Zamiast naprawić problem dużych smartfonów, wolimy myśleć o małych
Powrót małych smartfonów byłby świetny. Ale wiesz, co byłoby jeszcze lepsze? Gdybyśmy zostali przy dużych smartfonach, ale na poważnie wzięto by się za kwestie obsługi jedną dłonią. Bo w jego beznadziejności i ignorowaniu przez twórców aplikacji scenariuszy korzystania z aplikacji w jednej dłoni leży problem większości smartfonów.
Przyszło nam żyć w naprawdę niesamowitych czasach, gdzie za pomocą odpowiedniego oprogramowania możemy nadpisać zarówno możliwości danego urządzenia, jak i sposób korzystania z niego. Przykładów naprawdę nie trzeba szukać daleko: chcesz, żeby twój tablet stał się urządzeniem do rysowania? Instalujesz odpowiednią aplikację. Masz słaby wzrok i potrzebujesz większej czcionki? Ustawienia urządzenia i programy typu lupa przychodzą z pomocą.
Tak więc niezmiernie mnie dziwi, że jeszcze nikt nie pochylił się nad trybem obsługi jedną ręką. Jeden tryb (który w zależności od sposobu działania można podciągnąć pod bycie aplikacją) mógłby z powodzeniem rozwiązać większość problemów osób, które głośno domagają się powrotu złotej ery małych smartfonów. W tym mnie.
Nie dosięgam kciukiem do krawędzi ekranu. Tryb obsługi jedną ręką to nie rozwiązanie, to podjazd zardzewiałym rowerem zamiast pójście piechotą
Jestem kobietą, więc naturalnie mam nieco mniejsze dłonie od przeciętnego mężczyzny. Ale dodatkowo matka natura obdarzyła mnie stosunkowo małymi dłońmi. Nie są one nienaturalnie małe, ale każda kobieta, którą znam ma ode mnie dłonie większe o przynajmniej pół palca, a przymiarki pierścionka zaręczynowego upłynęły mi pod znakiem "Chyba nie mamy tak małego rozmiaru". Tak więc mniej-więcej od czasu wkroczenia smartfonów w erę 6 cali nie jestem w stanie używać swojego telefonu jedną ręką.
Teoretycznie dla osób takich jak ja istnieje tryb obsługi jedną ręką, czyli możliwość przeskalowania w dół (zmniejszenia) obrazu wyświetlanego na telefonie i przerzucenie go w jeden z rogów ekranu. W bardziej prostym języku, "jest to mały ekran w ekranie, żeby łatwiej było sterować jedną ręką". Tryb można wywołać, w zależności od urządzenia, przesunięciem palca z jednego rogu do drugiego, gestem lub skrótem klawiszowym. Aczkolwiek ów tryb wygląda lepiej niż działa.
Najlepiej tryb obsługi jedną ręką sprawdza się w przypadku aplikacji z typowym doomscrollingiem, czyli Facebooka, Instagrama TikToka, X Twittera i innych aplikacji, które mógłbyś przewijać bez końca. Bo w 90 proc. twoich akcji to po prostu ruch palcem góra-dół na właściwie dowolnej części ekranu, a zredukowanie rozmiaru obiektów nie wpływa negatywnie na doświadczenie płynące z korzystania z aplikacji.
Problem zaczyna się jednak w przypadku, gdy akcje wymagają szerszego spektrum ruchów palca, a szczegóły na ekranie mają znaczenie. Tu przykładem może być choćby Pokemon GO, do którego niedawno wróciłam. Na mniejszym ekranie w rogu wyświetlacza lepiej mi się rzuca Pokeballe, ale widok szczegółów takich jak Zygarde Cells podczas Route, czy zobaczenie z oddali jaki jest Gym lub jaki raid na nim będzie (czytaj: małe elementy interfejsu gry), są już ciężkie do zidentyfikowania.
Innym przykładem może być Discord, gdzie ze względu na mnogość małych elementów (tekstowych i nie tylko), skalowanie ekranu w dół w trybie obsługi jedną ręką sprawia, że trybu nie chce się używać. Problem Discorda jest tym większy, że nawigacja w aplikacji skupiona jest wokół lewej krawędzi ekranu, naśladując interfejs wersji komputerowej. W trybie obsługi jednej ręką muszę stale zmieniać rozmiar okna, by być w stanie komfortowo czytać treści (czyli większy widok) lub zmniejszać, by dosięgnąć lewej części ekranu. Co w efekcie sprowadza się do oburęcznego doświadczenia, które mam w kilku innych aplikacjach (choćby aplikacji Koleo) i witrynach internetowych, które lubią się z lewą krawędzią ekranu i lewym rogiem bardziej niż jest to konieczne.
Tryb obsługi jedną ręką boli szczególnie, gdy trzeba wpisać tekst, gdyż ekran - pomimo że klawiatury same w sobie posiadają tryb obsługi jedną ręką - skaluje klawiaturę zamiast "wyciągnąć" ją z okienka trybu i wyświetlić w widoku obsługi jedną ręką. Tak więc dla mnie obsługa jedną ręką zawsze sprowadza się do powrotu do pełnego ekranu, by ułatwić sobie życie właściwą klawiaturą do obsługi jedną ręką (która swoją drogą, jest całkiem niezła).
Jeszcze ciekawiej robi się w przypadku uruchomienia aplikacji wymagającej biometrii, np. aplikacji bankowej, płatności (w moim przypadku) za pomocą Google Pay w Allegro czy choćby mObywatela. Telefon wyświetli błąd, że "Nie można używać skanera odcisków palców w trybie obsługi jedną ręką", po czym zostaję wykopana do ekranu wpisywania numeru PIN, hasła lub po prostu wyświetli mi się błąd (jak w mObywatelu).
Rozumiem, z czego bierze się problem
Całkowicie zdaję sobie sprawę, że tryb obsługi jednej ręką to tylko i aż tyle. W moim przypadku używam trybu obsługi jedną ręką dostarczonego przez Samsung wraz z One UI (bo tryb obsługi jedną ręką delikatnie różni się w zależności od urządzenia). A trudno oczekiwać, by jakikolwiek koncern nagle był w stanie dostosować jeden tryb do wszystkich aplikacji na rynku - nie tylko molochów społecznościowych i e-commerce, ale także aplikacji lokalnych czy tworzonych pomiędzy przerwami w pracy i udostępnionych na GitHubie, by zaadresować jakiś niszowy problem. To jest nierealne.
Jednak tu pole do popisu mają twórcy i projektanci aplikacji, którzy tworząc swoje oprogramowanie, powinni uwzględniać nie tylko idealny, dwuręczny scenariusz na kanapie, ale także możliwość, że po całym ekranie sunie tylko jeden palec - tej samej dłoni, która go trzyma. Bo jest to obecnie jeden z głównych problemów dużych (czyli większości) smartfonów: kciukiem nie obejmiemy całego ekranu. I tego problemu nie da się całkowicie załatwić, produkując mniejsze telefony, przede wszystkim dlatego, że musielibyśmy cofnąć się do ery około pięciocalowych smartfonów, by dogodzić wszystkim. Podczas gdy, jak mówiłam na początku, żyjemy w cudownych czasach, gdy naprawdę wiele da się zmienić oprogramowaniem.
Moja nadzieja w projektantach UI i UX
Marzeniem ściętej głowy byłoby liczyć, że jak za dotknięciem magicznej różdżki nagle (albo nawet w perspektywie kilku lat) większość twórców aplikacji - gdzie to możliwe - zmieni interfejsy i świat stanie się przyjazny małorękim Malwinom. Ale także nie można spojrzeć na to z perspektywy, powiedzmy sobie, potencjalnego zarobku. Bo teoretycznie ta sama aplikacja, dostosowana do obsługi jedną ręką byłaby nieco bardziej atrakcyjna dla potencjalnych użytkowników, generując więcej pobrań niż konkurencja. Tej idei nie można zastosować uniwersalnie, ale w aplikacjach gdzie typowy usecase jest w jednej dłoni (np. tworzenie list zakupów lub aplikacje fitness)? Jak najbardziej.
Co ważne, w mojej wizji przerobienia smartfonów na świat jednoręko-pozytywny, nie chodzi tylko i wyłącznie o przerobienie całego interfejsu pod dyktando małych rąk. Chodzi o spojrzenie na przestrzeń ekranu poprzez pryzmat tego jak daleko można dosięgnąć samym kciukiem. Tu akurat przykład można brać z One UI, w którym po pociągnięciu ekranu w dół, "górna" część aplikacji zjeżdża w dół, będąc w zasięgu każdego kciuka.
To podejście można pociągnąć dalej, budując aplikacje wokół nawigacji dolną częścią ekranu, a górną pozostawiając na wyświetlanie informacji, tak jak ma to miejsce (w naturalny sposób) w komunikatorach.
Choć powrót małych smartfonów byłby piękny, to jest nierealny. Więcej mocy obliczeniowej potrzebuje większej baterii. A zarówno jednostki obliczeniowe, jak i baterie, potrzebują więcej miejsca, które najłatwiej uzyskać za 6,5 calową taflą szkła. Dlatego mając więcej mocy niż kiedykolwiek, ale i rzeczywistość opartą na smartfonach w jednej ręce, normalną rzeczą powinny być aplikacje możliwe do obsługi jedną dłonią. A nie połowiczne rozwiązanie - tryb, który znika z ekranu po jego wygaszeniu.
Więcej na temat smartfonów: