Recenzja Alienware AW3423DWF: monitor marzeń ma panel QD-OLED z proporcjami 21:9
Alienware AW3423DWF to najlepszy monitor do gier, jaki testowałem od dłuższego czasu. Sprzęt za ponad 5 tysięcy złotych (!) zachwyca panelem QD-OLED, gigantyczną powierzchnią roboczą i proporcjami ultrawide 21:9. Każdy dzień testów był przyjemnością, a proces odsyłki przypominał u nas stypę.
Bloger płakał jak oddawał - nasz wyświechtany redakcyjny frazes tym razem był w stu procentach prawdziwy. Pakując monitor Alienware AW3423DWF do wielkiego pudła po kilku tygodniach testów czułem smutek rozstania, na wskroś przeszywający serce gracza. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, z kolei powrót do mojego prywatnego monitora okazał się znacznie bardziej bolesny niż chciałbym to przyznać. Alienware AW3423DWF robi bowiem rewelacyjne wrażenie, na długo zostając w pamięci.
Napiszę to już w trzecim akapicie, bez budowania suspensu: testowy Alienware AW3423DWF ma pełne prawo ubiegać się o tytuł monitora roku z segmentu premium. Jego jakość obrazu, jakość wykonania, dodatkowe funkcje oraz wstępna kalibracja są na tak irracjonalnie wysokim poziomie, że model może stanowić punkt odniesienia dla pozostałych producentów monitorów dla graczy. Ba, nie tylko dla graczy, bo do pracy biurowej urządzenie również jest naprawdę dobre. Nie tylko z powodu wielkiej przestrzeni roboczej.
Alienware AW3423DWF łączy same zalety: panel QD-OLED, wysoki współczynnik odświeżania i 34-calowe ultrawide.
Przy stole do pokera siedzą rozmaici producenci monitorów i licytują się "- a mój ma to!", "- mój ma tamto!". Dell rzuca wtedy na stół royal flusha i mówi: " -Alienware AW3423DWF ma to wszystko". Podczas gdy większość firm chwali się panelami OLED, wysoką rozdzielczością, wysokim maksymalnym odświeżaniem lub proporcjami ultrawide wspartymi krzywizną, testowany laptop oferuje wszystko jednocześnie, w 34-calowej bestii która niemal nie ma słabych punktów. Brzmi jak slogan reklamowy, ale spójrzcie na specyfikację tego potwora:
Z powyższymi parametrami Alienware AW3423DWF jest kapitalny do komputerowego i konsolowego grania, ale urządzenie spisuje się również na innych polach, np. jako multimedialne centrum pracy biurowej albo serce home office. Z trzeba portami wideo, trybami PiP i PbP oraz kapitalną kalibracją wstępną, monitor spełni wymagania doświadczonych twórców treści, chcących zyskać wielką przestrzeń roboczą.
Gry wideo na panelu QD-OLED wyglądają absolutnie bezbłędnie. Czernie i kontrast potęgują doświadczenia survivali.
Wielki, zakrzywiony, 34-calowy panel QD-OLED wykorzystuje naturalne zalety ekranów OLED: niezwykle wysoki kontrast oraz najczarniejsze czernie. Bardzo to doceniłem grając w Sons of the Forest - jedną z niewielu produkcji, w której noc naprawdę jest nocą. Ciemną, nieprzeniknioną oraz gęstą jak smoła. Biegnąć po zmierzchu przez las w SotS czułem się naprawdę nieswojo, patrząc na nieprzeniknioną ciemność na wprost mnie. Szarość sąsiedniego panelu LCD wydawała się wtedy wręcz kompromitująca.
W przypadku gier wideo - inaczej niż dla filmów i seriali - naturalna czerń nie zawsze jest jednak zaletą. Wielu graczy preferuje jaśniejsze, szarawe matryce IPS albo VA, pozwalające łatwiej dostrzec rywali w ciemnych zakątkach. Tutaj pojawia się wsparcie programowe, ponieważ Alienware AW3423DWF oferuje możliwość rozjaśniania czerni w grach, podobnie jak szereg innych udogodnień dla gracza, np. celowniczek albo zegar Hz.
Taka czarna czerń robi duże wrażenie również podczas wieczornej pracy biurowej, kiedy podłączony do monitora MacBook przechodzi w tryb nocny. Czarne ekrany interfejsu stają się nieprzeniknione, a nocne pisanie spóźnionej recenzji w iA Writer to sama przyjemność. To samo tyczy się oglądania filmów i seriali. Nawet moja żona - niedzielny widz - zwróciła uwagę na czernie widoczne bez efektu rozjaśnienia, charakterystycznego dla paneli LCD.
Co najlepsze, Alienware AW3423DWF jest wolny od naturalnych wad paneli OLED, np. niskiej jasności.
Z telewizorami OLED zawsze miałem problem dotyczący jasności. Po latach spędzonych z panelami LCD ekrany OLED wydawały mi się po prostu zbyt ciemne. Zwłaszcza za dnia. QD-OLED rozwiązuje ten problem. Testowy Alienware osiąga jasność do 1000 nitów, dzięki czemu efekt HDR jest czymś więcej niż tylko pudrowaniem noska. On naprawdę działa, zwłaszcza w trybie konsolowym, z podłączonym do monitora Xboksem albo PlayStation 5.
Technologia HDR nigdy nie brylowała na monitorach do gier, ale Alienware AW3423DWF jest jednym z niewielu przypadków udowadniających: jednak można! Efekt HDR jest nie tylko bardzo zniuansowany, pozwalając dostrzec wiele detali w pełnym słońcu, ale również silnie widoczny w każdym dobrze skalibrowanym medium, na przestrzeni wielu systemów: od Windowsa 11, przez MacOS, po PS5. Nie dochodzi do wylewania jasności ani sabotażu cieni i czerni. Jedyną wadą HDR-a jest redukcja maksymalnego odświeżania z 165 do 100 Hz.
Do tego dochodzą bardzo naturalne barwy. Monitory Alienware są ręcznie kalibrowane przed finalnym zapakowaniem w karton i to od razu czuć. Śmiem sądzić, że profesjonalna kalibracja będzie zbędna nie tylko dla graczy oraz zwykłych użytkowników, ale nawet połowicznie amatorskich twórców treści. Ze struprocentowym pokryciem DCI-P3 oraz 98-proc. pokryciem sRGB w testach śmiało można odpalać Premiere, Lightrooma, Photoshopa czy Final Cuta.
Na Alienware AW3423DWF gra się wybornie, niezależnie od platformy. Konsola czy PC, jest sztos.
Testowany monitor posiada tryb konsolowy, redukujący opóźnienie po HDMI przy zablokowaniu odświeżania do 60 Hz z downscalingiem natywnej rozdzielczości 4K. Grając na Xboksie, Switchu lub PlayStation użytkownik może sztuczne rozciągać obraz do bocznych krawędzi ultrawide bądź zachować czarne pionowe pasy, z oczywistą rekomendacją drugiego wariantu.
Grając na PC, maksymalna częstotliwość odświeżania wynosi 165 Hz przy rozdzielczości 3440 na 1440 pikseli, o ile używamy złącza DisplayPort. Złącze HDMI ogranicza odświeżanie ekranu do 100 Hz. To wszystko wciąż wartości wyższe niż możliwości większości komputerów do gier, biorąc pod uwagę rozdzielczość 1440p oraz proporcje ultrawide. Monitor Alienware stoi krok przed wydajnymi kartami graficznymi i dopiero rozwiązania takie jak DLSS 3.0 pozwalają wycisnąć maksimum z realnych możliwości matrycy.
O brak rozrywania ekranu na PC dba AMD FreeSync, z kolei po podłączeniu do konsol uruchamiany jest telewizyjny VRR. Alienware AW3423DWF wspiera także G-Sync we współpracy z kartami Nvidia. Mamy więc pełne spektrum możliwości, niezależnie od preferowanej platformy. Przełączając się między źródłami wideo w locie, monitor zawsze bezbłędnie dopasowuje parametry oraz technologie wsparcia obrazu.
Na to wszystko Dell nakłada rewelacyjny czas reakcji oraz wysoką responsywność, tak ważną dla każdego gracza. Pełne przejście piksela z jednego koloru na inny to w duecie z PC mniej niż 2 ms, z kolei realne opóźnienie podczas grania przez DisplyPort nie jest większe niż 5 ms. W przypadku konsolowej rozgrywki opóźnienie nie przekracza 10 ms.
Jednocześnie Alienware AW3423DWF nieźle sprawdza się jako sprzęt biurowy, chociaż tutaj jest kilka rzeczy do poprawy.
Dzięki portowi HDMI oraz dwóm gniazdom DisplayPort możemy pracować na kilku urządzeniach jednocześnie. Przykładowo, do monitora podłączyłem PC z Windows 11 oraz MacBooka. Oba urządzenia współdzieliły ekran w tym samym czasie, w oparciu o tryb Picture by Picture uwzględniający dwa źródła jednocześnie (po 65 Hz na połowę). Do tego dochodzi alternatywny Picture in Picture, świetny podczas gry w mniej angażujące gry, jednocześnie oglądając program publicystyczny.
Alienware AW3423DWF zasila urządzenia dzięki portom USB, ale niestety nie posiada przełącznika KVM, umożliwiającego obsługę wielu podłączonych urządzeń przy pomocy tej samej myszy oraz klawiatury. Wielka szkoda. Dziwi także brak portów USB-C. Zarówno umożliwiających ładowanie sprzętu, jak również przesyłanie obrazu. Zazwyczaj to właśnie w oparciu o gniazdo USB-C podłączam MacBooka do zewnętrznego ekranu. Tym razem nie obeszło się bez kabla USB-C -> DisplayPort, na szczęście dołączonego do zestawu.
Na koniec tej sekcji warto wspomnieć o braku… głośników. Alienware AW3423DWF nie posiada ich wcale, chociaż pozwala regulować głośność podłączonych słuchawek.
No dobra, a co nie wyszło?
Poza wyżej wspomnianym brakiem głośników, przełącznika KVM oraz portów USB-C, bez wątpienia za wadę należy uznać brak portów HDMI w standardzie 2.1. Co za tym idzie, posiadacze Xboksa Series X oraz PlayStation 5 nie pograją w mniej wymagające gry zachowując 120 klatek na sekundę. Szkoda, skoro mamy do czynienia z monitorem premium, brak HDMI 2.1 szczerze dziwi.
Początkowo brakowało mi także warstwy antyodblaskowej filtru polaryzacyjnego na powierzchni ekranu, co jest charakterystyczne dla paneli QD-OLED. Na szczęście monitor nieźle radzi sobie z refleksami, ale stawiając go pod słońce widać odbicia, które dodatkowo podkreśla niezwykle naturalna, głęboka czerń. Pozytywnie zaskoczyły mnie za to kąty widzenia, co w monitorach z krzywizną ekranu nie jest oczywistością. Te dla Alienware'a są wybitnie korzystne. Można grać w Heroes III w cztery osoby jednocześnie, zostało to potwierdzone (zbyt długimi) testami.
Szukając wad, w cenie powyżej 5000 złotych oczekiwałbym również inteligentnego systemu zwiększającego możliwości sprzętu, jak Google TV. Funkcje smartTV w monitorach to coraz powszechniejsze zjawisko, które świetnie spisuje się w praktyce i wielka szkoda, że Alienware wciąż nie oferuje natywnego Netfliksa, Playera czy Disney+ bezpośrednio z poziomu monitora, bez podłączania jakiegokolwiek urządzenia dodatkowego.
Monitor tak premium, że człowiekowi trudno wrócić do rzeczywistości. Jest kandydat na ekran roku.
Alienware AW3423DWF to na ten moment najlepszy monitor do gier, jaki testowałem w 2023 roku. Nie jest idealny, posiada dziwne braki, ale jakość ekranu jest tak dobra, że człowiek dosłownie rozpływa się za biurkiem. Nie da się "zrobić sobie lepiej" będąc graczem i szukając nowego wyświetlacza z najwyższej półki. Zwłaszcza pod wydajny komputer osobisty. Podłączasz monitor, uruchamiasz go po raz pierwszy i po prostu się zakochujesz. Nie da się inaczej. Skok jakościowy względem solidnego IPS-a jest wręcz nie do opisania. Dwa różne światy.
Testowany model w pigułce miesza wszystko, co najlepsze: proporcje ultrawide 21:9, moją ulubioną przekątną 34 cale, panel QD-OLED, zdumiewająco dobry efekt HDR, wysoką jasność, kapitalną kalibrację wstępną oraz szereg ułatwień oraz ustawień dla graczy. Świetnie wyglądają na nim zwłaszcza strategie. Total War 3 to poezja dla oczu.
Największe zalety:
- Całościowo najlepszy ekran jaki testowałem w ostatnim czasie
- Panel QD-OLED
- 34-calowy ekran ultrawide
- Zaskakująco dobry HDR i wysoka jasność jak na monitor
- Kapitalne barwy, czernie i kontrast. Rynkowy punkt odniesienia
- Wsparcie gracza po stronie oprogramowania
- PiP i PbP
Największe wady:
- Brak przełącznika KVM
- Brak głośników
- Brak portów USB-C
- Brak funkcji smartTV
Niestety, wszystko co dobre, kosztuje. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Dlatego Alienware AW3423DWF to model dla promila wybranych, którzy mogą sobie pozwolić na ekran za pięć kafli. Będę szczery: już wam zazdroszczę tego sprzętu.