Projektor Viewsonic X11-4K. Duża jasność, obsługa HDR, piękny wygląd - gdzie wady? Recenzja
Specyfikacja projektora X11-4K bez wątpienia imponuje. Obsługa standardu Ultra HD, 2400 ANSI lumenów, kontrast 3000000:1 - w teorii ten sprzęt powinien zadowolić prawie wszystkich. A jak jest w praktyce? Sprawdziłem.
Nie ukrywam, że z dużym zainteresowaniem podszedłem do testów X11-4K. O jego poprzedniku, modelu X10, słyszałem i czytałem bardzo dużo pochlebnych opinii, a i wypożyczony do testów egzemplarz rodzi nadzieję na produkt szczególnie udany.
Zacznijmy najpierw od podstaw, by wiadomo było o czym w ogóle mowa. Projektor krótkiego rzutu X11-4K obsługuje w pełni format Ultra HD - nie tylko w kwestii rozdzielczości, obsługuje bowiem również HDR (HDR10 i HLG). Atutem tego konkretnego projektora jest również jego przenośność - został tak zaprojektowany, by łatwo go było transportować i przenosić. Producent nawet zapewnił stosowny uchwyt do noszenia. Urządzenie mierzy 338 x 272 x 120 mm i waży 4,1 kg.
Deklarowana jasność to 2400 lumenów. Producent też chwali się 125-procentowy m pokryciem palety barwnej Rec.709. X11 jest też wyposażony w system dźwiękowy zaprojektowany wspólnie z firmą Harman Kardon. Tyle teorii. Co z praktyką?
Nie wiem dla ilu osób ma to znaczenie, ale Viewsonic X11-4K to bardzo elegancki projektor.
Estetyka to rzecz gustu i każdy ją powinien oceniać według swojego smaku. Trudo jednak nie być pod wrażeniem staranności, jaką Viewsonic włożył w wzornictwo tego urządzenia. Dobór barw, kształt obudowy, wykończenia i pokrętła - wszystko zostało zaprojektowane z dużym szacunkiem do użytkownika. Spodobała mi się wizualnie nawet zaślepka, ukrywająca złącza, gdy projektor nie jest używany.
Na pochwałę zasługuje też pilot - rzecz okropnie zaniedbywana u producentów projektorów. Jest wykonany z tworzywa bardzo wysokiej klasy i świetnie leży w dłoni. Nie można też narzekać na dostępność i rozmieszczenie przycisków. To bardzo wygodny pilot.
Wspomniane ukryte złącza to dwa gniazda HDMI i trzy USB. Jedno z HDMI obsługuje ARC, choć niestety nie eARC. To oznacza, że bardzo łatwo rozbudować X11 o zewnętrzny system audio. Niestety może on zostać nie w pełni wykorzystany z uwagi na brak obsługi nowszego eARC. Wielka szkoda. Są jeszcze złącza analogowe i optyczne, a także łączność Bluetooth i Wi-Fi.
Viewsonic X11-4K - obsługa. Mam kilka powodów do zachwytu, ale znalazłem też i coś żenującego.
Zacznę najpierw od tego żenującego. Coraz więcej projektorów wyposażanych jest w platformy smart TV i nic dziwnego. To wygodne - po uruchomieniu urządzenia można od razu odpalić YouTube’a czy innego Disneya i od razu zająć się filmami i serialami. Viewsonic X11 korzysta z systemu AOSP. Sam interfejs i system menu jest wygodny, spolonizowany i sensownie zaprojektowany. Nie radziłbym jednak liczyć na aplikacje, bo tych nie ma.
AOSP to nie Android z Usługami Play, co oznacza, że na X11-4K praktycznie nie ma aplikacji, nawet oficjalnej do YouTube’a. Znalazłem tylko jedną, do Netflixa. Nie uwierzyłem w jej opis w sklepie, że do jej użytkowania nie można korzystać z pilota, a należy podłączyć do projektora myszkę - i zainstalowałem. Sklep nie kłamał. Ten absurd to prawda. X11-4K to projektor do odtwarzania treści po HDMI czy z pamięci masowej. O streamingu bez pomocy innego urządzenia można zapomnieć, a złe wrażenie pogarsza pseudo-sklep, w którym nic nie ma.
Na szczęście mam i co chwalić. Platforma smart TV może i pozostawia wiele do życzenia, ale to jak oprogramowanie układowe prowadzi użytkownika przez konfigurację można tylko chwalić. X11-4K na bieżąco analizuje emitowany przez siebie obraz i sam, bardzo skutecznie, natychmiast dokonuje automatycznej korekty perspektywy i geometrii - na przykład, gdy ktoś niechcący szturchnie urządzenie. A gdy korekty nie są możliwe bez ingerencji użytkownika, ten jest prowadzony za rączkę.
Obraz i dźwięk? Producent nie kłamał, X11-4K działa zgodnie ze specyfikacją. Czyli świetnie.
Trudno się doczepić do czegokolwiek. X11-4K nie posiada obiektywu zmiennoogniskowego, więc jest zależny od lokalizacji podczas regulacji rozmiaru obrazu lub od zoomu cyfrowego, który wpływa źle na rozdzielczość. Na dole obudowy znajduje się wysuwany stojak, który można rozłożyć, jeśli projektor ma wyświetlać obraz po przekątnej w górę. Ostrość jest również ustawiana automatycznie przez autofokus, co odbywa się w ułamkach sekundy. Fabrycznie temperatura barwowa jest dostrojona na 9300 kelwinów, ale można to zmienić do 7000 kelwinów.
No dobrze, jest coś co wyszło w pomiarach. To nie jest najlepszy projektor na świecie nie tylko dlatego, że istnieją takie o jeszcze lepszej suchej specyfikacji. Krzywa gamma w X11-4K nieco za bardzo przypomina linię prostą na ustawieniach fabrycznych, a korekta nie jest łatwa. Kontrast w efekcie mógłby być lepszy.
X11-4K nadaje się też do gier wideo. Co prawda nie obsługuje wszystkich najnowszych gamingowych rozwiązań, jak HFR czy VRR, ale mierzony input lag mieści się w granicy 40 ms. Poza e-sportem to satysfakcjonująca wartość.
Na uwagę zasługuje system dźwięku. Jest imponujący i zapewnia lepsze brzmienie od niejednego soundbara (z tych tańszych oczywiście). 20-watowy system jest zaskakująco głośny i oferuje dużą dynamikę, w tym sprawdza się w niskich tonach. Dodatkowo, X11-4K jest dość cichy, nie będzie swoim chłodzeniem psuł przyjemności z oglądania filmu.
Viewsonic X11-4K - czy warto?
By móc to ocenić, potrzebna jest wiedza o cenie. Na dziś X11-4K to wydatek 6750 zł. To konkurent dla takich produktów, jak Optoma UHD41A czy BenQ TK800M. Biorąc to wszystko pod uwagę X11 zdaje się wychodzić z tego porównania jako zwycięzca. Oferuje w swojej klasie cenowej świetny obraz - ciemniejszy od znacznie droższych projektorów i o gorszym kontraście, ale w tej klasie i dla większości użytkowników w pełni satysfakcjonujący. Zapewnia też rewelacyjny dźwięk, jest śliczny, a jego obsługa jest łatwa i przyjemna. Szkoda, że zabrakło eARC. Szkoda, że zabrakło sensownego sklepu z aplikacjami. To jednak tyle - mając na uwadze cenę, zdecydowanie polecam.