Żabka ma wodę za 15 groszy. Miasta powinny dawać ją za darmo
Żabka znalazła naprawdę przydatną metodę zachęcającą do odejścia od plastiku. I chociaż ich krok jest chwalebny, to możliwy ze względu na lukę, którą pozostawili włodarze wielu polskich miast.
Testowane rozwiązanie polega na tym, że w wybranych sklepach znajduje się specjalne urządzenie pozwalające nalać sobie wody do własnej wielorazowej butelki czy bidonu. Za pół litra zimnej gazowanej, lekko gazowanej bądź niegazowanej wody płaci się jedynie 15 gr. Dużo, dużo taniej niż za płyn w plastikowym opakowaniu.
Woda pobierana jest z sieci wodociągowej i w automacie mocno lub lekko gazowana – prawie tak, jak możemy to zrobić sami w domu, o ile mamy odpowiedni sprzęt. Korzyść jest oczywista: zamiast kupować wodę w plastikowym opakowaniu Żabka promuje wielorazowe pojemniki. Klient płaci mniej, a do śmieci trafia mniej surowca. Idealnie.
Dyskusja o nieodrywalnych nakrętkach odciągnęła wielu od najważniejszej kwestii: tego, że od plastiku powinniśmy odchodzić. Nie chodzi wcale o to, aby pocieszać się, że butelki wraz z zakrętkami trafią w większej liczbie do recyklingu. Oczywiście to ważne, tym bardziej w przypadku korków, których wcześniej nie dało się odzyskać lub co gorsza lądowały na plażach czy parkach. Ideałem, do którego powinniśmy jednak dążyć, jest zmniejszenie produkcji plastiku, a nie jego większy recykling. I krok Żabki jest ruchem w dobrą stronę.
Woda powinna być łatwo dostępna, a nie sprzedawana w sklepach
Pisałem ostatnio o tym, jak łatwy dostęp do wody mieli odwiedzający niemiecką strefę kibica podczas Euro 2024. Specjalne urządzenia pozwalające napełnić butelki były do ich dyspozycji:
W Polsce z podobną inicjatywą wyszły Gliwice. Tyle że to wciąż kropla w morzu potrzeb.
Upały w ostatnich dniach dały się we znaki. I były dowodem na to, że mieszkańcy rozgrzanych miast i miasteczek powinni mieć łatwy dostęp do pitnej wody pozyskiwanej z miejskich wodociągów. Miasta w gorące dni chwalą się, że chłodzą mieszkańców rozpylając w określonych lokalizacjach specjalne mgiełki, przez które można przejść i delikatnie się zmoczyć. Wydaje się, że bardziej praktyczne i potrzebne byłoby rozstawienie poidełek w różnych częściach miasta, dzięki czemu każdy mógłby uzupełnić zapasy płynów. Cóż – mgiełka jest pewnie bardziej widowiskowa.
Dobrze, że Żabka decyduje się na taki krok i trzeba mieć nadzieję, że inne sklepy pójdą jej śladem. Szkoda tylko, że sieć jest pionierem, a nie uzupełnieniem miejskiej sieci poidełek.