Czy czeka nas starcie z jaszczurami? Ostrzega nas pisarz, któremu zawdzięczamy słowo robot
Opublikowana w 1936 r. „Inwazja Jaszczurów” była jeszcze jednym ostrzeżeniem i zwiastunem zbliżających się paskudnych czasów. Dziś jednak wcale nie traci na aktualności, a co gorsza – wręcz zyskuje.

Każde pociągnięcie na szachownicy to stara historia, już gdzieś, kiedyś, ktoś je wykonał – mówi jeden z wielu bohaterów przewijających się w „Inwazji Jaszczurów”, antyutopii czeskiego pisarza Karela Čapka, któremu zawdzięczamy m.in. słowo robot.
Z życiem jest trochę jak z szachami, kontynuuje swoją opowieść cytowany bohater. Nasze dzieje „już kiedyś dawniej rozgrywały się także” i właściwie „przesuwamy figurki po dawnych śladach, zmierzając do dawnych porażek” – przestrzegał bohater.
Mając w pamięci te słowa „Inwazja Jaszczurów” ciągle jest potężnym ostrzeżeniem
Wszystko zaczyna się niewinnie. Pewien czeski kapitan z dala od swojej ojczyzny odkrywa niezwykle intrygujące istoty, poruszające się na dwóch łapach jaszczury, nie większe niż przeciętny dziesięciolatek. Dzikie plemiona boją się stworzeń i nazywają je diabłami, ale odważny kapitan dostrzega, że są wyjątkowe i niezwykle inteligentne. Postanawia przy ich pomocy zrobić interes i zbić wielki kapitał, dbając przy tym o ich dobrostan. Jak łatwo z tytułu się domyślić, coś po drodze poszło nie tak.
Co? Ludzkość szybko zdaje sobie sprawę, że dzięki nadzwyczajnym zdolnościom płazów można zaciągnąć ich do trudnej, wymagającej pracy, z którą stworzenia radzą sobie bez większych problemów. „Są to prace tak potężne w rozmiarach, że technika nowoczesna nigdy ich się nie podejmie, nie posiadając do dyspozycji znacznych i niezwykle tanich sił roboczych” – zacierał ręce jeden z biznesmenów. Bardzo szybko zapomniano o możliwych konsekwencjach, bo oczy przysłonił możliwy niewyobrażalny zysk.
Jacek Baluch w posłowiu do „Inwazji Jaszczurów” zwracał uwagę na czasy, kiedy książka powstawała – widmo nazizmu było już dobrze widoczne. W swoich dziełach Čapek wielokrotnie poruszał jednak też inny problem: społecznych skutków rewolucji technicznej. Schemat często był podobny.
Zjawia się nowy wynalazek, rewolucjonizujący dotychczasowy sposób produkcji i porządek społeczny; w pierwszej fazie nie wszyscy go przyjmują i aprobują, w drugiej wszyscy starają się go pozyskać i zapewnić sobie nad nim monopol, w trzeciej – tracą nad nim kontrolę – czytamy w posłowiu.
Czytając, jak w wykreowanym przez czeskiego pisarza świecie ludzkość podchodziła do „zarządzania” jaszczurami, z przerażeniem przypomniałem sobie o niedawnej kwestii opisywanej przez Maćka. Według przedstawionych w amerykańskim sądzie dowodów Meta zdecydowała się w sposób piracki i nieautoryzowany pozyskać zbiór danych LibGen, na który składają się dziesiątki milionów pirackich kopii książek. Meta miała pobrać ponad 81,7 TB danych z zasobów Anna’s Archive, w tym 35,7 TB z Z-Library i LibGen - a także, przy innej próbie, 80,6 TB z LibGen. Wszystko po to, żeby nakarmić Duże Modele Językowe i sprawić, żeby były mądrzejsze od konkurencji. Tak, przy jaszczurach wielu też grało nie fair.
Czyli mniej więcej wiemy, na którym jesteśmy etapie. A przecież to tylko symboliczny dowód w sprawie, jeden z wielu, ale jakże wiele mówiący. Mam wrażenie, że jeśli za kilkadziesiąt lat ktoś odgrzebie informacje publikowane w 2023, 2024 czy w 2025 r. będzie łapał się za głowę i zadawał niewygodne dla nas pytania. Dlaczego nie zauważali? A jeśli widzieli, to czemu machali ręką?
Čapek zabawnie podszedł do kwestii języka płazów. Te rozproszyły się po całym świecie, więc ludzkość zaczęła zastanawiać się, jak powinny się komunikować. Okazały się nie być tak mądre jak sądzono, a ich język „racjonalizował się w formy najprostsze i prymitywne”. Co ciekawe, człowiek zaczął naśladować ubogie słownictwo jaszczurów, a słowa trudne i długie wypadły z obiegu.
Brzmi to niepokojąco znajomo, jeśli przypomnimy sobie, że z badań już wynika, że tracimy zdolność krytycznego myślenia. „Nie myślimy jak człowiek, ale jak maszyna” – komentował Rafał Pikuła.
Niestety potrafię sobie wyobrazić, że podobnie jak ludzkość w "Inwazji Jaszczurów", tak i w naszych czasach ktoś zachwyci się tym, że sztuczna inteligencja w zasadzie nie potrafi tworzyć niczego własnego. Do licha z literaturą, poezją, muzyką i architekturą - liczy się postęp, przekraczanie granic, tworzenie rzeczy, które się opłacają, wyłącznie to się liczy.
Oczywiście straszenie przed inwazją sztucznej inteligencji i robotami, które przejmą kontrolę nad ludzkością, zgniatając człowieka pod butem, to tania śpiewka, nie robiąca na nikim wrażenia. Ale może jednak czasami warto się bać i panikować? Rafał Gdak pisał, że właśnie dlatego powinniśmy wyobrażać sobie koniec świata, w czym pomagają powieści science-fiction.
Dawne antyutopie napisane na chwilę przed katastrofą też robią to bardzo dobrze i dlatego nadal należy czytać je od nowa, komentować na bieżąco
Rzecz jasna żyjemy w innych czasach, ale jak widać pewne rzeczy się nie zmieniają i faktycznie życie za bardzo przypomina szachownicę, żeby można było spać spokojnie. Niestety w przypadku „Inwazji Jaszczurów” dotyczyć może to nie tylko podejścia do technologii.