"W partii truskawek wykryto wirusa". Stworzył aplikację, której brakowało od dawna
Znaczenie ma czas, w którym informacja o wycofaniu produktu dotrze do osoby, która go zakupiła – mówi twórca aplikacji Food Alert. Natychmiast informuje o komunikatach Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Być może po prostu nie interesuje się tak, jak powinienem. A być może faktycznie system nie działa najlepiej. Zwykle o przypadkach wycofania jakiegoś produktu dowiaduję się z ogólnopolskich mediów, gdy sprawa jest poważna. Tymczasem jak się okazuje GIS nierzadko informuje o problemach. I niby wystarczy zaglądać na rządową stronę, ale łatwo o tym zapomnieć. Tak jak wypadnie z głowy informacja znajdująca się na kartce, którą czasami wywieszają sklepy przy wejściu. O komunikacie zapominam jeszcze przed dotarciem do kasy.
A czas ma znaczenie
W końcu nikt nie chciałby podłączyć ładowarki, która może się zapalić, zjeść truskawek, po których można się otruć czy spróbować ciastek, w których znalazł się... metal. Tak, to się zdarza i opakowania słodyczy z „dodatkiem” trafiają na sklepowe półki. Nie słyszeliście? Ja jakoś też nie. A mogło się okazać, że feralna partia czeka na popołudniową herbatkę.
- Postanowiłem rozwiązać ten problem i stworzyłem FoodAlert. Aplikacja jest w pełni darmowa, bez żadnych reklam czy mikropłatności – opisuje nam jej twórca, Damian Bodziony.
Zasady działania są proste. W momencie gdy Główny Inspektorat Sanitarny wycofa nowy produkt, użytkownicy aplikacji otrzymują na swój telefon powiadomienie typu push. To najważniejsza opcja, natychmiast informująca nas o problemie. Ale nie jedyna.
W aplikacji możemy przeglądać również ostatnio wycofane produkty, by być na bieżąco i sprawdzić, czy czasami nie posiadamy czegoś, co powinniśmy oddać. W szczegółach znajdziemy informacje nt. sklepu, zalecenia czy poziom zagrożenia. Do tego dochodzi kod kreskowy i data ważności, więc można łatwo przeanalizować, czy chodzi o rzecz, którą sami kupiliśmy.
Aplikacja jest prosta, konkretna, czytelna i schludna
Aż dziwne – i niestety wiele mówiące o naszym państwie – że do tej pory nie powstało tego typu rządowe ostrzegające narzędzie. Obywatele sami musieli wziąć sprawy w swoje ręce. A patrząc na liczbę wycofanych produktów najłatwiej dojść do wniosku, że czegoś takiego nam brakowało.
FoodAlert pobierzecie zarówno na iOS jak Androidzie. Aplikacja jest bezpłatna, nie wymaga logowania. Jedyne, o co prosi, to włączenie powiadomień. W tym przypadku są naprawdę potrzebne, bo mogą uchronić przed poważnymi zdrowotnymi konsekwencjami.
Na Spider's Web dowiesz się więcej o najnowszych aktualizacjach: