Redmi Pad Pro znacząco przewyższył moje oczekiwania - recenzja
Spodziewałem się kiepskiego, źle wykonanego urządzenia pełnego kompromisów. Tymczasem Redmi Pad Pro sprawił, że już nie oglądam się na mojego starego iPada. To fantastyczne urządzenie za śmieszne pieniądze.
Tablety z systemem Android (i różnymi jego pododmianami) to temat, który w minionych kwartałach jakby nieco umarł. Od długiego czasu na tym rynku nic specjalnie ciekawego się nie dzieje - ot wychodzą kolejne urządzenia, które albo są tanie i kiepskie, albo na poziomie cenowym iPada, i tak ustępując mu pod wieloma względami. Sam iPad również jakby stał się mniej ciekawy - niegdyś najbardziej atrakcyjnie wycenione urządzenie Apple’a dziś rywalizuje cenowo z komputerem MacBook.
Redmi Pad Pro zdaje się należeć do kategorii tabletów-szrotów. Już sama marka Redmi to przecież b-brand od Xiaomi, przeznaczony dla oszczędnego klienta. No i ta cena: 1100 zł. Spodziewałem się, że testując to urządzenie, będę szukał w nim na siłę zalet. Że no jest kiepski, ale w tej cenie nada się do tego i tamtego. Tyle że wiecie co? Redmi Pad Pro ma swoje wady i ograniczenia, niektóre całkiem spore. Podejrzewam jednak, że typowy użytkownik tabletu kompletnie ich nie zauważy lub będą miały dla niego lub niej bardzo niewielkie znaczenie. Pozwólcie, że wyjaśnię.
Czytaj też:
Redmi Pad Pro z wyglądu to całkiem elegancki tablet. Już przy pierwszym kontakcie sugeruje wysoką jakość produktu
Faktura aluminiowej obudowy jest gładka i przyjemna w dotyku, tablet w żadnym razie się nie ugina pod naciskiem. Choć raczej nie będzie trzymany tak jak telefon, krawędzie obudowy są przyjemnie zaokrąglone, ułatwiając chwyt dłonią. Wyświetlacz również ma modnie zaokrąglone rogi i właściwie jedyne, co zdradza niską cenę urządzenia to jego dolna krawędź - nawiercone ciut losowo otwory będą koszmarem dla miłośników symetrii.
Wizualny charakter urządzenia jest dodatkowo podkreślony przez ogromny, niemal komiczny w swoim rozmiarze moduł 8-megapikselowego aparatu. Jest to o tyle zabawne, że sam aparat jest tak po prostu beznadziejny. Przyda się do rejestrowania szybkich chwil czy fotografowania dokumentów, ale Redmi Pad Pro zdecydowanie nie zastąpi aparatu czy lepszego telefonu. Na szczęście obiektywy nie wystają zanadto ponad obudowę, więc gdy tablet leży na blacie, to niemal się nie buja.
Redmi Pad Pro jest też nie tylko lekki (571 g), ale też i bardzo dobrze wyważony. Niezależnie od tego jak chwytałem ów tablet i jak go używałem, musiało minąć więcej czasu zanim odczuwałem zmęczenie nadgarstków. Właściwie to gdyby nie wspomniane nieco wyżej niesymetryczne otwory ni diabła nie dałoby się stwierdzić, że to budżetowy tablet. Przynajmniej oceniając go po jego powierzchowności. Nawet przyciski są wysokiej klasy, bardzo dobrze wpasowane w obudowę. A jakby tego było mało, tablet ma złącze audio jack i slot na kartę microSD, pozwalając rozszerzyć wbudowaną pamięć nawet o 1,5 TB.
Redmi Pad Pro pracuje pod kontrolą systemu HyperOS 1.0.3.0. Bazuje on na Android 14 i oferuje relatywnie niewiele usprawnień dla interfejsu tabletowego. Właściwie jedyna istotna różnica względem wersji na telefony to dodana opcja wyświetlania dwóch aplikacji obok siebie. Sam system działa jednak sprawnie i płynnie, pomimo powyższego będąc bardzo wygodnym.
Najważniejszy w tablecie jest wyświetlacz. Redmi Pad Pro ma tu wiele do zaoferowania
Tablet wyposażony jest w 12,1-calowy wyświetlacz IPS, pracujący w rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli. Wolałbym nieco bardziej magazynowy format, taki jak w iPadach czy Surface’ach, bo uważam że lepiej sprawdza się w tabletowych zastosowaniach, tym niemniej częściowo jest to kwestia gustu i preferencji. Zwłaszcza że to bardzo dobry wyświetlacz. Niemal znakomity.
Właściwie to jedynym jego problemem - i to nieco na czepialskiego - jest jego relatywnie niska jasność. Nie przekracza 500 nitów, więc w pełnym słońcu nie będzie się wygodnie tego tabletu używało. Obsługuje za to Dolby Vision i jest chroniony przez szkło Gorilla Glass 3. Oferuje znakomite odzwierciedlenie kolorów, a wbudowane w system oprogramowanie pozwala na daleko idące możliwości dopasowania specyfiki wyświetlacza do swoich potrzeb - można nawet włączyć monochrom do czytania e-booków, co jest fantastycznym pomysłem.
Wyświetlacz jest też 120-hercowy (adaptacyjny), co jest dodatkową niespodzianką w tej klasie cenowej. Przewijanie tekstu, przeglądanie social mediów jest na Redmi Pad Pro czystą przyjemnością. Droższe tablety mają nieco węższe ramki wokół wyświetlacza, ale myślę że jest to kolejny kompromis, z którym użytkownicy mogą spokojnie żyć.
Dwie największe wady Redmi Pad Pro: aparat i procesor
Aparatu nie chcę dłużej komentować, bo jest zabawnie kiepski. Powyższe próbki to zdjęcia wykonane w idealny, słoneczny dzień. To najlepsze możliwe warunki do fotografii, a i tak dla Redmi Pad Pro stanowią wyzwanie. Te dwa obiektywy są serio głównie dla ozdoby. I ewentualnie do skanowania dokumentów, jeżeli ktoś Redmi Pad Pro będzie chciał używać nie tylko do rozrywki.
Drugą wadą Redmi Pad Pro jest jego procesor i towarzyszące mu układy. Przy czym jest to wada dla użytkowników oczekujących od tabletu naprawdę wiele. Taki iPad czy Surface Pro są wyposażone w czipy, które z powodzeniem pozwolą na montaż wideo w 4K, pracę z niektórymi projektami CAD, szybką obróbkę zdjęć RAW w bardzo dużej rozdzielczości i inne wymagające zadania. Redmi Pad Pro to Snapdragon 7s Gen 2, 6 GB lub 8 GB (dopłata 200 zł) pamięci LPDDR4X i pamięć masowa UFS 2.2 (a do tego Wi-Fi 6 i Bluetooth 5.2, nie ma NFC).
Co bardziej techniczni czytelnicy zapewne już dostrzegają, że jest to starszy układ i na dodatek jeszcze niezbyt najnowszy. To zapewne źródło tak atrakcyjnej ceny Redmi Pad Pro. Tyle że wiecie co? Do przeglądarki internetowej, pakietu biurowego, aplikacji VOD, prostych programów do szkicowania, komiksów, social mediów wystarcza aż nadto. Czasem, bardzo rzadko, po przełączeniu się jednej z aplikacji na drugą tablet potrafi czasem przyciąć na animacji, przez chwilę. Na tym jednak koniec.
To zdecydowanie nie jest tablet dla mobilnych niszowych specjalistów, oczekujących wydajności bardzo nowoczesnego laptopa. To tablet na kanapę i na wakacje, a do tego celu jego układ wystarczy z nawiązką. Na dodatek bardzo szybko się budzi i odblokowuje za sprawą bardzo dobrze działającego mechanizmu rozpoznawania twarzy.
Tablet ten jest też dość trudno rozładować w ciągu dnia. Akumulator o pojemności 10 000 mAh to jeden z największych akumulatorów w tego typu tabletach. Aż dziwne, że Redmi Pad Pro mimo tak dużego ogniwa jest tak lekki. Urządzenie będziecie jednak ładować co kilka dni, nawet spędzając przy nim parę godzin dziennie. Na dodatek obsługuje szybkie ładowanie z mocą 33 W, pozwalając uzupełnić ten ogromny akumulator od zera do pełna w dwie godziny.
Redmi Pad Pro jest tak tani, że warto dokupić do niego akcesoria. Choć nie są bardzo dobrze wykonane
Do wyboru są dwa rodzaje etui. Pierwsze, lżejsze i tańsze, to po prostu okładka do tabletu, chroniąca go przed brudem i lekkimi obtarciami. Dużo ciekawsza jest Redmi Smart Keyboard, pozwalająca używać Redmi Pad Pro jak laptopa. Chciałbym napisać o niej tyle ciepłych słów, co o samym tablecie, ale nie mogę.
Cóż, jest kiepska. Łączy się z tabletem za pośrednictwem Bluetootha i trzeba w niej ręcznie uzupełniać energię przewodowo. Przyciski są również bardzo przeciętnej jakości, nie należy też oczekiwać stabilnej pracy na kolanach. Choć trzeba przyznać, że bardzo dobrze przylega do tabletu, dodatkowo jeszcze ułatwiając schowanie opcjonalnego (300 zł) rysika Redmi Smart Pen z 4096 punktami nacisku.
Niestety owe akcesoria równoważą niską cenę tabletu. Redmi Pad Pro Cover to wydatek 180 zł, zaś Redmi Pad Pro Keyboard kosztuje aż 430 zł. Co prawda 1500 zł za tej jakości tablet z etui i klawiaturą nadal brzmi bardzo atrakcyjnie, szkoda jednak, że wspomniana klawiatura nie jest nieco lepsza.
Redmi Pad Pro - w tej cenie zdecydowanie polecam
Redmi Pad Pro przewyższył większość moich oczekiwań. Jego 12,1-calowy, 120-hercowy wyświetlacz jest zwyczajnie świetny, a długi czas pracy na akumulatorze zapewnia przyjemny komfort. Sam tablet jest też bardzo dobrze wykonany i lekki, obcowanie z nim to przyjemność. Na dodatek jest bardzo tani. Do kanapowego użytku i lekkiej pracy biurowej nie brakuje mu absolutnie niczego.
Należy jednak pamiętać, że niektórzy oczekują od tabletów więcej - i te osoby będą rozczarowane. Poza kiepskim aparatem nie można zapominać, że Redmi Pad Pro działa pod kontrolą starych i niedrogich czipów - które z powodzeniem i z nawiązką wystarczą do kanapowej rozrywki, ale nie mogą się równać z układami w iPadach i Surface’ach przeznaczonych dla zawodowców, częściowo też dla graczy. Jeżeli tabletu używasz w bardzo stereotypowy sposób, to Redmi Pad Pro nie powinien niczym rozczarować. Wspaniała a zarazem pożądana niespodzianka.