REKLAMA

Uwaga na nisko jeżdżące kartony. W tym magazynie za sterami nie zobaczycie człowieka

Zlokalizowane w holenderskim Waalwijk centrum logistyczne wygląda z pozoru jak każde inne. Ogromna przestrzeń wypełniona szeregami palet, na każdej z nich znajdują się z kolei dziesiątki albo nawet setki paczek - zarówno tych przychodzących, jak i wychodzących. W tle nad całym krajobrazem góruje monstrualny zestaw regałów. Praca wre, paczki wędrują, palety przemieszczają sie z jednej strefy do drugiej. Co w tym nietypowego? Prawie nie zobaczymy tutaj ludzi.

Uwaga na nisko jeżdżące kartony. W tym magazynie za sterami nie zobaczycie człowieka
REKLAMA

- Tutaj proszę uważać i trzymać się wyznaczonych linii - mówi naszej grupie przedstawiciel Huawei, oprowadzający nas po centrum logistycznym. I faktycznie, chwilę potem możemy zobaczyć, jak niektóre podstawy z paletami i bez nich zmieniają swoją lokalizację w dość nietypowy i zaskakujący sposób. Nie widać żadnego wózka do palet, nie widać też żadnej osoby, która miałaby się tym zajmować. Całość transportuje robot, który na czas wykonywania swojej operacji ukrywa się właściwie całkowicie pod przenoszonym obiektem. Gdyby ktoś pytał - tak, wygląda mniej więcej jak monstrualnych rozmiarów robot odkurzający, choć funkcji sprzątających zdecydowanie nie oferuje. Przynajmniej na razie.

REKLAMA

Na szczęście część automatyzacji wygląda trochę mniej magicznie, ale wciąż skłania mózg do zastanowienia się, co tu się właściwie stało. Spory wózek widłowy, mimo że wyposażony w kabinę, przemieszcza się sprawnie między regałami bez najmniejszego udziału człowieka - i bez jego obecności za kierownicą. Sam wybiera właściwą paletę, sam odwozi ją na właściwe miejsce, a potem rusza do dalszej pracy. Zadanie, które przed nim stoi, nie jest nałatwiejsze - niektóre palety trzeba wwieźć aż na wysokość około 7 metrów. Nic więc dziwnego, że precyzja takiego zautomatyzowanego wózka widłowego wynosi mniej niż 4 cm.

Z kolei w urządzeniu nieco podobnym do ręcznego wózka do palet elementu ludzkiego również nie znajdziemy - automatycznie podjeżdża w okolice bramy, aby odebrać dostawę, po czym przewozi je w kolejne miejsce, żeby mogły się odbyć dalsze procesy związane z obsługą nowej przesyłki. Wielkie palety, wyładowane kartonami pełnymi sprzętu, krążą płynnie po dużej części hali, obywając się w dużej części bez pomocy człowieka.

Owszem, w centrum w Waalwijk zatrudniona jest mniej więcej setka pracowników, ale w normalnych warunkach prawdopodobnie byłaby to zbyt mała załoga. Całość ma ponad 20 000 m2, z czego połowa jest zautomatyzowana.

Co innego zaskakuje jednak najbardziej

Zgodnie z zapewnieniami osoby, która oprowadzała nas po centrum, m.in. wózki widłowe pracujące w magazynie mogą korzystać z WiFi, i to WiFi 6, ale ten standard nie jest tutaj wykorzystywany. Powodów jest sporo - zasięg, przepustowość, obecność materiałów, z którymi WiFi ma problemy, potencjalnie spora niezbędna liczba punktów dostępowych czy konieczność przełączania się pomiędzy nimi. Gdyby ktoś więc próbował wcześniej strzelić, że to wszystko działa w ramach wielkiej sieci WiFi (zautomatyzowana część centrum ma około 10 000 m2), to niestety nie trafił.

Rację mieliby natomiast ci, którzy stwierdzili, że skoro Huawei, to i 5G. Na hali funkcjonuje bowiem prywatna sieć właśnie w tej technologii, która ma zapewniać nie tylko ekstremalnie niskie opóźnienie (do 4-5 ms), ale i przepustowość sięgającą 1,7 Gb/s przy pobieraniu danych. To z kolei przekłada się na możliwość błyskawicznego zbierania i wymiany danych, a co za tym idzie - z pomocą m.in. AI - automatyzację dalszych etapów procesu dystrybucji, takich jak chociażby dostarczanie odpowiednich palet we właściwe miejsce, planowanie działania samego centrum czy nawet etykietowanie gotowych przesyłek.

Przedstawiciel Huawei podkreślał przy tym, że potencjał całego rozwiązania, nawet w tym konkretnym centrum, jest jeszcze większy niż to, co mogliśmy teraz zobaczyć, i liczba czynności, które muszą wykonywać ludzie, z czasem może się okazać jeszcze mniejsza. Całe rozwiązanie jest zresztą na tyle skalowalne, że może docelowo objąć nawet całe centrum.

Po co to wszystko?

Odpowiedzi może być kilka. Pierwszą jest, jak to bywa w takich miejscach i tego typu przedsięwzięciach, wydajność. W przypadku holenderskiego centrum wzrost po wprowadzeniu takiego rozwiązania, obejmującego 5G, automatyzację i AI - choć nie podano wszystkich szczegółów - wyniósł 20 proc. Niezależnie od tego, czy przeliczyć zwiększoną liczbę obsłużonych palet albo dostaw, czy np. skrócenie czasu potrzebnego na ich obsługę, prawdopodobnie każdy chciałby móc pochwalić się takim wzrostem.

REKLAMA

Drugi powód też jest raczej znany i związany bezpośrednio z pierwszym - maszyny nie męczą się, nie popełniają, przynajmniej teoretycznie, błędów i mogą zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa. Gdybyśmy zresztą nie posłuchali ostrzeżeń i postanowili stanąć na drodze wózka widłowego, ten powinien zatrzymać się automatycznie. Nikt się jednak na to nie odważył, tym bardziej, że podobno nie wysyłają one sygnału ostrzegawczego, tylko po prostu stają w miejscu i przesyłają sygnał, że coś jest nie tak.

Trzeci powód jest trochę mniej oczywisty i został podniesiony podczas towarzyszącej wydarzeniu konferencji. Jest nim nic innego jak fakt, że społeczeństwo - w tym i w szczególności europejskie - zaczyna się w bardzo szybkim tempie starzeć. W pewnym momencie może się więc okazać, że nie tyle "maszyny zabierają nam pracę", co raczej maszyny wykonują pracę, której nie ma właściwie komu na naszym kontynencie wykonywać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA