Chciała sprzedać getry, straciła 20 tys. zł. Kasę w sieci kradną już nawet 15-latkowie
Policja w Biłgoraju informuje o 48-letniej kobiecie oszukanej w trakcie internetowej sprzedaży. Jeżeli myśleliście, że przekręty, w których ofiara klika w podstawiony link bądź też nie dostaje towaru to relikt przyszłości, przestrzegamy: właśnie takie klasyczne kradzieże mają swoje drugie życie. A teraz biorą się za nie ci, których mogło jeszcze nie być na świecie, gdy ostrzegano przed "ziemniakiem w pudełku" zamiast zamawianego produktu.
Przykład opisany przez policję w Biłgoraju pokazuje, że oszuści nie mają konkretnej taktyki. Nie wybierają dokładnie ofiar, celując np. w droższe oferty. Kto się nawinie, ten będzie dobry, bo przecież każdy może kliknąć w podstawiony link. Wystarczy dać mu szansę. I niestety tak było też w tym przypadku.
Kobieta sprzedawała getry. Osoba oszukująca najpierw podesłała link, który rzekomo miał pozwolić otrzymać pieniądze za oferowany produkt. Teoretycznie na tym oszustwo powinno się zakończyć, wszak mamy już wszystko, co w takim scenariuszu występuje: jest fałszywy link prowadzący na stronę udającą płatniczą, jest ofiara, która wklepuje dane.
Tu jednak dochodzi jeszcze jeden etap. Do kobiety zadzwoniła osoba podająca się za pracowniczkę portalu z ogłoszeniami. W trakcie rozmowy przekonała sprzedającą, aby ta przekazała jej m.in. dane karty płatniczej. Czy oszuści poczuli się tak pewni siebie, że najpierw wyłudzili dane do konta, a potem jeszcze numery karty? Mogli chcieć w ten sposób ominąć blokady, a może kobieta dysponowała więcej niż jednym rachunkiem? Jedno jest pewne: ukradli 20 tys. zł.
Coraz młodsi biorą udział w internetowych kradzieżach
Śląska policja poinformowała niedawno, że zatrzymała 15-latka, który na portalach z ogłoszeniami zakładał fałszywe konta. "Sprzedawał" różne przedmioty, pobierając za nie zaliczkę. Zainteresowani kupnem część kwoty przesyłali za pomocą kodów Blik. Proceder bezczelnego nastolatka trwał kilka miesięcy, więc oszukanych mogło być wielu. Jak widać stare metody mają się nieźle, choć pewnym zaskoczeniem może być fakt, że tak młodzi ludzie z nich korzystają.
To najlepiej pokazuje, jak niewiele trzeba, aby wyłudzić pieniądze od Polaków. I w badaniach niby większość wie, jak działają internetowi oszuści, ale co innego teoria, co innego praktyka. Te dwa opisane przekręty mają wspólny mianownik – zbyt duże zaufanie do drugiej strony. Niestety zarówno sprzedawcę, jak i potencjalnego kupca, powinniśmy prześwietlić. Sprawdzić komentarze, opinie, a jeśli to sklep, upewnić się, czy w ogóle istnieje. Każda próba zrealizowania transakcji poza oficjalnymi dostępnymi metodami niech będzie dla nas sugestią, że coś może być nie tak.