REKLAMA

Polscy biznesmeni domagają się walki z hejterami. Jest apel do Ministra Sprawiedliwości

Hejt niszczy ludzi oraz… firmy – przypomina Rada Polskich Przedsiębiorców. I dlatego środowisko biznesowe zaapelowało do Ministra Sprawiedliwości o podjęcie zdecydowanych działań.

11.07.2024 13.56
hejt
REKLAMA

Niedawno swoją krucjatę przeciwko Facebookowi rozpoczął Rafał Brzoska. Szef InPostu ma dość fałszywych informacji uderzających w niego i bliskich. Społecznościowy gigant nic nie robi sobie ze szkodliwych treści. Widzi to zresztą każdy, kto przegląda portal – co chwila natknąć można się na nieprawdziwy konkurs bądź sensacyjny nagłówek informujący o rzekomej śmierci celebryty.

REKLAMA

Polski biznes: my też jesteśmy ofiarami hejtu

- Wirtualna agresja napędzana poczuciem bezkarności i braku odpowiedzialności za słowa niejednokrotnie przekształca się w rzeczywiste ataki na osoby będące obiektami hejtu. Szerzenie nieprawdy, obraźliwe komentarze, groźby czy dyskryminacyjne wypowiedzi, godzą w wartości chronione konstytucyjnie takie jak dobre imię, cześć, godność osobista, a zatem wartości wymagające szczególnej ochrony – napisano w apelu środowisk biznesowych.

To inicjatywa Rady Polskich Przedsiębiorców, Konferencji Lewiatan, Polskiej Rady Biznesu oraz Związku Banków Polskich. Apel skierowany jest do Ministra Sprawiedliwości.

W liście zaznaczono, że przymykanie oczu na internetową nienawiść może „prowadzić do poważnych problemów emocjonalnych i psychicznych, szczególnie wśród dzieci i młodzieży”. Przypomniano również, że obiektem hejtu i fake newsów są przedsiębiorcy jak również związane z nimi spółki, fundacje i stowarzyszenia, którym przysługuje prawo do ochrony dobrego imienia.

Nieprawdziwe informacje obiektywnie niszczą wypracowaną latami renomę oraz reputację osób stojących za tymi podmiotami. Sytuację nieuczciwie wykorzystują oponenci i konkurencja. Walka z tym szkodliwym zjawiskiem wymaga podjęcia daleko idących działań ustawodawczych, edukacyjnych i samoregulacyjnych. Na szczególną uwagę w dyskusji zasługuje mowa nienawiści pochodząca od osób anonimowych. Anonimowość daje przyzwolenie na brak odpowiedzialności za wypowiadane słowa i dużo większe poczucie bezkarności

- zaznaczają przedsiębiorcy.

Tylko co z tym wszystkim zrobić?

Rada Polskich przedsiębiorców proponuje m.in. wprowadzenie dodatkowych przepisów zobowiązujących pośredników internetowych do pobierania i przechowywania danych użytkowników zamieszczających treści w celu ułatwienia dochodzenia prawa przez osoby pokrzywdzone. Biznes domaga się też wprowadzenia do systemu prawa cywilnego (kodeksu postępowania cywilnego) instytucji tzw. ślepych pozwów. W skrócie umożliwiałoby to złożenie sprawy przeciwko osobie-hejterowi bez konieczności podawania jego nazwiska oraz adresu.

Podobny pomysł wcześniej przedstawiła partia Polska 2050.

Autorzy listu rekomendują również zaproszenie hostingodawców, w tym platform internetowych oraz właścicieli mediów do wspólnego porozumienia dotyczącego działania w celu zwalczania nielegalnych i szkodliwych treści (w tym deep fake, dezinformacji i mowy nienawiści). Porozumienie miałoby charakter samoregulacyjny i zakładałoby zobowiązanie się podmiotów do natychmiastowej reakcji na zgłoszenia dot. deep fake, dezinformacji czy mowy nienawiści nie później niż w ciągu 24 godzin od otrzymania zgłoszenia, stosowania algorytmów filtrujących i blokujących nienawistne treści, w szczególności w przypadku masowego hejtu czy wyznaczenia zespołu moderatorów odpowiedzialnych za wychwytywanie treści o charakterze mowy nienawiści.

Jest też postulat, aby udostępnić „przestrzeń do komentowania” wyłącznie zarejestrowanym użytkownikom

To bardzo uroczy, bo mimo wszystko naiwny pomysł. Autorzy chyba dawno nie odwiedzili facebookowej sekcji komentarzy i nie widzą, co potrafią pisać osoboy pod własnym nazwiskiem, ze zdjęciem ukochanego wnuczka czy dziecka w awatarze. Rozumiem, że pomysłodawcom może chodzić również o ewentualne łatwiejsze namierzenie hejtera, ale to raczej nie jest kwestia wyznaczenia osobnej przestrzeni.

O konieczności lepszej ochrony firm i przedsiębiorców już wcześniej mówili posłowie partii Polska 2050. Wówczas ich postulaty brzmiały dość niepokojąco.

Partia chce, aby „hejt w internecie szkalujący firmę” stanowił czyn... nieuczciwej konkurencji. - Hejt jest orężem wpływającym na pozycję polskich firm, na dążenie do dezintegracji społeczeństwa, na sianie podziałów – wyjaśnił poseł Polski 2050 Piotr Strach.

Problem w tym, że granica pomiędzy hejtem a krytyczną recenzją działań może być bardzo cienka – i zależy, kto się tej oceny podejmuje. Krytykując pomysł posłów, przywołałem przykład niedawnej internetowej afery, kiedy to była pracowniczka firmy graficznej ujawniła, jak szef traktuje swoich podwładnych. Właściciel uznał się za ofiarę, bo komentarze były „hejterskie” i godziły w dobre imię firmy. Niedaleko do linii obrony polegającej na tym, że poszkodowana pracowniczka wcale nie była źle traktowana – to po prostu szpieg, wysłannik konkurencji, aby oczernić dobrze prosperujący biznes!

REKLAMA

Oczywiście celowo przesadzam, bo pewnie w wielu przypadkach taka próba wytłumaczenia swojego zachowania odbierana byłaby negatywnie, ale… furtka istnieje. Każdy ciągnie linę w swoją stronę, więc nic dziwnego, że biznes przy okazji zwrócenia uwagi na problem, który dotyczy wszystkich, chroni przede wszystkim własne interesy.

Apel jest krokiem w dobrą stronę. Trzeba wywierać presję na politykach i pokazywać, że nie zgadzamy się na lekceważący stosunek platform internetowych do problemu – a nie da się ukryć, że tak jest teraz. Nie wiemy dziś, co jest prawdą, a co fałszem, tymczasem to właśnie właściciele serwisów społecznościowych powinny walczyć z szerzeniem dezinformacji czy zmanipulowanymi nagraniami. Niestety obawiam się, że oburzenie nie zrobi wielkiego wrażenia na szefach Facebooka czy Twittera, ale po to właśnie mamy polityków, żeby domagali się działań i akcji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA