REKLAMA

Piętrowe pociągi rozgoszczą się na polskich torach. Nie tylko PKP Intercity jest nimi zainteresowane

Wyglądają efektownie, oferują piękne widoki, a przede wszystkim zabierają na pokład większą liczbę pasażerów – dlatego na piętrowe pociągi chrapkę poza PKP Intercity ma ktoś jeszcze. Możliwe, że takich składów zobaczymy więcej.

Piętrowe pociągi rozgoszczą się na polskich torach. Nie tylko PKP Intercity jest nimi zainteresowane
REKLAMA

Już w marcu 2024 r. Koleje Dolnośląskie zgłaszały zainteresowanie i sondowały rynek. Co z analizy wynika? Przewoźnik po miesiącach dywagacji najwyraźniej jest jeszcze bardziej na tak.

REKLAMA

W rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” prezes spółki Damian Stawikowski potwierdził, że Koleje Dolnośląskie myślą o pojazdach piętrowych. Niekoniecznie muszą to być nowe składy.

- Na rynku polskim ten tabor jakoś ciągle nie może się przyjąć. Być może więc kupimy po prostu używane jednostki tego typu – zasugerował prezes.

W grę wchodzi 10 piętrowych pojazdów. Na początek, bo kiedy w marcu była mowa o ewentualnym przetargu, dodano, że byłby z opcją na kolejnych dziesięć sztuk.

Piętrowe pociągi pomieszczą więcej pasażerów

Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity, komentując w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” jesienny przetarg na piętrowe pociągi dla spółki, zwracał uwagę, że dzięki nowym składom uda się uzyskać dodatkową podaż miejsc w liczbie 20 tys. Jeden piętrowy pociąg – według przetargowych założeń – pomieści co najmniej 500 pasażerów. Dziś, żeby zabrać przeszło 700 podróżnych, trzeba sklejać zwykłe składy. W przyszłości jeden piętrus może poradzić sobie z rosnącym zapotrzebowaniem na kolej na wielu liniach.

Właśnie dlatego to kuszące rozwiązanie dla przewoźników lokalnych, którzy przecież też cieszą się coraz większą popularnością. Ma to jednak swoje konsekwencje, bo niektóre pociągi bywają zatłoczone.

Obym się mylił, ale może czekać nas kolejna afera

Chociaż lokalni polscy przewoźnicy odkupują od siebie używane pojazdy – np. nie tak dawno Koleje Małopolskie ogłosiły zakup EN57 od woj. zachodniopomorskiego – to trudno sądzić, by np. Koleje Mazowieckie chciały pozbyć się swoich piętrusów i sprzedać je Koleją Dolnośląskim. Na polskich torach jest ich za mało, więc trzeba będzie rozejrzeć się zagranicą. A to nie wszystkim może się spodobać, jak w przypadku przetargu przygotowanego przez PKP Intercity.

Zdaniem niektórych PKP Intercity celowo wyklucza rodzimych przewoźników zawieszając poprzeczkę zbyt wysoko. Polscy producenci nie spełniają warunków, a PKP Intercity chce pociągów jadących 200 km/h niemalże na już. „Chcielibyśmy, żeby to postępowanie zakończyć i zakontraktować jak najszybciej, żeby te pociągi mogły jak najszybciej wejść do służby” – mówił jeszcze w październiku Janusz Malinowski, a więc na długo przed wybuchem całej afery.

Krytycy warunków przetargu uważają, że polscy przewoźnicy powinni mieć szansę i nawet jeśli nie posiadają odpowiedniego doświadczenia w produkcji takich pociągów, to niech się uczą na żywym organizmie. Tyle że to spore ryzyko – PKP Intercity potrzebuje piętrusów, żeby zabrać rosnącą liczbę pasażerów. Wyobraźmy sobie sytuację, że coś idzie nie tak i nowe piętrowe pociągi nie działają tak, jak trzeba, przez co nie mogą regularnie wyjeżdżać na tory, albo produkcja się opóźnia. Wówczas wybuchłaby awantura, że PKP Intercity postawiło na złego konia i wydało miliony, żeby robić z polskich tras tory doświadczalne.

Owszem, pociągi producentów biorących udział w przetargu też mogą się zepsuć, ale jednak będą kupowane od firm mających długoletnie doświadczenie, a ich piętrusy testowane były w boju. Ryzyko jest, ale znacznie mniejsze. Dlatego w oświadczeniu spółki czytamy, że „warunki postępowania nie mają charakteru dyskryminującego i są adekwatne do przedmiotu zamówienia”.

I to wcale nie tak, że polska kolej nie stawia na „swoich”

Niedawno PKP Intercity chwaliło się, że zakontraktowało projekty taborowe o wartości ponad 16,5 mld zł brutto z polskimi producentami oraz zakładami napraw. 78 lokomotyw wielosystemowych o prędkości 200 km/h, 66 lokomotyw elektrycznych jednosystemowych o prędkości 160 km/h i 35 dwunapędowych zespołów trakcyjnych dostarczy Newag.

5,4 mld zł brutto PKP Intercity zainwestowało w tabor produkowany przez H. Cegielski – Fabrykę Pojazdów Szynowych. W Poznaniu realizowane są już projekty napraw na poziomie P5 wraz z modernizacją 172 wagonów. Dodatkowo w lipcu tego roku podpisana została umowa o wartości 4,2 mld zł na dostawę nowych 300 wagonów. Blisko 1 mld zł brutto to wartość kontraktów zawartych między PKP Intercity a PESA Bydgoszcz i PESA Mińsk Mazowiecki. Obejmują one zakup 16 lokomotyw hybrydowych elektryczno – spalinowych o prędkości do 160 km/h, a także naprawę na poziomie P5 67 wagonów różnego typu

– wyliczał przewoźnik.

Rosnące zainteresowanie pociągami piętrowymi może oznaczać, że w przyszłości zobaczymy ich więcej i będą pochodzić również od polskich producentów. Skoro kolejni przewoźnicy będą chcieli zainwestować w takie składy, to znajdzie się miejsce do zbierania doświadczenia. Po prostu wcześniej polscy producenci nie skupiali się na piętrowych pociągach – bo mówiono, że to się nie opłaca – ale teraz pogląd jest inny.

Więcej o zmianach na kolei przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Zdjęcie główne: Grand Warszawski / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: wczoraj
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA