Sony A5000 - to byłby najlepszy soundbar do małego mieszkania, gdyby nie jedna istotna wada. Recenzja
Soundbar najlepiej kupować z subwooferem, głośnik niskotonowy znacząco zwiększa głębię dźwięku. A jeszcze lepiej kupić zestaw z tylnymi satelitami, by lepiej pozycjonować dźwięk przestrzenny. A co jeśli ktoś nie ma warunków na takie zabawy, a i tak marzy się tej osobie dźwięk świetnej jakości. Sony ma propozycję.
Do przytłaczającej większości sprzedawanych w Polsce telewizorów warto dokupić co najmniej soundbar. Wbudowane systemy dźwięku w coraz smuklejszych telewizorach są zazwyczaj fizycznie bardzo niewielkich rozmiarów - a więc są bez szans w kwestii zapewniania dynamicznego, głośnego, głębokiego brzmienia. A przecież obrazowi w wysokiej jakości powinna towarzyszyć równie satysfakcjonująca scena dźwiękowa.
Częstą i słuszną rekomendacją jest ta, by kupić soundbar co najmniej z zewnętrznym głośnikiem niskotonowym, a najlepiej jeszcze z satelitami. Tyle że nie każdy może lub chce zagracać pomieszczenie kolejnymi urządzeniami. Czy istnieją soundbary, które zapewniają porządny dźwięk i które nie muszą zajmować znacznej części pokoju? Ależ tak. A Sony A5000 to, teoretycznie, jeden z nich.
Sony A5000, czyli soundbar 5.1.2 bez dedykowanego subwoofera i satelitów. Reszta wyposażenia na bogato
A5000 jest na szczęście zgodny ze wszystkimi możliwymi mainstreamowymi formatami dźwięku, z Dolby Atmos i DTS:X na czele. Dodatkowo, sprzęt obsługuje też niszowy format Sony 360 Spatial Audio - jest znakomity, ale mało która usługa go obsługuje. Zapewnia sumarycznie 450 W mocy na swoich ośmiu kanałach (licząc subwoofer). Fizyczne umiejscowienie kanałów to przedni lewy, przedni prawy, środkowy, środkowo-lewy, środkowo-prawy, górny lewy i górny prawy. No i niskotonowy.
A5000 jest jednak systemem modułowym. Oznacza to, że z czasem, jak użytkownik sobie dozbiera pieniądze, może sobie kupić któreś ze zgodnych zewnętrznych subwooferów lub satelitów Sony. Cena samego soundbara to na dziś 4300 zł. Drogo, wręcz bardzo (jak niemal zawsze u Sony). Ale może warto?
Na szczęście są powody, dla których Sony liczy sobie dopłatę za swój znaczek na obudowie. Opieka programowa nad systemami audio do tej pory była wzorowa, wieloletnie urządzenia do dziś otrzymują usprawniające ich działanie aktualizacje. Podobnie jak szeroka obsługa kodeków i standardów. Nie inaczej jest z A5000.
Poza dźwiękiem DTS i Dolby, nabywcy mogą też liczyć na obsługę HDMI-eARC, AirPlay 2, Chromecast i Spotify Connect. A5000 to więc nie tylko obietnica świetnego brzmienia (więcej o tym za chwilę), ale też i z pewnością system zgodny ze wszystkim, co ważne i nowoczesne. Prawdopodobnie również w przyszłości. Zwłaszcza że ewidentnie jest wyposażony w wydajny chipset, skoro już dziś może (nie testowałem tego) pełnić funkcję pass-through dla sygnału o rozdzielczości 8K z obsługą Dolby Vision i VRR. To sprzęt gotowy nie tylko na teraźniejszość, ale i na przyszłość.
Osobiście bardzo też lubię wzornictwo przemysłowe Sony, A3000 również wpadł w mój gust. Jest wykonany z materiałów sprawiających wrażenie wysokiej jakości, podoba mi się też nietypowa ekspozycja górnych głośników. To jednak zaskakująco odważna (jak na sprzęt RTV) stylistyka i może nie każdemu się spodobać. Soundbar może też stać się częścią systemu smart home, obsługuje integrację z Alexą, Google Home i Apple HomeKit i ich systemy multi-room. Może też być urządzeniem nadawczym i odbiorczym Bluetooth. Może nawet odtwarzać pliki muzyczne z podłączonej do złącza USB pamięci. Integruje się też z nowymi telewizorami Sony Bravia, dzięki czemu mogą współpracować w wbudowanymi w nie systemami audio.
Ma więc absolutnie wszystko w swojej specyfikacji, co powinien mieć porządny soundbar. Może poza mocą - 450 W to zdecydowanie nie jest rekord nawet na samodzielne grajbelki, ale to nie jest najdroższy i najlepszy soundbar Sony. Tyle że kto szuka soundbaru bez dodatkowych głośników? Między innymi (być może w większości) osoby dysponujące niewielkimi pomieszczeniami. To drogi sprzęt, ale może poza wyposażeniem ma jeszcze inne, uzasadniające tę cenę atuty?
Otóż ma. Soundbar A5000 przypomina, czemu to Sony jest królem audio. Popełnił jednak jeden ciężki grzech
Mało która firma potrafi zapewnić tak przyjemnie klarowny dźwięk w swoich soundbarach, co Sony. W nagraniach dźwiękowych nie ginie nic, niezależnie czy aktualnie na ekranie jest strzelanina, czy subtelne partie koncertu symfonicznego. A5000 jest bezbłędny, oferując dodatkowo zaskakująco dużą dynamikę.
Brak zewnętrznego głośnika niskotonowego zaczyna być odczuwalny dopiero po ustawieniu głośności na zbyt dokuczliwą dla sąsiadów - wtedy faktycznie zaczynają być łatwo słyszalne zniekształcenia dźwięku, praw fizyki A5000 rozczarowująco nie łamie (ale za to potrafi być bardzo głośny!). Wypełni jednak bez problemu kilkunastometrowe pomieszczenie dźwiękiem, zachowując przejrzystość na wszystkich częstotliwościach. Jest świetny. A co z brakiem satelitów i rzekomą obsługą Dolby Atmos w praktyce?
Tu wrażenia mam nieco bardziej mieszane. A5000 w sposób przyzwoity zapewnia iluzję źródła dźwięku rzekomo pochodzącego zza pleców słuchacza, ale nie robi tego w sposób przełomowy, a na poziomie najlepszych rywali w swojej klasie. Co oczywiście oznacza, że A5000 w praktyce nie realizuje pełnego doświadczenia Dolby Atmos (i DTS:X). Nie zmienia to jednak faktu, że świetnie pozycjonuje dźwięk w pionie. Słuchanie na A5000 referencyjnych materiałów demonstracyjnych od Dolby, jak kapiące zewsząd krople deszczu, oszuka niejednego słuchacza będącego przekonanym, że woda cieknie mu nad głową. Przednia część dźwiękowej sfery pozycjonowana jest bezbłędnie. Tylna, wedle oczekiwań, tylko symbolicznie. To jednak i tak wysoka pochwała.
W zasadzie mając na uwadze wszystkie powyższe uwagi już bym się zbierał do polecania tego sprzętu. Tak, jest drogi. Ale też zarazem odpowiednio wyceniony, mając na uwadze jego wyposażenie i jakość oferowanego dźwięku. Nawet do słuchania muzyki sprawdza się świetnie (to rzadkość w soundbarach), między innymi za sprawą (wyłączalnej) sztucznej inteligencji DSEE Extreme znanej ze słuchawek Sony i będącej wyjątkowo dobrą w masterowaniu dźwięku ze stratnych źródeł, takich jak streaming. Zabrakło jednak elementarnej funkcji. Mi akurat nie była potrzebna, ale brzmienie dźwięku to rzecz gustu. Owe brzmienie dopasować można niemal zawsze za pomocą suwaczków na tak zwanym korektorze graficznym. Czyli na czymś, czego A5000 nie ma.
Nie ma w aplikacji mobilnej, na pilocie, czy na samej grajbelce. Użytkownik może zmieniać tryby dźwięku, włączać i wyłączać dodatkowe filtry - nie może jednak skorygować natężenia tonów. Niezmiennie polecam A5000 - ale też i natężenia tonów. Niezmiennie polecę A5000 - ale też i z naciskiem na samodzielne sprawdzenie sprzętu w sklepie stacjonarnym przed zakupem. Prawdopodobnie zamieszanie będzie zbędne i myślę, że większość podzieli mój entuzjazm. Mniejszość pozostanie jednak z soundbarem grającym nieco inaczej niż lubią, bez narzędzia do korekty.
Soundbar Sony A5000 - czy warto?
To drogi sprzęt, więc może na początek przypomnijmy jego dwa kluczowe niedociągnięcia. 450 W z dużym zapasem wypełni donośnym dźwiękiem niewielkie pomieszczenie, ale może nie wystarczyć do bardzo dużego przeznaczonego do kina domowego pokoju. Brak korektora graficznego jest też trudny do zrozumienia (choć po prawdzie dla większości ów korektor będzie niepotrzebny). W każdej innej możliwej kategorii i cesze ów soundbar lśni i błyszczy.
Otwartym pozostaje pytanie czy lepiej zainwestować w drogi soundbar samodzielny, czy też teoretycznie niższej klasy, ale zestaw kina domowego, z dużym subwooferem i satelitami. Skłaniałbym się ku drugiemu wyborowi. Jeśli jednak chodzi o sprzęt do mniejszych pomieszczeń lub takich, w których nikt nie chce stada głośników, ale kiedy celem zakupu jest sprzęt zapewniający topowe doświadczenia - trudno o lepszy zakup od Sony A5000. I to mimo podatku od Sony.