Zabijamy planetę, ale to się naprawi. Były szef Google'a bez żenady o katastrofie klimatycznej
Świat co roku z niepokojem spogląda na raporty koncernów technologicznych, które pokazują, że neutralność klimatyczna i ograniczenie emisji skończyły się mniej-więcej 4 lata temu. Były szef Google jednak uspokaja, że to zło konieczne. Twierdzi też, że AI rozwiąże problem, który paradoksalnie został stworzony przez jej rozwój.
Rozwój sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego generuje ogromne koszty finansowe wynikające z zatrudnienia naukowców i inżynierów, budowy infrastruktury czy energii elektrycznej potrzebnej do je zasilenia. Jednak to tylko kwestie finansowe, bo pozostaje także koszt, jaki ponosi środowisko, byśmy my mogli zapytać AI o klej na pizzy.
A to ze względu na fakt, że produkcja prądu w Dolinie Krzemowej (i nie tylko) nadal wiąże się z ogromnym zanieczyszczeniem środowiska, a komputery - nawet jeżeli używane jedynie do utrzymania ciągłości pracy dużych modeli językowych sztucznej inteligencji - potrzebują chłodzenia, najlepiej wodnego. Ogromne obciążenie środowiska rozwojem AI nie wydaje się być problemem dla byłego szefa Google'a, który w ostatnim wywiadzie przyjął stanowisko "tak po prostu musi być".
Ubijemy planetę, ale AI to naprawi.
Zdaniem Erica Schmidta walka o ochronę środowiska naturalnego jest średnio opłacalna dla rozwoju sztucznej inteligencji. Były dyrektor generalny Google i były członek amerykańskiej Rady Doradców Prezydenta ds. Nauki i Technologii w administracji Baracka Obamy był gościem zeszłotygodniowego szczytu AI w Waszyngtonie. Schmidt podczas jednego z paneli dyskusyjnych wypowiedział się na temat tego jak będzie wyglądać przyszłość rozwoju AI w kontekście obecnych i spodziewanych zmian klimatycznych.
Jak przekazuje Business Insider, Schmidt zauważył, że obecnie istnieją sposoby na zmniejszenie negatywnych skutków rozwoju AI na środowisko, takie jak "stosowanie lepszych baterii i linii energetycznych do budowy centrów danych". Jednocześnie uważa, że rozwój sztucznej inteligencji będzie znacznie szybszy niż środków zapobiegawczych.
"Wszystkie te wysiłki [na rzecz zatrzymania negatywnego wpływu AI na środowisko] zostaną przytłoczone przez ogromne potrzeby tej nowej technologii. Ponieważ jest to uniwersalna technologia i ponieważ jest to przybycie obcej inteligencji [...] możemy popełniać błędy w odniesieniu do sposobu jej wykorzystania, ale mogę was zapewnić, że nie osiągniemy tego [rozwoju AI] poprzez ochronę środowiska naturalnego."
Powiedział Eric Schmidt
Więcej na temat kosztu, jaki ponosi środowisko dla rozwoju AI:
- Nie zgadniesz, ile wody potrzebuje Google. Możesz się pomylić o kilka miliardów litrów
- Ile wody wypija sztuczna inteligencja Microsoftu? Jest naprawdę spragniona
- Sztuczna inteligencja zużywa za dużo prądu. Elektrownie jądrowe nie wystarczą
- Era AI może się skończyć z dziwnego powodu. Specjaliści powiedzieli, dlaczego to rąbnie
Obecni podczas panelu rozmówcy kontynuowali wątek i zapytali Schmidta o to czy jego zdaniem jest możliwe zapewnienie AI wystarczającej ilości energii elektrycznej bez lekceważenia celów, jakie firmy i organizacje rządowe wyznaczają wobec ochrony środowiska, np. redukcji emisji CO2 czy zużycia wody. Schmidt powiedział, że jego zdaniem "i tak nie osiągniemy celów klimatycznych, ponieważ nie jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani".
"Tak, potrzeby w tym obszarze będą problemem, ale wolałbym postawić na to, że AI rozwiąże ten problem, niż na to, że będziemy ograniczać wpływ na środowisko i pozostaniemy z problemem."
Problem wykraczający poza skalę
Jak wynika z opublikowanej we wrześniu analizy brytyjskiego dziennika The Guardian, biorąc pod uwagę wyłącznie rzeczywiste dane emisji generowane z obszaru, w którym znajdują się centra danych, rzeczywista ilość gazów cieplarnianych emitowanych do atmosfery może być nawet 7 razy wyższa niż deklarowana w cyklicznych raportach publikowanych przez największe koncerny technologiczne. W swojej analizie Guardian pominął certyfikaty energii odnawialnej (RECS) i offsety, czyli działania mające na celu redukcję emisji lub zwiększenie możliwości ich "przechowywania" przez Ziemię, takie jak sadzenie drzew.
Według dziennika jeżeli Amazon, Apple, Microsoft, Google i Meta stały się jednym krajem, znalazłby się on na 33 miejscu pod względem emisji gazów cieplarnianych - poniżej Hiszpanii, Francji czy Polski, ale powyżej Kuwejtu, Czech czy Bangladeszu.