne znaczenie po naszym wejściu na rynek amerykański.
Nad czym teraz pracujecie? Jak niebawem rozwinie się zondacrypto? Co majaczy na horyzoncie?
Po pierwsze, staramy się o licencję amerykańską. Jestem przekonany, że w USA jest dla nas miejsce, a z naszą technologią będziemy się tam świetnie rozwijać. Druga rzecz to licencja szwajcarska i współpraca z Bankiem Incore nad wielkim projektem, o którym nie mogę jeszcze mówić w szczególe. Do tego chciałbym, aby w perspektywie najbliższych trzech lat kapitalizacja rynkowa naszego tokena przebiła miliard dolarów. To wizja mojego zespołu, która jest jak najbardziej możliwa do osiągnięcia.
Jak będzie wyglądać rynek krypto za pięć lat?
Wszystko zależy od adopcji kryptowalut, szybkości tego procesu. Niebawem jadę na wykład do Bergamo, gdzie prowadzimy lekcje o krypto na uniwersytecie ekonomicznym. Na pierwszy wykład przyszło pięćset osób, pięćset kolejnych stało w kolejce. Widzimy więc, że zainteresowanie jest ogromne.
W tym momencie jesteśmy dopiero na początku drogi. Na etapie trzeszczącego modemu, jeśli porównywać sytuację do rozwoju Internetu. Za trzy lata, najpóźniej pięć będziemy mieli już światłowód. Tak szybko rozwija się ta technologia, a ludzie chcą chłonąć wiedzę o kryptowalutach. Dlatego nie wskazuję jasnej wizji przyszłości, bo ta zależy wyłącznie od tego, ile osób będzie miało krypto w portfelu.
Za to życzyłbym sobie, to wręcz moje marzenie, żeby w niedalekiej przyszłości krajowi regulatorzy chcieli rozmawiać z rynkiem krypto. Tak jak jest to np. w Estonii.