Ceny iPhone 14 przyjemnie pikują, ale moja wysłużona Jedenastka wciąż daje radę
Przyjemnie patrzy się na wykres historii cen telefonu iPhone 14. Opadająca krzywa jest stroma, a od miesiąca znajduje się na bardzo przyjemnej wysokości. By zwalczyć zakupowy impuls przypominam sobie jednak, że mój iPhone 13 kurzy się w szufladzie, bo wysłużona Jedenastka wciąż daje radę w terenie.

Takie górskie zbocza to ja lubię. Stromo w dół, odrobinę płaskiego, potem znowu w dół. Przyglądając się historii cen iPhone 14 doskonale widać, jak kwota którą trzeba zapłacić za telefon urealnia się względem zaporowej stawki ustalonej przez Apple na premierę. Cenowa krzywa jest bardziej stroma niż w przypadku modeli iPhone 13 oraz iPhone 12.
Klasyczny kolorystycznie Apple iPhone 14 128GB Midnight jest łatwo dostępny w cenie poniżej 4000 zł.
Mówimy o modelu, który na premierę we wrześniu 2022 roku kosztował 5199 złotych. Była to kwota absolutnie zaporowa, w dużej mierze wynikająca z fatalnej relacji siły złotówki do euro, a euro do dolara. Dla porównania, iPhone 13 na premierę kosztował w Polsce 4199 zł. Mieliśmy więc do czynienia z drastycznym wzrostem aż o tysiąc złotych. Wzrostem, który wciąż jest widoczny na oficjalnej stronie Apple, gdzie iPhone 14 128GB Północ jest sprzedawany za 5199 zł.
Na szczęście pozostałe sieci sprzedaży działające na terenie naszego kraju operują w realiach rynkowej rywalizacji, co widać na przykładzie cen iPhone 14 128GB. Jeszcze w lutym 2023 roku musieliśmy płacić za bazowy model około 4500 zł. W czerwcu cena ustabilizowała się na poziomie poniżej 4000 zł, a od tego momentu lubi spadać w okolice 3899 zł.

Sugerowana cena Apple jest aż o 1300 zł większa względem aktualnej realnej ceny rynkowej za bazowy model. W kwocie poniżej czterech tysięcy złotych, iPhone 14 stał się produktem znacznie bardziej dostępnym - i nieprzepłaconym - niż jeszcze kilka miesięcy temu. Dlatego coraz częściej muszę łapać się za portfel, żeby nie podejmować kompulsywnego zakupu. Przypominam sobie wtedy, że mój iPhone 13 kurzy się w szufladzie, bo poczciwa Jedenastka wciąż daje radę w terenie.
Jaki iPhone wybrać? Coraz częściej skłaniam się ku odpowiedzi, że iPhone 12.
W sieci nie brakuje poradników na temat tego, który iPhone jest najlepszym modelem w zależności od budżetu, zastosowania, aparatu, pojemności baterii, ekranu czy gabarytów. Ilu klientów, tyle potrzeb, dlatego nie da się wskazać jednego, uniwersalnego i najlepszego wyboru. Gdybym jednak musiał wybrać model optymalny dla typowego użytkownika, zdecydowanie wskazałbym iPhone 12. W oparciu o własne doświadczenie.
Jestem posiadaczem modelu iPhone 13, kupionego - a jak - pod wpływem impulsu. Telefon nabyłem jako posiadacz bazowego iPhone 11. Skusiły mnie dłuższy czas działania na jednym ładowaniu, antena 5G, standard MagSafe oraz ekran OLED HDR z mniejszą wyspą.
W myślach widziałem to tak: iPhone 11 będę używał podczas wyjazdów i ukochanej jazdy rowerowej, do końca eksploatując wysłużony telefon bez obawy o jego stłuczenie i zarysowanie. Na iPhone 13 będę z kolei przeskakiwał po tych wojażach, biorąc lepszy telefon w miasto czy na spotkania. O ja naiwny! W praktyce iPhone 13 kurzy się z szufladzie, a Jedenastka towarzyszy mi wszędzie. Po wymianie akumulatora wciąż wystarcza do większości zadań.
Nauczony doświadczeniem, gdybym miał kupować budżetowy telefon Apple w 2023 roku, wybrałbym iPhone 12. Dla mnie to wypadkowa wszystkich najistotniejszych funkcji. Urządzenie posiada ekran OLED HDR z warstwą Ceramic Shield, antenę 5G, system MagSafe i przedni aparat z trybem nocnym. Wszystko to w cenie 2999 zł lub mniej. Mając do wydania 600 zł więcej, iPhone 13 oferuje lepszy akumulator oraz dwukrotnie większą pojemność. To istotne ulepszenia, ale wychodzimy w ten sposób z ram zakupu budżetowego.
Mój wymarzony iPhone pojawi się dopiero w 2023 roku, więc kupię go pewnie w 2024.

iPhone 15 to pierwszy bazowy telefon Apple od kilku lat, na który czekam z pewną dozą ekscytacji. Z trzech podstawowych powodów. Po pierwsze, złączę USB-C pozwoli wywalić całe to okablowanie Lightning na śmietnik, gdzie jego miejsce. Po drugie, jeśli procesor będzie działał w standardzie 3 nm, pozwoli to osiągnąć znaczącą oszczędność energetyczną, co przełoży się na dłuższe działanie. Po trzecie w końcu, liczę na długo oczekiwaną zmianę w obszarze zoomu optycznego.
Jeśli jednak Apple z jakiegoś powodu znowu wyda telefon niemal bliźniaczy do poprzedniego modelu - poza złączem - zapewne spędzę kolejny rok z iPhone 11. Jest nie do zdarcia, wciąż spisuje się nieźle, ma wszystkie najnowsze aktualizacje oprogramowania i sprawia, że potrzeba kupna nowego telefonu schodzi na dalszy plan, zamieniając się w fanaberię zamiast konieczności.