Tylko nam się wydaje, że ten listopad jest normalny. Spójrzcie na te dane, mówią jak jest naprawdę
Ponury listopad i fakt, że o szyby deszcz dzwoni jesienny dla niektórych może być kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że całe to globalne ocieplenie to bujda na resorach, a świat po staremu idzie swoją drogą. Szarość za oknami sprytnie omamia.
Wychodząc z domu przed 7:00 rano, spodziewałem się uderzenia chłodu. Mam to szczęście, że zwykle nie muszę opuszczać mieszkania tak wcześnie, a w głowie mam zakodowane, że jest listopad, więc rano musi być zimno. Pierwsze przymrozki, jesień, skojarzenia są oczywiste i to one wchodzą na pierwszy plan, szczególnie kiedy jeszcze jest się zaspanym i działa na autopilocie. Poranek pod koniec pierwszej połowy listopada był jednak zaskakująco przyjemny. Owszem, było pochmurnie, ale wiatr bardziej zwiastował nadejście wiosny niż zimnych dni. Jak łatwo dajemy się zwieść. Nie spodziewałem się tego ciepła, bo wszystko dookoła mówiło, że musi być chłodno.
Przecież listopad jest wręcz do bólu klasyczny. Padało, wiał wiatr, jest mało słońca, szaro, robi się szybko ciemno, coraz mniej liści na drzewach – na pierwszy rzut oka jesień jak z obrazka. Lada moment wszyscy przeżywać będą pierwszy śnieg i temperatury poniżej zera. Nie pamięta się o upalnym lecie, zapomnieć można o wszelkich anomaliach, listopad jako dowód na to, że jest wszystko po staremu.
Tyle że ten listopad wcale taki nie jest
Autor profilu Pogoda w Łodzi przeanalizował pierwszą połowę miesiąca. Okazało się, że dopiero 16 listopada był w Łodzi pierwszym w tegorocznym listopadzie dniem chłodniejszym od średniej wieloletniej. „I to tylko minimalnie (anomalia -0,3C)” – jak zaznaczył. Co więcej, ostatnim chłodnym dniem (z ujemną anomalią) był 19 października. Czyli niemal miesiąc temu. A, przypomnijmy, jest jesień. Chłodna, nieprzyjemna.
Zatem pozory mylą. Odczuwamy chłód, bo jest wyraźnie zimniej niż w październiku. Ale pamiętajmy, że zazwyczaj o tej porze roku jest jednak zimniej.
- podkreśla prowadzący profil Pogoda w Łodzi.
Ważne jest też to, jaki to był październik. A wiemy o nim już wszystko. Dane udostępnił kilka dni temu IMGW-PIB. Z analizy miesiąca wynika, że tegoroczny październik miał o 2,1 stopnia wyższą temperaturę od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Wyniosła ona 10,9°C, przez co „tegoroczny październik należy zaliczyć do miesięcy anomalnie ciepłych”.
Patrząc na szarobury krajobraz, już zdążyliśmy zapomnieć, że na początku października temperatura bardziej przypominała środek lata – 3 października w Legnicy odnotowano 29,3°C. Ponad miesiąc temu nad krajem przechodziły burze. INGW dodaje: występujący od szeregu lat wzrostowy trend temperatury powietrza na obszarze Polski był w październiku 2023 r. kontynuowany. Tylko od 1951 r. wzrost temperatury w tym miesiącu szacowany jest na 1,3°C.
W październiku nie odnotowano ani jednej fali chłodu z wartościami temperatury powietrza poniżej kwantyla 5%.
- zaznacza IMGW.
Dotyczy to rzecz jasna nie tylko Polski. Według unijnego centrum klimatycznego Copernicus tegoroczny październik globalnie był najcieplejszym październikiem w historii. Analitycy twierdzą też, że cały 2023 będzie również najcieplejszym rokiem w historii pomiarów.
Owszem, listopad w porównaniu do tego wyjątkowego października jest chłodniejszy, ale to uczucie potęgowane jest przez to, że poprzedni miesiąc po prostu był niezwykle ciepły. Dlatego teraz dajemy się oszukać i zwieść, że listopad jest powrotem do normy. Bardzo łatwo przy okazji rozmowy o klimacie wpaść w tę pułapkę i pomyśleć, że nawet jeśli zgodzimy się, że np. wakacyjne miesiące są wyjątkowo gorące, to na jesień sytuacja mimo wszystko się normuje. Może jest źle, ale nie aż tak, jak niektórzy to przedstawiają.
Tymczasem nawet ten szary, deszczowy i teoretycznie nieprzyjemny jak zwykle listopad też jest sygnałem alarmowym. Też wbrew pozorom jest odstępstwem od normy
Warto przy tej okazji podkreślić coś, o czym eksperci analizujący zmiany klimatu bardzo często mówią – to, że mamy do czynienia z katastrofą klimatyczną i ogrzewaniem się planety nie oznacza, że nie będzie już chłodnych okresów czy miesięcy. Może okazać się tak, że przyszły listopad będzie wyjątkowo zimny w Polsce, a lato w 2025 nie będzie u nas gorące, a pochmurne, zimne i deszczowe. Zmiany zachodzą globalnie, a trend jest doskonale widoczny.
Czytaj więcej nt. walki ze zmianami klimatu:
Tylko że łatwo o tym zapomnieć, widząc szarugę i czekając na pierwszy śnieg tej jesieni. Jest normalnie, więc o co ludziom z tym globalnym ociepleniem chodzi? O to, że normalnie niestety nie jest. I kolejne dane, statystyki powinny być wręcz uderzeniem w twarz, aby wreszcie sobie to uzmysłowić.