REKLAMA

Helldivers 2 jest zaskakująco trudne, wciągające i dobre. PS5 ma perełkę - pierwsze wrażenia

Helldivers 2 dało mi potężny wycisk. Gra jest trudna, taktyczna i zmusza do współpracy. Jestem zdecydowanie na tak i chcę więcej. Nie sądziłem, że tytuł na konsolową wyłączność PlayStation 5 tak przypadnie mi do gustu.

Helldivers 2 jest zaskakująco trudne, wciągające i dobre - opinia
REKLAMA

Przez zbocze przetacza się horda kosmicznych robali, a ja mam ostatnie dwa magazynki. Z kolei do przylotu wahadłowca pozostała minuta, dłużąca się jak podczas planka. Korzystam więc z mojego asa w rękawie: kanonady ze statku na orbicie. Cztery sekundy po wskazaniu celu ziemia jest orana opadającymi pociskami. Mogłem się lepiej postarać, połowa roju wciąż zmierza w naszym kierunku.

REKLAMA

Helldivers 2 wygląda jak bezmyślna strzelanka z kosmicznymi robalami, ale to tylko pozory. Gra daje mocno w kość.

Gdy zobaczyłem, że przeładowanie magazynka marnuje niewykorzystaną amunicję, zacząłem podejrzewać: to nie jest typowa strzelanina zza pleców. Na rozważania nie miałem jednak czasu, po w moim kierunku pełzła grupa kosmicznych insektów. Pierwszy pada, drugi, trzeci… pff, łatwizna. Druga grupa też nie stawiała oporu. Podczas starcia z trzecią zabrakło mi amunicji, a kosmiczny marine został rozszarpany przez odnóża wielkich robali.

Helldivers 2 szybko oducza gry w stylu Rambo. Liczba zabitych insektów nie ma znaczenia, liczy się wykonanie misji w jak najszybszym czasie. Lądujesz na planecie. Robisz co trzeba. Ewakuujesz się. To wzorowy model postępowania. Za każdym razem, gdy daję się wciągnąć w walkę z robalami, źle na tym wychodzę. Nawet jeśli nie ginę, to tracę cenne granaty, magazynki do karabinu maszynowego oraz apteczki.

Apteczki są z kolei na wagę złota, bo kosmiczni marines (nazywają się co prawda helldiverzy, ale z miłości do Starship Troopers pozostanę przy swoim) nie mają wiele życia. Do tego wystarczą dwa - trzy ciosy odnóżami i już żegnamy się ze światem. W przypadku większych robali zdarzyło mi się ginąć od jednego ataku. Gdyby tego było mało, gracza męczą obrażenia środowiskowe: złamania kończyn, spowalniające odmrożenia i tak dalej. Helldivers 2 się nie pieści.

Pod płaszczykiem klona Starship Troopers kryje się bardzo taktyczna, bardzo wymagająca gra co-op.

Samotny marine jest wobec roju kosmicznych robali jak mięsko na patelni. Na szczęście gracz ma coś, czego nie mają insekty: wsparcie ze statku na orbicie. Wahadłowiec może zrzucać zaopatrzenie, a także przeprowadzać bezpośrednie ataki. To rodzaj specjalnych umiejętności, odnawiających się z czasem. Do tego cholernie potężnych, o ile są odpowiednio stosowane.

Przykładowo, podczas obrony wzniesienia dobry atak laserem z orbity anihilował kilkanaście insektów w mgnieniu oka. Haczyk polega na tym, że taki atak odbywa się z kilkusekundowym opóźnieniem od momentu wskazania celu. Trzeba więc przewidzieć, gdzie robale będą w niedalekiej przyszłości. Co nie jest łatwe, bo te bywają skoczne i nie lubią stać w miejscu.

Szybko odkryłem, że drogą do sukcesu są właśnie specjalne umiejętności, a nie mój karabin oraz moja strzelba. Wieżyczka obronna, miny, napalm z orbity, kapsuła z dodatkową amunicją - te elementy sprawiają, że grając solo lub z drużyną, jesteś w stanie zrealizować misję. Skupianie się na strzelaniu do insektów to z kolei najprostsza droga do grobowej deski. W Helldivers 2 trzeba kombinować, trzeba grać pozycyjnie i zawsze mieć plan B.

Przez wysoki poziom trudności satysfakcja z przejścia misji razem z grupą znajomych jest GIGANTYCZNA.

Helldivers 2 obfituje w sceny godne kinowego filmu sci-fi. Jeden kumpel leży na ziemi i strzela ze stacjonarnego CKM-u. Drugi ucieka przed stadem robali, prowadząc je pod wiązkę orbitalnego lasera. Trzeci w tym czasie wpisuje komendy na terminalu, realizując zadanie. Gra dla PS5 i PC jest stworzona do kooperacji. Gdy gramy w 3 - 4 osoby robali jest bowiem tyle, że bez drużynowej taktyki porażka to pewnik.

Kiedy jednak osiągasz sukces, frajda jest podwójna. Po pierwsze, udało ci się sprostać niemałemu wyzwaniu. Po drugie, odblokowujesz kolejne elementy wyposażenia: bronie, granaty, pancerze, płaszcze, rodzaje wsparcia i tak dalej. Od samego początku przygody z Helldivers 2 nad graczem wisi marchewka, za którą chce się gonić.

System progresu jest pomysłowo powiązany z możliwością dowodzenia własnym statkiem, będącym czymś na kształt bazy wypadowej. To ten sam wahadłowiec, który udziela nam wsparcia podczas misji. Twórcy świetnie połączyli wymiar planetarny z tym orbitalnym. Gracz widzi na pokładzie mostka, jak statek przesuwa się nad powierzchniami zróżnicowanych planet, przenosząc nas z misji do misji. Potem dochodzi do desantu z klimatyczną muzyką w tle i aż chce się grać.

NIezbyt podoba mi się natomiast podejście do mikro-transakcji. Do tego gra ma sporo bugów.

Helldivers 2 ma ekonomię opartą o trzy waluty. Dwie można zdobyć podczas rozgrywki, jedna do waluta premium do kupienia za prawdziwe pieniądze. Za środki premium można nabyć wyłącznie efektowne przedmioty kosmetyczne. Niby klasyk, ale kiedy wgryzam się głębiej, widzę poważny problem: chociaż pewna waluta jest zdobywana przez wszystkich graczy w miarę postępów, tak posiadacze płatnej przepustki sezonowej mają oddzielny sklep, w którym mogą ją wydać.

Co najgorsze, w oddzielnym sklepie znajdują się nie tylko przedmioty kosmetyczne, ale także bronie, granaty i inne elementy bezpośrednio wpływające na efektywność kosmicznego marine. Helldivers 2 zalatuje więc systemem pay 2 win, co nie powinno mieć miejsca w przypadku płatnej produkcji. Na pewno szerzej uchwycę tę kwestię w naszej recenzji.

Do tego Helldivers 2 w dniu premiery jest regularnie nawiedzane przez bugi. Moje połączenie z serwerami było zrywane, z kolei po wykonanej misji raz na kilka sytuacji gra ulegała zamrożeniu na ekranie podsumowania. Grze przyda się sporo szlifów.

Helldivers 2 robi zaskakująco dobre pierwsze wrażenie. Posiadacze PS5 i PC dostali coś unikalnego.

Na finalną ocenę gry przyjdzie czas za kilka(naście) dni, w klasycznej recenzji na Spider’s Web. Jednak już teraz mogę napisać, że Helldivers 2 wydaje się zaskakująco złożoną oraz satysfakcjonującą produkcją. Nie jest to jednak tytuł dla kogoś, kto chce wyłączyć mózg po dniu ciężkiej pracy i po prostu strzelać do wszystkiego, co się rusza. Tej produkcji znacznie bliżej do wymagających tytułów z subgatunku extraction. Taktyka i planowanie grają tutaj pierwsze skrzypce.

REKLAMA

Wymagający charakter Helldivers 2 świetnie zmiękcza fabularna otoczka, silnie nawiązująca do kultowego Starship Troopers. Mamy tutaj dyktaturę pod płaszczem demokracji, ochronę tradycyjnych wartości, Super Ziemię z jedynym słusznym przekazem, cenzurę oraz brak poszanowania dla ludzkiego życia. Wszystko przedstawione w formie konicznych scen oraz dialogów.

Po pierwszym dniu z Helldivers 2 chcę więcej. Nie wiem ile potrwa moja fascynacja tytułem, ale jedno nie ulega wątpliwości: na pewno będzie dłuższa niż pierwszą częścią.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA