REKLAMA

Myślałem, że w 2024 r. nikt już nie jest tak niemądry, by oskarżać gry wideo o przemoc w realu

Rodziny ofiar koszmarnej i dramatycznej strzelaniny w Teksasie złożyli pozew przeciwko firmie Microsoft, właścicielowi serii gier Call of Duty. Uważają, że ta miała bezpośredni wpływ na tragedię.

Myślałem że w 2024 r. nikt już nie jest tak niemądry, by oskarżać gry wideo o przemoc w realu
REKLAMA

Strzelanina w szkole w Uvalde to wydarzenie, które wstrząsnęło społeczeństwem i wywołało ogólnokrajową dyskusję na temat bezpieczeństwa w amerykańskich szkołach. Miała miejsce w szkole podstawowej Robb Elementary School, gdzie 18-letni Salvador Ramos otworzył ogień, zabijając 19 dzieci i dwoje nauczycieli. Dramat rozpoczęła się, gdy Ramos postrzelił swoją babcię, a następnie udał się do szkoły, gdzie kontynuował swój szaleńczy mord, zanim został zastrzelony przez policję.

REKLAMA

Wczorajszego dnia wydarzenia nabrały niespodziewany obrót. Rodziny ofiar strzelaniny złożyły pozew przeciwko należącej do Microsoftu firmie Activision, a także przeciwko należącej do Mety firmie Instagram, a także przeciwko producentowi broni Daniel Defence. Zrozpaczeni bliscy uważają, że wszystkie z trzech firm ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za ten dramat.

W co gramy w ten weekend?

Jedną z największych pasji mordercy była gra Call of Duty

Call of Duty to trójwymiarowa sieciowa strzelanka, która pozwala na zabawę w żołnierzy sił specjalnych. Gracze podzieleni na zespoły lub działając w pojedynkę mają za zadanie przetrwać i wirtualnie zastrzelić innych graczy. To jedna z najlepiej sprzedających się serii gier na świecie w całej historii gier wideo.

W pozwie sądowym rodziny ofiar deklarują, że Ramos grał w te gry obsesyjnie i używał w nich karabinu AR-15, czyli dokładnie tego samego, który był narzędziem zbrodni. Bliscy deklarują też, że na Instagramie znaleźć można setki zdjęć przedstawiających sceny walki i je gloryfikujące, co miało mieć wpływ na mordercę. Wspomniany w pozwie Daniel Defence to z kolei producent użytego karabinu.

Na dziś Meta i Daniel Defence nie wystosowały jeszcze żadnego oświadczenia. Z kolei to od Activision brzmi następująco: strzelanina w Uvalde była przerażająca i bolesna pod każdym względem, wyrażamy nasze najgłębsze współczuci rodzinom i społecznościom, które pozostają dotknięte tym bezsensownym aktem przemocy. Tym niemniej miliony ludzi na całym świecie lubią gry wideo, nie zwracając się do przerażających działań.

Dodatkowe oświadczenie opublikowało zrzeszające twórców gier Entertainment Software Association: odradzamy bezpodstawne oskarżenia łączące te tragedie z grami wideo. Wiele innych krajów ma podobne wskaźniki konsumpcji gier do Stanów Zjednoczonych, ale nie widać w nich podobnych wskaźników przemocy z użyciem broni.

Gry wideo a przemoc. Czyżby dotknięte dramatem rodziny dały się omamić chciwym prawnikom?

Kwestia wpływu gier wideo na zachowania agresywne i przemoc jest przedmiotem wielu badań, które nie przynoszą jednoznacznych wniosków. Większość ekspertów zgadza się, że nie ma bezpośredniego i jednoznacznego dowodu na to, że gry wideo prowokują przemoc i morderstwa w rzeczywistości. Chociaż niektóre badania wskazują na możliwy wzrost agresji po graniu w gry zawierające przemoc, to jednak nie jest to równoznaczne z rzeczywistymi aktami przemocy.

REKLAMA

Wpływ gier wideo na zachowanie jest złożony i może być modulowany przez wiele innych czynników, takich jak osobowość gracza, środowisko domowe i społeczne oraz indywidualne predyspozycje. Dlatego też, chociaż temat ten jest ważny i wymaga dalszych badań, obecne dowody naukowe nie potwierdzają bezpośredniego związku między grami wideo a przemocą w rzeczywistości.

Należy jednak zwracać szczególną uwagę na gry wideo, jakimi bawią się nieletni gracze. Ta forma rozrywki, podobnie jak literatura czy film, oferuje też treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych. Co więcej, choć nie ma dowodów na wpływ gier wideo na przemoc w realu, tak zdecydowanie gry potrafią silnie uzależniać, co również może prowadzić do abnormalnych i patologicznych zachowań. Nie można więc autorytatywnie deklarować, że gry są absolutnie nieszkodliwe. W tym przypadku jednak zachodzi bardzo wysoka obawa, że cała sprawa ma na celu głównie napełnienie kieszeni reprezentujących rodziny prawników - bo szanse na wygraną są bardzo niewielkie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA