Amerykanie odkryli przełomową technologię. Oto... kosz na śmieci
Jeżeli zapytasz się losowego przechodnia, z czym kojarzy mu się Ameryka, to odpowie, że z wolnością, bronią, wielkimi rzeczami, może wymieni nazwę jakiegoś fast foodu, ale na pewno nie usłyszysz, że ten kraj jest jakieś 150 lat za Europą. Amerykanie właśnie odkrywają kosze na śmieci.
7 marca 1884 prefekt Paryża Eugene Poubelle wydaje dekret, w ramach którego właściciele budynków muszą posiadać trzy pojemniki na odpady o pojemności od 40 do 120 litrów, a każdy z nich musi być szczelnie zamykany. Jeden pojemnik ma służyć do przechowywania odpadów ulegających kompostowaniu, jeden na papier i tkaniny, a trzeci na miski, naczynia itd. (bo wtedy tłuczenie się naczyń było na porządku dziennym).
Uznaje się, że jest to symboliczna data powstania kosza na śmieci, ale już wcześniej ludzie starali się usuwać zanieczyszczenia ze swojego otoczenia. Francuski system uznawany jest za pierwszy zorganizowany sposób walki ze śmieciami zalewającymi ulice miast. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie miejsc bez koszy na śmieci. Przynajmniej do tej pory, bo okazuje się, że żyłem w słodkiej niewiedzy.
8 lipca 2024 r. burmistrz Nowego Jorku dumnie pokazuje kosz na śmieci
Jak powszechnie wiadomo, Stany Zjednoczone Ameryki powstały ze zbuntowanych kolonii brytyjskich. W Anglii do dzisiaj żywy jest żarcik o tym, czym się różnią kolonie od jogurtu - jeżeli zostawisz jogurt na 200 lat, to wytworzy jakąś kulturę (bakterii). I tym miłym akcentem przenosimy się do Nowego Jorku, gdzie tamtejszy burmistrz postanowił wprowadzić rewolucyjną zmianę:
Zapytacie, co tu się dzieje, a ja odpowiem, że do tej pory worki na śmieci były wystawiane na ulicę i już. Tymczasem od 12 listopada 2024 r. wszystkie nieruchomości, w których znajduje się od 1 do 9 lokali mieszkalnych, zostały objęte obowiązkiem posiadania kosza na śmieci. Burmistrz postawił sobie za cel usunięcie worków na śmieci z ulic, bo nie dość, że to nieestetyczne, to dodatkowo zajmuje przestrzeń chodnika, a w workach buszują szczury. Zmiana ma poprawić warunki sanitarne w Nowym Jorku.
Co ciekawe - w okresie od 12 listopada 2024 do czerwca 2026 mieszkańcy będą mieli dowolność w zakupie pojemników, a po tej dacie będą mogli korzystać wyłącznie z oficjalnych pojemników, wiecie, tak wygląda kraina wolności w praktyce. Jeden pojemnik 35-galonowy, który mieści 3 worki na śmieci, kosztuje 45 dolarów, a większy o pojemności 4 worków na śmieci to koszt 53 dolarów.
W przypadku wyrzucenia śmieci w tradycyjny sposób właściciel budynku będzie ukarany mandatem - 50 dolarów za pierwsze wykroczenie, 100 dolarów za drugie i 200 dolarów za trzecie i kolejne przypadki naruszenia przepisów.
Ale to jeszcze nic. Amerykanie ciągle są w fazie opracowywania nowych technologii - koszów do recyklingu i na kompost. Obecnie nie są wymagane, ale zalecane. Podejrzewam, że jakby zabrać burmistrza Nowego Jorku nawet do mojego prowincjonalnego Lublina i pokazać mu 5 koszy na różne odpady, a następnie zawieźć go do najbliższej regionalnej instalacji przetwarzania odpadów, to byłby przekonany, że został porwany przez obcą cywilizację, która pokazała mu najbardziej zaawansowane technologie.
Tak swoją drogą to na swój sposób miłe, że strona, z której można zamówić oficjalne pojemniki na śmieci miasta Nowy Jork, od razu rozpoznaje polską lokalizację i ustawia język polski. Widzisz Apple? Da się?
Jak to jest, że Amerykanie są w tyle?
Mógłbym skończyć ten tekst na prostym wyśmianiu USA i wrócić do CS-a, ale potrzebujecie kilku słów wyjaśnienia. W Polsce kwestie recyklingu i segregacji odpadów uregulowane są ustawami, które obowiązują na terenie całego państwa, a które w życie wdrażają poszczególne samorządy. System miewa swoje zloty i upadki, ale działa.
Tymczasem w USA segregacja odpadów jest zorganizowana na poziomie lokalnym, a w przypadku dużych miast czasem na poziomie dzielnic. W samym Nowym Jorku w dzielnicy Queens zbiera się odpady do kompostowników, a w reszcie miasta nie.
Tym samym w USA mamy miasta, w których jest czysto, segregacja odpadów działa i przynosi wszystkim korzyści oraz miejsca, gdzie francuski wynalazek sprzed 140 lat jeszcze nie przyjął się zbyt dobrze. Jednym z takich miast jest Nowy Jork, którego władze postanowiły zmienić ten stan rzeczy.
Oczywiście nie odbywa się to w pokojowej atmosferze, bo jeżeli pamiętacie Rodzinę Soprano, to wiecie, że odpady to intratny zarobek. Przeciwnicy obowiązkowych koszy twierdzą, że worki są wygodniejsze, bo ułatwiają pracę osobom odbierającymi odpady. Muszą oni lawirować pomiędzy gęsto zaparkowanymi samochodami, a łatwiej jest to robić z workiem, niż z pojemnikiem. Jednak na razie władze są nieugięte. I dobrze.
Więcej o ochronie środowiska przeczytacie w:
Zdjęcie główne: GagliardiPhotography / Shutterstock.com