Rytuał miłości miał przynieść szczęście. Są groźby i nerwy, bo okazał się internetowym oszustwem
Internetowe oszustwo było wyjątkowo cyniczne, bo ofiarą padła osoba, która wierzyła, że w sieci ktoś może jej pomóc. Niestety to kolejny dowód na to, że oszuści nie mają sumienia i wykorzystają każdą okazję, aby zgarnąć pieniądze.
O przekręcie informuje policja z Radomia. Mieszkanka miasta chciała skorzystać z tajemniczego rytuału rzekomo przynoszącego szczęście w życiu i miłości. Oferta szamana pojawiła się w serwisie z ogłoszeniami.
Kobieta skontaktowała się z osobą, która miała przeprowadzić rytuał gwarantujący powodzenie na każdej życiowej płaszczyźnie. Z rozmowy wynikało, że do jego wykonania niezbędne jest specyficzne nagranie. Kobieta miała przesłać "intymny" film.
Niektórym pewnie zapaliłaby się lampka ostrzegawcza. I słusznie. W tym przypadku mogliśmy mieć jednak do czynienia z osobą, która naprawdę potrzebowała takiego mistycznego wsparcia i liczyła, że nawet tak dość odważny ruch może odmienić jej życie. A może po prostu była już wtajemniczona w różne magiczne przedsięwzięcia i taka konieczność nie wydawała się jej dziwna.
Zamiast szczęścia, lawina pecha. Tak działają oszuści
Kiedy nagranie dotarło do szamana rozmowa zaczęła toczyć się w innym kierunku. Oszust zdjął maskę i zagroził, że jeśli nie otrzyma najpierw 4 tys. euro, a później 10 tys. euro, to udostępni nagranie.
Problem w tym, że w takich sytuacjach ofiara nigdy nie ma gwarancji, że nagranie nie zostanie później udostępnione czy zgodnie z obietnicą skasowane. Można nawet podejrzewać, że po spełnieniu gróźb pojawi się kolejna, z jeszcze wyższą kwotą. Skoro ktoś zgodził się przelać 10 tys., to może i będzie w stanie dołożyć kolejne 5. I tak dalej, i tak dalej.
Policjanci prowadzą postępowania w tej sprawie. Za przestępstwo zmuszenia groźbą do wpłaty pieniędzy za zaniechanie upublicznienia kompromitujących zdjęć czy nagrań grozić może kara do 3 lat pozbawienia wolności - podkreśla policja.
Na Spider's Web piszemy o podobnych oszustwach z szantażem w roli głównej:
Służby apelują, aby "w kontaktach z osobami nieznajomymi zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym stosować zasadę ograniczonego zaufania". Pod tym apelem możemy się tylko podpisać. Niestety oszuści potrafią uderzyć w czuły punkt i dlatego bardzo chętnie podszywają się pod kochanków. Bazują na emocjach i wiedzą, że kiedy ktoś potrzebuje głębszych uczuć, to może uwierzyć w wiele rzeczy, przymykając oko na sygnały ostrzegawcze. Przestępcy skrupulatnie to wykorzystują.
Pamiętajmy, że dla cyberprzestępców ważna jest każda emocja. Żerują też na strachu, jak zostało ukazane także w tym przypadku. Nie muszą nawet dysponować intymnymi nagraniami, bo wystarczy, że zasugerują, że są w posiadaniu takich. Tego typu oszustwa krążą w sieci od dawna, a ludzie dają się podejść, bo boją się, że światło dzienne ujrzą informacje na temat tego, co oglądają w internecie i jak się przy tym zachowują. Bardzo często dostęp do takich nagrań to bluff, ale niektórzy wolą zapłacić i mieć spokój, niż zastanawiać się, czy to prawda, czy może sprytny wybieg.