Trudno uwierzyć, co wyławiane jest z polskich rzek. Mają sposób, jak przechytrzyć śmieciarzy
Opony, plastikowe śmieci, a nawet elektryczne hulajnogi – polskie rzeki traktowane są jak wysypiska. Żeby móc walczyć z problemem, należy dobrze poznać każdy ruch przeciwnika. Tym właśnie zajmą się polscy naukowcy.

W trakcie ubiegłorocznej akcji Czysta Wisła wolontariusze z rzeki wyciągnęli odpady, które zapakowali w 21 230 worków śmieci o łącznej wadze 480 ton. Jak wyliczali organizatorzy, największą masę stanowiły różnego rodzaju odpady z tworzyw sztucznych, butelki, styropian, folie, wiadra, kanistry i mnóstwo innych opakowań.
Wśród wyławianych śmieci z Wisły trafiały się nawet miejskie hulajnogi, meble, odpady poremontowe, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, taki jak lodówki, telewizory czy kable. Wolontariusze wyciągnęli z Wisły także 1340 zużytych opon i części samochodowych.
Czyszczenie rzek trwa cały rok, a efekty zawsze przerażają. Na przykład wolontariuszom w Sandomierzu wystarczyło raptem kilka godzin akcji, by zebrać ponad 20 dużych 120-litrowych worków – donosił portal echodnia.eu.
Mowa tutaj o królowej polskich rzek Wiśle. Problem odpadów dotyczy też małych, lokalnych rzeczek, które przez mieszkańców traktowane są jako pływające wysypiska.
- Niektórzy "lekkomyślni" mieszkańcy, w tym wypadku ślady wskazują na mieszkańców Zielonek, wyrzucają worki ze śmieciami prosto do rzeki, na brzegach widać też miejsca nielegalnego składowania odpadów budowlanych, beczki po ropie – opisywał Paweł Chodkiewicz, który wraz z prof. Mariuszem Czopem przeprowadził na początku lutego społeczny monitoring rzeki na granicy Krakowa i Zielonek.
Zastaliśmy obrazki rodem z nielegalnego wysypiska śmieci, a nie naturalnego cieku wodnego, którym teoretycznie jest Prądnik – opisywał.
Problem jest ogromny. Jak z nim walczyć?
Polscy naukowcy obliczą trasę plastiku
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej i Polskiej Akademii Nauk opracują trasę rozprzestrzeniania się plastikowych śmieci w wodach śródlądowych i zaproponują rozwiązania, które ograniczą ich odpływ do mórz i oceanów – informuje uczelnia.
Badacze opracują model matematyczny wskazujący potencjalne miejsca gromadzenia się plastiku w strefie brzegowej. Umożliwi symulacje numeryczne transportu plastiku w różnych warunkach przepływu wody.
- Taka wiedza pomoże w szybszy i tańszy sposób prowadzić monitoring wód pod kątem tego rodzaju zanieczyszczeń i zapobiegać ich rozprzestrzenianiu – mówi dr hab. inż. Tomasz Kolerski, prof. PG z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska PG, kierownik projektu na PG.
Połączenie modelowania, eksperymentów wykonanych w rzeczywistej skali oraz działań monitoringowych ma zagwarantować, że wyniki badań będą miały realne przełożenie na obserwowany proces transportu plastiku, a tym samym na poprawę zdrowia rzek, jak dodaje dr inż. Łukasz Przyborowski z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, lider projektu.
Na Politechnice Gdańskiej badania prowadzone są m.in. w Laboratorium Hydrauliki w Centrum Ekoinnowacji. Jak opisuje uczelnia, w nim woda dostarczana jest do trzech kanałów w obiegu zamkniętym.
Znajduje się tu zbiornik o pojemności 150 m sześc., 6 pomp zatapialnych, kolektor, który poprzez odpowiednie ustawienia przepustnic, umożliwia dystrybuuję wody na dowolne stanowiska i jej powrót do zbiornika, specjalny układ do uzdatniania (ozonowania) wody. W laboratorium można symulować różne przepływy, prądy, falowanie. Łącznie można tu zorganizować blisko 20 wymiennych stanowisk umożliwiających badania w warunkach przepływowych czy falowania (generator fal)
Rozwiązań próbujących powstrzymać śmiecenie nie brakuje, ale póki co ludzka głupota i ignorancja wygrywa. Pozostaje mieć nadzieję, że badania naukowców z Politechniki Gdańskiej pozwolą zmniejszyć skalę problemu.