Francja zakazuje mediów społecznościowych dzieciom. A co mogą zrobić rodzice w Polsce?
We Francji tamtejsze Zgromadzenie Narodowe wzięło się za regulację dostępu do mediów społecznościowych dla dzieci i młodzieży do 15 roku życia. Nastolatki między 13 a 15 rokiem życia według założeń nowej ustawy będą potrzebować zgody rodziców na założenie konta w social mediach. A jakie narzędzia do kontroli dzieci w internecie mają rodzice w Polsce?
Francuskie wdrożenie zakazu mediów społecznościowych brzmi rewolucyjnie, ale za zapisami ustawy musi jeszcze nadążyć rzeczywistość. Chodzi m.in. o to, że właściciele social mediów mogą proponować łatwe do obejścia mechanizmy potwierdzające wiek użytkownika. Francuzi na razie testują rozwiązania. Mówi się m.in. o dwuetapowej weryfikacji oraz wykorzystywaniu biometrii.
Nad Sekwaną zrobiono jednak coś ważnego – postanowiono uregulować świat bez zasad i jest to pierwszy krok do uszczelnienia systemu. Jak palący jest to problem, dowodzi fakt, że nawet bardziej radykalne kroki chcą podjąć Amerykanie. W stanie Utah osoby aż do 18. roku życia będą mogły zakładać konta w mediach społecznościowych dopiero po uzyskaniu zgody rodzica, jak podaje portal wirtualnemedia.pl. O podobnych rozwiązaniach w zakresie regulacji mówi się także w innych krajach.
Poznaj antywirusy z kontrolą rodzicielską: Norton 360 i Bitdefender Family Pack
– Konieczna jest edukacja – podkreśla Eryk Trybulski, Dyrektor Bezpieczeństwa Informacji w home.pl. – Nie lekceważmy rozmowy. Rodzice powinni uświadamiać dzieci, co mogą robić w internecie, a czego unikać, skoro dają im laptopa czy telefon. Niestety opiekunowie często traktują internet jako niańkę, bo pozwala "pozbyć się" dziecka i mają święty spokój, nie muszą się nim zajmować. Ba, dają też dzieciom czy to prepaidowe karty płatnicze, czy płatności telefoniczne do zakupów w internecie. A co dzieci za to kupują? To jest często poza kontrolą rodziców
– alarmuje Trybulski.
Ograniczenie władzy rodzicielskiej za zdjęcie na Facebooku?
Francja chce również zapewniać większą ochronę wizerunku młodych osób, który jest szeroko udostępniany cyfrowo – m.in. przez rodziców. Chodzi o zjawisko "sharentingu", czyli umieszczania przez opiekunów zdjęć dzieci w social mediach bez ich woli. Jak podaje portal „Euronews" ponad 50% rodziców udostępnia fotografie swoich dzieci w internecie, a 90% z nich udostępnia zdjęcia dzieci zanim te skończą 5 lat. W skrajnym przypadku według nowych francuskich regulacji rodzice za takie działanie mogliby nawet być ograniczeni w zakresie prawa do wizerunku dziecka.
A co w Polsce?
Z badania polskiego Rzecznika Praw Dziecka z początku 2022 roku wynika m.in., że 13% dzieci (uczniów 2 klas szkół podstawowych), 11% nastolatków (uczniów 6 klas szkół podstawowych) i 15% młodzieży (uczniów 2 klas szkół ponadpodstawowych) jest uzależnionych od mediów społecznościowych w stopniu, który wymaga pomocy. Spora część, bo 24% starszej młodzieży przyznaje, że zaniedbuje inne zajęcia ze względu na korzystanie z mediów społecznościowych. Ta grupa przyznaje też, że przez spędzanie dużej ilości czasu online wystąpiła u nich konfliktowa sytuacja z domownikami (24%).
Z kolei badanie NASK „Nastolatki wobec pornografii cyfrowej” pokazuje, że większość dzieci (73%) i młodzieży (71,1%) deklaruje łatwość znalezienia treści o charakterze pornograficznym. Młodzi ludzie najczęściej wskazywali, że po raz pierwszy zobaczyli takie treści, używając smartfona z dostępem do internetu (35,1%).
Można czekać. Ale lepiej wziąć sprawy we własne ręce
Trzeba uświadamiać i można rzecz jasna czekać na krajowe regulacje. Jednak raczej nie ma co spodziewać się szybko polskiego prawa na miarę tego, jakie zaproponowali Francuzi.
Departament Cyfryzacji przy kancelarii premiera w 2022 zaproponował projekt ustawy zakładającej nałożenie na dostawców internetu obowiązku blokowania dzieciom dostępu do treści pornograficznych. Odpowiedzialność za blokowanie nieodpowiednich treści mieliby na siebie wziąć dostawcy usług telekomunikacyjnych. Na razie na szczegóły musimy jeszcze poczekać, być może długo, bo ustawa już teraz jest krytykowana przez branżę internetową. Dostawcy sieci nie chcą brać odpowiedzialności za to, które treści blokować, bo twierdzą, że to nie ich rola. Na razie kończy się więc na zapowiedziach ochrony dzieci przed pornografią, ale bez konkretów. Nie mówi się też o ograniczaniu dostępu do mediów społecznościowych.
A co, gdyby chcieć działać na własną rękę już teraz i nie czekać na oficjalne regulacje państwowe? Najskuteczniejsze będą antywirusy z wbudowaną kontrolą rodzicielską. Jej zakres różni się w zależności od producenta oprogramowania. Można na przykład zainstalować specjalną aplikację na smartfon dziecka z Androidem. Interfejs pozwala sprawdzać aktywność pociechy w internecie i monitorować zagrożenia. Na rynku istnieją aplikacje, które umożliwiają zablokowanie na urządzeniu konkretnych stron, np. w pewnym przedziale godzinowym. Dzięki temu można np. odciąć dostęp do serwisów z grami czy serialami na czas pobytu w szkole.
– Rodzice mogą też prześledzić historię ostrzeżeń i blokad na urządzeniu swojego dziecka. Jeśli opiekunowie wiedzą, że dziecko ma problem z aplikacjami społecznościowymi, mogą je zablokować. Moduł pozwala też śledzić ilość czasu spędzanego na korzystaniu z poszczególnych aplikacji. Antywirusy z kontrolą rodzicielską pozwalają nie tylko kontrolować, z czym się dziecko łączy, ale jednocześnie nie pozwolą przy odpowiedniej konfiguracji na instalowanie oprogramowania obchodzącego zabezpieczenia
– podkreśla Eryk Trybulski, Dyrektor Bezpieczeństwa Informacji w home.pl.
Android i iOS dają swoje rozwiązania
Nie wszyscy wiedzą, że niektóre narzędzia kontroli oferuje sam system Android. W Sklepie Play na telefonie w ustawieniach znajdziemy zakładkę „Rodzina”. Co nam daje? Na przykład możliwość regulacji, jakie aplikacje w zależności od oceny w skali PEGI mogą być pobierane przez dziecko. PEGI to system klasyfikacji gier i aplikacji oceniający, dla jakiej grupy wiekowej skierowana jest aplikacja.
Poza tym Google proponuje narzędzie Family Link, dzięki któremu można łatwiej sprawować nadzór rodzicielski nad kontem Google dziecka. Dzięki temu można m.in. ustalać limity korzystania z urządzenia, zatwierdzać zakupy nowych aplikacji i blokować te, które mają być niedostępne dla dziecka. To zdecydowanie pomocne narzędzie w wyznaczaniu cyfrowych granic.
W tyle nie pozostają urządzenia Apple. W systemie iOS na iPhonie w funkcjach Chmury rodzinnej także odnajdziemy nadzór rodzicielski. Pozwala on na ustawienie ograniczeń wiekowych zawartości w aplikacjach, programach i filmach, limity dla aplikacji czy ograniczenia dotyczące osób, z którymi dziecko może się komunikować.