Venta LW45 Comfort Plus może być twoim najważniejszym zakupem w tym roku - test
Nie jest to sprzęt może aż tak kuszący jak nowy smartfon, zegarek czy komputer, ale sprawa jest dość prosta - w naszym klimacie i w naszych warunkach mieszkaniowych prawdopodobnie w dużo większym stopniu zmieni nasze życie. O jakie urządzenie chodzi? O... nawilżacz powietrza.
Dlaczego w ogóle nawilżacz powietrza jest nam potrzebny? Właściwie każdy może się o tym przekonać w prosty sposób - dokonując pomiaru wilgotności względnej w pomieszczeniach, w których najczęściej przebywa. Szczególnie teraz, w sezonie grzewczym, jej poziom przeważnie jest zdecydowanie poniżej zalecanych norm. I tak na przykład u mnie w salonie i sypialni, w czasie kiedy kaloryfery grzeją jak tylko mogą, a o wietrzeniu nikt nawet nie myśli, bo zimno i śmierdzi, poziom wilgotności wynosi... około 30 proc. Mało, tym bardziej, że zalecane jest 40-60 proc. (w zależności od temperatury), a konsekwencje zbyt niskiej wilgotności widać niemal od razu - bóle głowy, kaszlenie, pył i kurz unoszący się po całym mieszkaniu mimo regularnego sprzątania, a także kiepski sen i uczucie wysuszenia po przebudzeniu. Można sobie w ciągu dnia wypić tyle wody, ile się chce, a rano i tak będzie nieprzyjemnie.
I w tym momencie, cały na biało - nawet dosłownie - wjechał do mnie nawilżacz powietrza...
Venta LW45 Comfort Plus.
Czyli stosunkowo niewielki (45 x 30 x 33 cm) i niezbyt ciężki (ok. 5 kg "na pusto") nawilżacz powietrza przeznaczony - teoretycznie - do pomieszczeń o powierzchni maksymalnie 60 m2. Zanim jednak o tym, jak sprawdził się w praktyce, zacznijmy od dwóch najciekawszych rzeczy, które koniecznie trzeba wiedzieć na start.
Po pierwsze - to jest "to lepsze" parowanie
Czyli parowanie "na zimno", a więc takie, gdzie woda w zbiorniku (10 l) nie jest podgrzewana, dzięki czemu nie tworzymy niepotrzebnie przyjemnego środowiska dla rozwoju bakterii. Cały proces parowania jest tutaj realizowany z wykorzystaniem dwóch dość intrygująco zaprojektowanych, obracających się dysków, nabierających wodę ze zbiornika w tysiące dziurek, i... wentylatora.
Brzmi to tak prosto, że aż można zwątpić, że działa, ale już na tym etapie mogę napisać, że wątpliwości są całkowicie zbędne - LW45 Comfort Plus jest naprawdę skutecznym nawilżaczem i dodatkowo z racji takiej, a nie innej konstrukcji, dostajemy jeszcze jeden niesamowicie przyjemny bonus.
Po drugie - koszty? Prawie zerowe.
Tym bonusem jest to, że ten sprzęt jest przede wszystkim niesamowicie prosty w konstrukcji, a co za tym idzie - łatwy w czyszczeniu i ewentualnie późniejszym serwisowaniu. Całość da się błyskawicznie rozebrać nawet na najdrobniejsze części, wyczyścić wszystkie zakamarki, a potem złożyć na powrót do prawidłowej formy, bez zastanawiania się, gdzie i której śrubki brakuje. W dobie nierozbieralnych i skomplikowanych urządzeń - ogromny plus.
Dodatkowo, w kwestii serwisowej, Venta LW45 Comfort Plus jest prawie że bezobsługowa. Jedyne, co zaleca producent, to przepłukanie całości pod bieżącą wodą - i to dosłownie przepłukanie.
Gdyby tego było jeszcze mało, to koszty eksploatacji są właściwie zerowe. Filtry? Brak. Maty, z których korzystają niektóre nawilżacze i które trzeba co jakiś czas wymieniać? Brak. Unikamy więc sytuacji, w której kupujemy urządzenie tanio, a potem okazuje się, że po roku czy dwóch, z racji części eksploatacyjnych, całość kosztowała nas wielokrotnie więcej niż na starcie.
Jedynym wydatkiem, który trzeba - a właściwie "wypadałoby" ponosić, jest tzw. płyn higieniczny, który wlewamy do zbiornika z wodą przy napełnieniu. Jedną z jego funkcji jest m.in. zapobieganie osadzania się kamienia, więc raczej warto - i mówię to jako ktoś, kto właśnie niedawno przechodził skomplikowany i długotrwały proces odkamieniania innego nawilżacza, który miał od wewnątrz więcej wspólnego z kamieniem, niż nawilżaczem.
Ile kosztuje taki płyn? Według strony producenta - 90 zł za 500 ml. Jeśli trzymać się instrukcji, to wystarczy to na 10 napełnień zbiornika, czyli 100 l. Czyli - w większości przypadków - pewnie na całe tygodnie użytkowania, może nawet dłużej.
Venta LW45 Comfort Plus - tryby pracy
Do wyboru są trzy manualne, jeden w pełni automatyczny i jeden nocny. Wszystkim sterujemy z poziomu górnego, bardzo czytelnego ekranu dotykowego, na którym znajdziemy również informacje o aktualnym poziomie wilgotności i wybranym trybie.
Jeśli chodzi o trzy tryby manualne, to moim zdecydowanie ulubionym jest ten... najniższy. Zużycie energii podczas korzystania z niego jest prawie zerowe (zmierzone 2 W, czyli nawet mniej, niż deklaruje producent), podobnie jak generowany hałas. Nie jest to wprawdzie urządzenie całkowicie bezgłośne w cichych pomieszczeniach (ok. 25 dB, minimalnie więcej, niż podaje producent), ale przykładowo podczas pisania tego tekstu siedzę w ekstremalnie cichym biurze, w którym pracuje LW45 Comfort Plus. Tak, słychać to delikatne buczenie sporego wentylatora (jedyny element, który generuje jakikolwiek dźwięk w tym urządzeniu), ale o dziwo nie przeszkadza mi to w pracy ani trochę - a jestem dość wrażliwy na wszelkie przeszkadzajki. Jednocześnie ten najniższy tryb pozwala utrzymać wilgotność na poziomie 45-50 proc. w pomieszczeniu o powierzchni około 15 m2 (kubatura - około 35 m3), przy otwartych drzwiach na korytarz i do sąsiadującej sypialni, w której wilgotność jest na zbliżonym poziomie (i niższym o około 5-8 proc. bez włączonego nawilżania).
Od poziomu drugiego, o ile dalej mowa o bardzo cichych pomieszczeniach, może być już trudno zignorować dźwięk generowany przez nawilżacz. Tutaj akurat wyniki pokrywają się mniej więcej z tym, co deklaruje producent, czyli ok. 35 i 45 dB. Można więc przyjąć, że o ile w biurze czy w salonie, gdzie jest trochę więcej odgłosów tła, taki nawilżacz może przemknąć nieusłyszany, o tyle do sypialni w jednym z tych trybów raczej bym go na noc nie wstawił. Coś za coś - jeśli chcemy mieć większą wydajność, to musimy się pogodzić z większym natężeniem dźwięku. Na szczęście i w tych trybach nawilżacz szanuje energię elektryczną - w trybie drugim zużycie wynosi około 4 W, natomiast w trybie trzecim rezultat pokrywa się z deklaracjami producenta i wynosi już 8 W. Jakby nie liczyć - grosze.
Drugą dobrą informacją jest to, że tych trybów "turbo" nie ma się co obawiać, nawet jeśli korzystamy z opcji automatycznej kontroli nawilżania. Venta LW45 Comfort Plus tylko w ostateczności sięga po wyższe obroty i przeważnie robi to w sytuacjach, kiedy albo ma do nawilżenia większe pomieszczenie, albo wilgotność startowa jest naprawdę niska w porównaniu do docelowej. Poza tym przeważnie, przez kilka tygodni moich testów, nawilżacz pracował niemal permanentnie w trybie "1". Wyższe intensywności były uruchamiane głównie wtedy, kiedy próbowałem nawilżyć powietrze w pomieszczeniu o powierzchni na granicy technicznych możliwości urządzenia - czyli nie dość, że około 50 m2 z kawałkiem, to jeszcze nie w postaci jednego prostopadłościanu, a serii otwartych, połączonych ze sobą przestrzeni (czytaj: mój parter w domu).
W tej sytuacji nawilżacz Venta faktycznie "kręcił" na wysokich obrotach i to przez długi czas. Zresztą nie jestem do końca przekonany, czy faktycznie udało się wygenerować na tak dużej powierzchni tak wysoką zadaną przeze mnie wilgotność (60 proc., w końcu test to test). Owszem, różnica była odczuwalna we wszystkich pomieszczeniach, ale pomiary nie zawsze były idealnie spójne. Natomiast sama główna część parteru, czyli salon o powierzchni około 35 m2, na pewno zakładany rezultat osiągnął. W sumie to tak jak z oczyszczaczami powietrza i większymi, bardziej skomplikowanymi układami pomieszczenie - nie ma co liczyć, że jednym sprzętem obsłużymy wszystko, szczególnie jeśli zbliżamy się do granicy deklarowanej wydajności.
Poza tym eksperymentem LW45 Comfort Plus nie sięgał jednak zbyt często po "tryby hałaśliwe" - tym bardziej, że po uzyskaniu oczekiwanej wilgotności po prostu przełączał się w oszczędniejsze tryby, żeby tylko podtrzymać osiągnięty wynik.
Do dyspozycji mamy jeszcze tryb "Sleep", przy czym w głównej mierze jest on po prostu trybem "1", ale z wygaszonym ekranem. Spisuje się to tak, jak powinno, przy czym trochę żałuję, że nie ma tutaj sterowania smartfonem czy innej opcji włączenia harmonogramu - zaoszczędziłoby to pewnie 2 sekundy dziennie, ale zawsze to jakieś udogodnienie.
Co do kwestii tego, czy da się przy włączonym LW45 Comfort Plus spać - tak, ale to zależy od naszej wrażliwości na różne rodzaje hałasów. Nie jest to urządzenie absolutnie ciche, nawet w trybie najmniej inwazyjnej pracy, ale z drugiej strony - ten niski, szumiący dźwięk wentylatora niektórzy pewnie uznają za... kojący. Sam na początku nie byłem przesadnie do niego przekonany, ale po kilku dniach po prostu się do niego przyzwyczaiłem i teraz nawilżacz pracuje u mnie właściwie nieprzerwanie przez całą dobę, przesuwany rano do biura, a wieczorem - do sypialni. Inna sprawa, że w ofercie producenta są też mniejsze nawilżacze - LW45 Comfort Plus jako sprzęt wyłącznie do permanentnego użytkowania w standardowej sypialni jest raczej "overkillem".
Ach, jeszcze bardzo ważna informacja - nawilżacz w trybie automatycznym po osiągnięciu docelowej wilgotności z zapasem po prostu się wyłączy, uznając, że jego praca nie jest już potrzebna. Jeżeli natomiast dotrze do wymaganej wartości i wynik będzie "na granicy", to przełączy się w tryb podtrzymania.
I jeszcze jedno, o co pyta sporo osób - tak, można dolewać olejki do zbiornika, producent ma nawet w ofercie całą gamę własnych.
Venta LW45 Comfort Plus - jak wygląda wydajność nawilżania?
Częściowo już na to pytanie odpowiedziałem, ale mogę dorzucić do tego jeszcze fakt, że np. w pomieszczeniu o powierzchni około 25 m2 podniesienie poziomu wilgotności z 45 do 50 proc. zajęło zaledwie 6 minut (tryb automatyczny) i po tym przełączył się w najcichszy tryb podtrzymywania. W przypadku pomieszczenia większego o 10 m2 ten wynik był porównywalny.
Trochę trudniej było przy wspomnianym większym pomieszczeniu (parterze) - tam LW45 Comfort Plus walczył - aczkolwiek przypomnę, że o dość absurdalne w obecnych temperaturach 60 proc. - kilkadziesiąt minut, zanim uznał, że już jest w porządku i można podtrzymywać.
Tutaj zresztą w grę wchodzi też ogólna cecha tego typu nawilżaczy - uzyskanie "rozsądnych" wartości, w rodzaju 40-45 proc. dla 21 stopni w pomieszczeniu, przychodzi tutaj niezwykle szybko, niezależnie od tego, od jakiego poziomu startujemy. Natomiast powyżej okolic 50 proc. cały ten proces zdecydowanie zwalnia. Dalej da się uzyskać zakładane parametry, ale trwa to dłużej i wymaga ze strony urządzenia więcej wysiłku. Tyle dobrze, że dla wspomnianych 21 stopni, tych 40-45 proc. jest akurat wartością idealną.
Czy Venta LW45 Comfort Plus może też pełnić rolę oczyszczacza powietrza?
Według producenta - tak, przy czym podzieliłbym to twierdzenie na dwie części.
Jeśli bowiem chodzi o pełnoprawne zastąpienie oczyszczacza powietrza, w szczególności w pomieszczeniach, w których zanieczyszczenie jest na naprawdę wysokim poziomie, to raczej nie powinniśmy na to liczyć. Faktycznie z racji sposobu działania całego systemu nawilżacz jest w stanie wychwycić część zanieczyszczeń i "utopić" je w zbiorniku, ale z zimowym smogiem raczej to sobie nie poradzi w stu procentach. Jak dodatek - tak. Jako główny oczyszczacz - niekoniecznie.
Natomiast jest jeszcze drug, moim zdaniem dużo ważniejsza kwestia - jest nią fakt, że w zbyt suchym powietrzu zdecydowanie łatwiej unoszą się wszystkie cząsteczki, które następnie wdychamy, czego zdecydowanie nie chcemy. W przypadku prawidłowo nawilżonego powietrza tych cząsteczek unoszących się w powietrzu jest zdecydowanie mniej i przy okazji dużo łatwiej się ich pozbyć.
Skutek jest jednak szczęśliwie ten sam - dostajemy na końcu lepsze powietrze niż to, które zastaliśmy przed uruchomieniem nawilżacza.
Venta LW45 Comfort Plus - czy warto i czy na pewno jest idealnie?
Idealnie to nie, bo mógłbym przyczepić się do co najmniej trzech rzeczy. Z tych bardziej obiektywnych - zdecydowanie nie jest to urządzenie najtańsze (ok. 1800 zł), ale biorąc pod uwagę potencjalną długowieczność i brak dodatkowych kosztów oraz np. promocje na stronie producenta (bogaty zestaw startowy, jest nawet platforma z kółkami do łatwiejszego transportu), nie wydaje się to ceną przesadzoną. Do tego chętnie zobaczyłbym tu jakąś formę zdalnego sterowania albo tworzenia harmonogramów - byłoby po prostu ciut wygodniej.
Z uwag natomiast czysto subiektywnych - nie jestem do końca zakochany w tym, jak LW45 Comfort Plus wygląda, przynajmniej w wersji białej. Tym bardziej, że równocześnie na testy dotarł do mnie - od tego samego producenta - LW73 (widoczny na zdjęciu poniżej), który wygląda tak dobrze, że mógłbym go postawić u siebie w salonie, nawet gdyby nie działał. Na szczęście działa i jest nawet oferowany w wersji z WiFi, przy czym mówimy tu już o wydatku znacząco przekraczającym 2000 zł. Biorąc pod uwagę, że jeden i drugi sprzęt tak czy inaczej w zbliżony sposób spełnia swoją funkcję (ok, LW73 obsługuje większe powierzchnie), to ze zdroworozsądkowego punktu widzenia LW45 Comfort Plus jest sensowniejszym wyborem.
Pomijając bowiem subiektywną ocenę wyglądu - LW45 Comfort Plus robi wszystko właściwie dokładnie tak, jak powinien. Nie zajmuje wiele miejsca, nie wymaga wiele troski, nie trzeba do niego dokupować żadnych cześci eksploatacyjnych, a jego podstawowa funkcja, czyli nawilżanie, działa świetnie, o ile tylko nie przesadzimy z powierzchnią albo skomplikowaniem nawilżanych pomieszczeń.