REKLAMA

Co tam megamiasto w Arabii Saudyjskiej. W PRL-u był plan na blok od Bałtyku do Tatr

Ach, wyjrzeć przez okno i widzieć lasy, łąki, pola - to marzenie niejednego mieszczucha. A gdyby mieć widoki jak w domku na wsi, ale jednocześnie żyć w centrum metropolii? Polski architekt w latach 60. uważał, że to możliwe. Po prostu należało wybudować długie, wąskie bloki ciągnące się przez całą Polskę.

blok
REKLAMA

Kiedy przechadzamy się po starych PRL-owskich osiedlach, które wydają się lepiej zaprojektowane do życia niż współczesne, pojawia się jedna konstatacja. "Wszystko pięknie" – mówimy – "ale jednego nie przemyśleli: tego, że będzie tak dużo samochodów". Dziś te przestrzenie pełne zieleni, skwerów, alejek czy w końcu miejsc publicznych, które wpisują się w założenia miast 15-minutowych, przecinane są rzędami zaparkowanych gdzie się da pojazdów. Czy dawni architekci nie docenili postępu? Oskar Hansen jest przykładem odwrotnym: doskonale wiedział, że przyszli mieszkańcy miast po prostu będą w nich ściśnięci. Słusznie przewidywał: "miasto centryczne egalitaryzuje swoich mieszkańców jedynie złą komunikacją, ciasnotą centrum, hałasem i odcięciem od natury". Lekarstwem na to miałoby być megamiasto. Ale nie do końca takie, jak możecie sobie wyobrazić.

Czytaj także:
- To był strzał w pysk. Wyłączyłem niepotrzebne subskrypcje i odzyskałem 1990 zł
- Gotowanie, zamrażanie, próżnia, promieniowanie, brak wody. Dla niesporczaków to bułka z masłem!
- Ten kosmiczny obiekt był tak dziwny, że ludzie podejrzewali już obcych

REKLAMA

Bloki od morza aż do Tatr

- Linearny System Ciągły istnieje po to, by zbliżyć człowieka do człowieka, umożliwić mu wolny wybór sposobu życia. Żyjąc w LSC, ci, co urodzili się później, nie będą musieli mieszkać dalej od centrum, jak w mieście centrycznym – opowiadał w jednym z wywiadów Hansen.  

W jaki sposób miałoby się to dokonać? LSC w założeniach to system składający się z czterech pasm: Wschodniego, Mazowieckiego, Zachodniego I i Zachodniego II. Miasta, jak rzeki, wiją się z południa na północ, a między nimi mamy naturę.

W ujęciu Hansena południowe pasmo rozwoju Warszawy to wysokie na szesnaście pięter gmaszysko meandrujące wzdłuż Wisły. Ma ono przecinać się w kilkudziesięciu miejscach z biegnącymi obok dwoma innymi pasmami: dwupiętrowym ciągiem obiektów szkolnych i sportowych oraz trzypiętrowym pasażem handlowo-usługowym. Ta potrójna wstęga, a raczej warkocz, ma mieć długość prawie sześciu kilometrów. Obok pobiegnie metro, zapewniające komunikację nie tylko z centrum Warszawy, ale także w ramach gigantycznego osiedla – pisał Filip Springer, autor biografii architekta i jego żony, "Zaczyn: o Zofii i Oskarze Hansenach".

Hansen widzi to tak: jako że warkocze się ciągną, przed nami nic nie ma. Mieszkańcy np. Poznania ze swoich okien widzą Wartę, łąki, pola. Wychodzą z domu i idą do podziemnej kolejki, która wiezie ich do centrum. Zabytkowa zabudowa miast nie miałaby być zlikwidowana, a włączona w tę szaloną ideę. Jako że miasta by się nie rozłaziły, udałoby się oszczędzić nawet 50 proc. terenu, gwarantując łatwy dostęp do przyrody. Dlatego poeta Julian Przyboś zachwycał się: "Linearny System Ciągły łączy wszystkie korzyści, jakie daje wielkie miasto, z tymi, jakimi cieszymy się, gdy wyjeżdżamy z miasta na wieś".

Powstało kilka koncepcji, jak mogłoby to wszystko wyglądać. W Lubinie stanąć miałaby gigantyczna trybuna, na której rosłyby domki górników. "Tarasy, zwrócone ku słońcu, mają być miejscem domów 'ludzi-kretów', żeby w czasie 'fajrantu' mogli spojrzeć z góry i wreszcie przekonać się, 'jaka ta Polska szeroka, Odra – rzeczywiście niebieska, a niebo jest pełne gwiazd'" – przekonywał architekt.

Osiedle im. Juliusza Słowackiego w Lublinie pozwala sobie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać zrealizowana idea LSC

Hansen wierzył, że jego koncepcja może się ziścić. Sceptycy naciskali go, by wytłumaczył, jak wyobraża sobie te ciągnące się kilometrami bloki. Ogromne windy. Kolejki. W końcu nawet transport, który miałby polegać na tym, że do pociągów wsiadałoby się i wysiadało podczas jazdy.

Architekt odpowiadał: to zaczyn. Początek czegoś, co kiedyś może wykiełkować

Model LSC nie zostanie zrealizowany za mojego życia, dlatego trzeba być l’enfant terrible, robić tak zwane utopijne projekty, żeby już dzisiaj budziły i budowały świadomość społeczną, po to, żeby jutro były rzeczywistością. Naszym sukcesem jest to, że ludzie dziś o LSC piszą, że o tym rozmawiamy, że jest się o co spierać. Na tym polega pragmatyzm utopii – przekonywał.

Inny Oskar, Wilde, wcześniej mówił, że "nie warto nawet spojrzeć na taką mapę świata, która nie zawiera Utopii". Po latach poniekąd trzeba przyznać im rację. Hansen nie był pierwszym, który wyobrażał sobie linearne miasta i na pewno nie był ostatnim. Wdrożeniem jego pomysłu w życie może być przecież megamiasto realizowane w Arabii Saudyjskiej, wąskie, ciągnące się przez 120 km.  Dwa wieżowce położone wobec siebie "twarzą w twarz" mają zagwarantować wszystko, co potrzebne jest do szczęścia. Na dole autonomiczny transport, na pierwszym piętrze sklepy, na trzecim szkoła, na szóstym mecz piłki nożnej, a na tarasie – wielki ogród.

REKLAMA

Na inną ciekawą rzecz zwrócił rozmówca Filipa Springera. Wyjrzyjmy za okno jadąc pociągiem z Wrocławia do Opola, z Łodzi do Warszawy czy choćby podczas jazdy przez Śląsk. To już są układy liniowe podpięte pod bezkolizyjną komunikację – mówił prof. Konrad Kucza-Kuczyński. Niedoskonałe, chaotyczne, ale w zamyśle bardzo podobne. Tyle że Hansen chciał to okiełznać, nie dopuścić do tego, że miasto się rozlezie.

Krytycy pomysłu zwracają uwagę, że było to niemożliwe. W rozmowie z "Dwutygodnikiem" Grzegorz Kowalski, który przez jakiś czas był asystentem Hansena, mówił: "uświadomiłem sobie, że ta pociągająca utopia może być zrealizowana tylko w systemie nakazowo-rozdzielczym. Kładąc na szali jej wszystkie zalety funkcjonalne, ekologiczne, ekonomiczne, na drugiej szali pojawiało się widmo totalitaryzmu".

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA