Od tego sezonu nie będziesz już kosić trawnika. Zajmie się nim ten robot
Kto samodzielnie codziennie odkurza mieszkanie? Prawie nikt. Kto dalej samodzielnie kosi trawnik przed domem? Niemal wszyscy i mają ku temu dobre powody. Na szczęście w tym sezonie na rynek trafią sprzęty, które mogą ostatecznie sprawić, że o sobotnim, cotygodniowym koszeniu zapomnimy na dobre.

Dlaczego nie kupić robota koszącego? Większość osób prawdopodobnie odmawiała sobie tego udogodnienia z dwóch powodów. Po pierwsze - bardzo często takie roboty były po prostu drogie, wielokrotnie droższe od robotów sprzątających, do których cen już przywykliśmy. Po drugie - wymagały sporo wysiłku przy planowaniu i konfiguracji. Tu trzeba układać albo zakopywać przewód, tam trzeba myśleć, gdzie umieścić stację RTK i wspinać się na dach.
Wiele osób uznawało, że jeśli tak to ma wyglądać, to oni wolą raz na tydzień uruchomić kosiarkę i nie myśleć o tym wszystkim.
Szczęśliwie teraz na rynek trafiają dwa roboty, które skreślają właściwie oba argumenty „przeciw”, a do tego pochodzą od producenta, który już w świecie robotów sprzątających pokazał, że potrafi robić niesamowicie dobre sprzęty w niesamowicie dobrych cenach.

Tym, co jest ich najmocniejszą stroną, jest to, że nie wymagają żadnej skomplikowanej instalacji. Nie tylko nie potrzebują żadnego przewodu - poza zasilającym - ale nie wymagają też żadnych dodatkowych anten czy stacji RTK. Cała ich konfiguracja jest niemal tak prosta, jak konfiguracja robota sprzątającego i sprowadza się głównie do wybrania miejsca postawienia stacji bazowej i podłączenia do niej zasilania. Potem po prostu sięgamy po aplikację, wyznaczamy obszar koszenia i... robota skończona. Żadnego kopania, żadnego wspinania się na dach.

Jak więc robot odnajduje się w terenie? MOVA 600 i MOVA 1000 wykorzystują system UltraView, bazujący na LiDAR-ze, który jest w stanie monitorować nieustannie całe otoczenie robota w promieniu 30 m, uzyskując przy tym centymetrową precyzję. W rezultacie nie ma potrzeby instalowania w ogrodzie żadnych dodatkowych elementów - robot jest w stanie samodzielnie utrzymywać swoją aktywność w granicach utworzonych stref, a także omijać przeszkody, zarówno te statyczne, jak i te, które się poruszają. Posiadacze zwierząt - albo osoby, których ogrody są odwiedzane przez zwierzęta - mogą się też ucieszyć z faktu, że MOVA 600 i MOVA 1000 oferują specjalny tryb stworzony z myślą o nich, z opcją wolniejszej jazdy i wyznaczania stref aktywności zwierząt.
MOVA 600 i MOVA 1000 nie mają przewodu ani stacji RTK, ale o chaosie nie ma mowy.
Przede wszystkim - w przypadku jednego i drugiego robota można stworzyć dwie osobne mapy, np. w sytuacji, kiedy mamy jeden trawnik przed domem, a drugi za nim. W obrębie każdej z tych map możemy wyznaczać kolejne strefy, zarówno jeśli chodzi o strefy koszenia, jak i strefy, do których robot nie powinien wjeżdżać.

W przeciwieństwie do niektórych robotów, MOVA 600 i MOVA 1000 nie jeżdżą też po trawniku w sposób chaotyczny. Zamiast tego ich trasa przypomina kształtem literę „U”, co pomaga skrócić czas koszenia oraz ograniczyć zużycie energii.

Gdyby tego było mało - możemy skorzystać z niestandardowych wzorów koszenia, dzięki czemu nasz trawnik może być nie tylko zadbany, ale też wyglądać dokładnie tak, jak sobie to wymarzyliśmy - i to bez najmniejszego wysiłku z naszej strony. Oczywiście można też pozostać przy standardowych opcjach, wybierając np. szachownicę albo koszenie krzyżowe. Wszystkie te ustawienia możemy zmienić w aplikacji MOVAhome, z poziomu której możemy też wybrać, które strefy mają być aktualnie koszone, czy ma być koszony cały obszar z danej mapy albo, czy ma być aktywowane koszenie krawędziowe.
Trudny teren i niepogoda nie będą tutaj problemem.
MOVA 600 i MOVA 1000 wyposażone są bowiem nie tylko w terenowe koła (tylko w wersji MOVA 1000), ale też mają na tyle wydajny napęd, że są w stanie podjechać pod wzniesienia o nachyleniu 45 proc. (24 stopnie). Jeśli natomiast zacznie padać, to również nie musimy w panice wybiegać po robota. Nie dość, że może się pochwalić certyfikatem IPX6, więc jest odporny na wodę i wilgoć, to jeszcze wbudowany czujnik deszczu skieruje robota w razie opadów do stacji bazowej, gdzie ten odczeka na ustąpienie opadów.

W pełni zautomatyzowana jest też kwestia ładowania - jeśli robot wykryje, że poziom naładowania spadnie poniżej określonego poziomu, wróci do stacji bazowej, gdzie naładuje się do tego stopnia, żeby móc kontynuować koszenie. Cały proces zajmuje zaledwie 40 (MOVA 1000) lub 90 minut (MOVA 600).
Czym różni się MOVA 600 od MOVA 1000?
Oczywiście powierzchnią trawnika, na której sprawdzą się najlepiej. Jak łatwo się domyślić - MOVA 600 przeznaczona jest dla trawników o powierzchni do 600 m2, natomiast MOVA 1000 - 1000 m2.

Poza tym oba modele są właściwie identyczne, jeśli chodzi o możliwości. Jeden i drugi korzysta z tego samego systemu nawigacji, mają takie same zdolności terenowe, takie same są funkcje w aplikacji, taka sama jest wysokość koszenia (20-60 mm) i taki sam jest generowany przez nie w trakcie pracy hałas. Albo raczej cisza, bo 60 dB to nieporównywalnie mniej hałasu niż np. w przypadku zwykłych ogrodowych kosiarek.
Ile kosztuje MOVA 600 i MOVA 1000? Cena przyjemnie zaskakuje.
Mniejszy model, czyli MOVA 600 (aktualna cena) kosztuje katalogowo 4789 zł, ale w ramach promocji na start można ją kupić o 10 proc. taniej. MOVA 1000 (aktualna cena) została natomiast wyceniona na 5649 zł i ją z kolei można nabyć w ramach tej samej promocji (trwającej tylko do 27.04) z 12-procentowym rabatem.

Możliwe więc, że poprzedni sezon był ostatnim, w którym musieliście kosić trawnik samodzielnie. Argumentów za tym, żeby nie oddać tego zadania robotowi, właściwie już nie ma.