REKLAMA

Recenzja Mario vs Donkey Kong: auć, zabrakło magii Nintendo

Mario vs Donkey Kong to pierwsza gra Nintendo z wąsatym hydraulikiem, która jest po prostu meh. Switch otrzymał wiele niesamowitych tytułów na wyłączność, dla których warto go kupić, ale recenzowana produkcja nie należy do tego zbioru.

Recenzja Mario vs Donkey Kong: auć, zabrakło magii Nintendo
REKLAMA

Mario vs Donkey Kong to dowód na to, że ciekawy koncept nie zawsze ewoluuje w udaną grę. Na papierze mamy do czynienia z tytułem intrygującym: gracz musi dotrzeć z punktu A do punktu B, rozsupłując łamigłówki. Typowa platformowa rozgrywka zostaje wywrócona do góry nogami, ustępując mechanikom dopasowanym do rozwiązywania zagadek.

REKLAMA

Żeby nie było zbyt spokojnie, każda łamigłówkowa lokacja posiada limit czasowy, a także kilku przeciwników. Przez to gracz z jednej strony przenosi obiekty i przełącza dźwignie, a z drugiej unika zróżnicowanych zagrożeń ze świata Mario. Cel nadrzędny to zdobycie klucza, a następnie dotarcie z nim do drzwi kolejnego poziomu.

Im więcej poziomów przeszedłem, tym silniej utwierdzałem się w przekonaniu: Mario vs Donkey Kong to zbyt długo prowadzony eksperyment.

 class="wp-image-4486815"

Szef pewnego polskiego studia powiedział mi: dobry producent wie, kiedy anulować projekt, mimo zaawansowanego stadium. W przypadku Mario vs Donkey Kong zabrakło tego dobrego producenta. Przez to eksperymentalny projekt rozrósł się do rozmiarów pełnej gry, ale w żadnym stopniu nie tak udanej jak oryginał na Game Boya Advance.

Zdaje się, że Nintendo jest świadome ułomności swojego potworka Frankensteina, ponieważ to jedna z niewielu gier Mario, która nie jest sprzedawana na premierę w pełnej cenie. Zamiast 259 zł płacimy 199 zł, co samo w sobie powinno zapalać ostrzegawczą lampkę z tyłu głowy. Mnie nie zapaliło, stąd rozczarowanie podczas zabawy.

Nawet tryb kooperacji na jednym ekranie nie jest tak udany jak w innych grach z Mario. Nie jest to też gra dla małych dzieci.

 class="wp-image-4486821"

Zwykłem mawiać, że co-op potrafi zrobić z kiepskiej gry grę strawną, dzięki wspólnym emocjom przeżywanym z bliskimi. Ta reguła nie ma jednak zastosowania w przypadku Mario vs Donkey Kong. Grając z młodym kuzynem, częściej się frustrowaliśmy, niż dobrze bawiliśmy. Wszystko przez limit czasu oraz łamigłówkowy charakter rozgrywki. Nim wytłumaczyłem dzieciakowi różnice względem klasycznych platformowych Mario, ten był już zniechęcony.

Kompletnie mnie to nie dziwi. Dzieci są przyzwyczajone do skakania po głowach goomb, rozbijania murowanych bloków i przeciskania się przez zielone rury. Tymczasem Mario vs Donkey Kong zmusza je do przesuwania dźwigni i przenoszenia kluczy, do tego pod presją czasu. Po przejściu kilku poziomów obaj marzyliśmy o powrocie do Super Mario Bros. Wonder.

Moim ulubionym - i jednym z niewielu dobrych - elementem Mario vs Donkey Kong są poziomy w stylu Pikmin.

 class="wp-image-4486824"

Wtedy Mario prowadzi do celu zbiór zabawek stworzonych na swoje podobieństwo, a całość przypomina dumną mamę kwokę i jej pisklęta maszerujące gęsiego. Tyle tylko, że małe zabawki nie potrafią wspinać się po drabinach, więc gracz musi kombinować, by przeprowadzić stadko z punktu A do punktu B.

Te poziomy, budzące moje skojarzenia z kultowym Abe Odyssey na PSX, dały mi sporo frajdy. Niestety, zdarzają się raz na sześć zadań, więc marne to pocieszenie. Nintendo serwuje zbyt wiele ziemniaczków i warzyw, za mało mięska.

Mario vs Donkey Kong to dowód na to, że utalentowane zespoły Nintendo pracują już nad grami na następną konsolę.

 class="wp-image-4486827"

Recenzowana produkcja sprawia wrażenie tworzonej przez zespół klasy B lub nawet C, zbyt silnie przywiązany do swojego unikalnego pomysłu. Ten, chociaż ciekawy na papierze, nie przekłada się na udaną produkcję. Mario vs Donkey Kong nie jest ani dobrą grą logiczną, ani dobrą grą platformową, ani nawet dobrą grą dla małego dziecka, mimo oznaczenia 3+ na pudełku. Dopiero ostatnie, najtrudniejsze poziomy zdradzają kreatywny pazur. Wielu do nich jednak nie dotrze, zniechęconych bylejakością.

Największe zalety:

  • Aż 130 poziomów
  • Nieco niższa cena premierowa (199 zł)
  • Tryb casual bez limitu czasowego
  • Przyjemna dla oka oprawa

Największe wady:

  • Remake gorszy niż klasyk dla GBA, który nie był wybitny
  • Co-op bardziej frustruje niż daje frajdę
  • Małe dzieci odbijają się od patentu na rozgrywkę
REKLAMA

Ocena recenzenta: 6/10

Chociaż gra wykorzystuje wizerunki kultowego Donkey Konga oraz Mario, nie ma w sobie nic z magii Nintendo. Nie oddaje też należytej czci klasykowi pod tym samym tytułem dla Game Boya Advance. Tamta gra nie była szczególnie udana, ale remake dla Switcha jest jeszcze mniej wciągający.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA