Mam dość. Skoro Apple nie umie zrobić głupiej baterii do smartfona, to niech zrobi wymienialną jak w starej Nokii
Znowu. Znowu się to stało. Umarła bateria w moim nowym iPhonie. Uroczystości pogrzebowe odbędą się tam, gdzie zawsze, czyli w autoryzowanym serwisie. Żałobnicy proszeni są o wykonanie kopii danych, zorganizowanie sobie telefonu zastępczego i cierpliwe czekanie na powrót sprzętu do świata żywych.
Przez kilka lat pracowałem w serwisie telefonów komórkowych. Było ta raczej przed erą smartfonów, trochę na początku tej ery. Wtedy smartfonem była np. Nokia N95. Budowa tych urządzeń była inna niż obecnych smartfonów - w konstrukcji nie stosowało się tak wiele kleju i uszczelek. Telefon składał się z warstw, które były skręcane ze sobą, a za pomocą plastikowego narzędzia można było je łatwo rozdzielać.
Dzisiejsze smartfony są nie tylko skręcane, ale w dużej mierze klejone. Obudowa jest klejona, akumulator jest klejony. Rozebranie takiego urządzenia i ponowne złożenie go przerasta zdecydowanie więcej osób niż podstawowa obsługa techniczna komórek sprzed kilkunastu lat. Wtedy wystarczył w zasadzie odpowiedni śrubokręt, plastikowa karta do podważania i odrobina dobrych chęci.
Dzisiaj do otwarcia smartfona potrzebna jest nagrzewnica lub suszarka do włosów, szczegółowe instrukcje serwisowe, nierzadko precyzyjne narzędzia. Bez doświadczenia w posługiwaniu się nimi, bez wyczucia oraz dostępu do wymiennych jednorazowych elementów klejonych ponowne złożenie smartfona do identycznego stanu jak przed naprawdę, może być wręcz niemożliwe. Utrata szczelności i odporności na wodę i pył po takiej ingerencji jest całkiem realnym ryzykiem, a do tego dochodzi szereg niebezpieczeństw związanych z nieumyślnym uszkodzeniem innych elementów, czego konsekwencją może być poważne uszkodzenie sprzętu.
Czytaj także:
- Cwanie ominęli płacenie abonamentów. Bot dał im na tacy dostęp do zamkniętych treści
- Polacy wywrócili stolik z fotografią. Jest polski pomysł na rewolucję w kamerach i smartfonach
- Słyszą swoje głosy w filmach, a nie mają zleceń. Zwija się cała branża, a za nią pójdą kolejne
Szczerze tęsknię za tą łatwością naprawy smartfonów.
Nie żebym chciał wymieniać teraz głośnik czy moduł kamery samodzielnie. Nie mam raczej takich potrzeb. Jednak nie mam już siły do wymiany akumulatorów w iPhone'ach.
Aktualnie mam iPhone'a 14 Pro kupionego w dniu premiery. Telefon nie ma nawet roku, a akumulator już umiera. W domu mamy drugi taki sam model, ale znacznie nowszy. Tam akumulator trzyma jak zły i nie puszcza, więc mam dobre porównanie. U mnie po kilku godzinach włącza się (u mnie, nie w smartfonie) tryb paniki, status naładowania jest na poziomie poniżej połowy, uruchamiam tryb oszczędzania. Co więcej, znowu zacząłem nosić ze sobą powerbank, żeby ratować sytuację, gdy zrobi się naprawdę niebezpiecznie.
Poprzednio miałem iPhone'a 12 Pro Max i w nim akumulator też nie wytrzymał pierwszego roku. Wymieniałem na gwarancji. Wcześniej miałem iPhone'a XR, w którym akumulator padł chyba w 14. miesiącu, więc załapałem się już na odpłatną wymianę.
Moja narzeczona wymieniała akumulatory na i po gwarancji w iPhone'ach 12 Pro oraz XS. W iPhonie 6s wymieniała kilka razy.
Wymiana pogwarancyjna tania nie jest, ale gwarancyjna do przyjemnych też nie należy. Żeby wysłać mojego iPhone'a 14 Pro na bezpłatną wymianę akumulatora muszę zorganizować sobie telefon zastępczy, najlepiej iPhone'a, przenieść na niego wszystkie dane, przepiąć uwierzytelnianie dwuetapowe, aktywować aplikacje bankowe, uruchomić Apple Pay. Koszmarnie czasochłonna operacja tylko dlatego, że Apple od lat montuje w swoich smartfonach fatalnej jakości ogniwa, które regularnie padają w pierwszym roku użytkowania.
Mam już dość tego badziewnego rozwiązania, które polega na uwięzieniu akumulatora w urządzeniu.
Jestem posiadaczem najnowszego urządzenia, jakie Apple ma w ofercie, a nie mogę z niego korzystać. Powodem jest nędzna jakość ogniw stosowanych przez największego producenta smartfonów premium na świecie. Ja dziękuję za takie premium. Ja dziękuję za takie akumulatory.
Oddajcie nam możliwość wymiany baterii w urządzeniach. Gdyby takowa możliwość istniała, to wymieniłbym akumulator w krótszym czasie, niż pisałem ten tekst. A piszę lekkim wzburzeniu, więc nie trwało to dłużej niż kilka minut.
Mocno trzymam kciuki za naciski Unii Europejskiej. Producentów trzeba docisnąć w zakresie akumulatorów. Normalną rzeczą jest wymiana baterii lub akumulatora w zabawce, normalną jest w małym AGD, więc normalną powinna być w smartfonie.
Sytuacja, w której muszę wysłać smartfon na wymianę akumulatora do innego miasta, jest niedopuszczalna. Gdzie podejście proklienckie? Gdzie jakieś podstawy ekologii?
*Zdjęcie główne: fot. Parilov, Shutterstock