REKLAMA

Prąd jest tak drogi, że zbudował własną elektrownię. Z kradzionych części

Fotowoltaika i własna farma wiatrowa. Taki zestaw to nie tylko w czasach kryzysu energetycznego marzenie wielu. Jednak szczególnie dziś rośnie zainteresowanie podobnymi konstrukcjami, pozwalającymi stać się przynajmniej częściowo samowystarczalnymi. Jednak 38-letni mieszkaniec powiatu starachowickiego poszedł na skróty. Części jego przydomowej elektrowni pochodziły z kradzieży.

14.12.2022 06.45
energia
REKLAMA

"Od ponad roku  na terenie powiatu kraśnickiego nieznany sprawca kradł akumulatory żelowe znajdujące się w skrzynkach elektrycznych urządzeń drogowych, przy okazji niszcząc ich zabezpieczenia. Śledczy z Annopola wraz z kraśnickimi kryminalnymi ustalili, że za licznymi kradzieżami stoi 38 letni mieszkaniec powiatu starachowickiego" - czytamy na stronie policji z Kraśnika.

REKLAMA

Służby dotarły do domku letniskowego. Tam okazało się, że skradzione akumulatory zasilają domek na działce. "Mężczyzna zbił przy domku pomieszczenie z desek na skradzione akumulatory i tam zrobił z nich magazyn zasilania dokładając panele fotowoltaiczne i małą turbinę wiatrową" - dodawała policja.

źródło: KPP Kraśnik

Teraz mężczyźnie grozi nawet do dziesięciu lat więzienia. Jego działania w żaden sposób nie zasługują na pochwałę, jednak pokazują, że potrzebujemy innych źródeł energii niż dotychczas wykorzystywane. Kryzys energetyczny stanie się pewnie przyczyną podobnych historii i nieszczęść. W końcu już słyszymy o powrocie biedaszybów. A raczej zwiększeniu na nie zapotrzebowania, bo te z okolic Wałbrzycha czynne były nieprzerwanie. By pokazać, że nie będzie przymykania oczu na ten występek, sąd zdążył już nałożyć 500 zł grzywny osobie, która nielegalnie wydobywała węgiel.

Wynalazców na własną rękę przybywa. Szczęście w nieszczęściu, że realizowane są też inne sposoby na pozyskiwanie energii, i to z odnawialnych źródeł. W Pile powstać ma osiedle dla 8 tys. mieszkańców, które będzie samowystarczalne energetycznie, a przy tym ekologiczne. Będą więc panele fotowoltaiczne, turbiny wiatrowe i wodorowe wsparcie. Zresztą już teraz miasto pochwaliło się pozyskaniem dofinansowania na zakup zeroemisyjnych autobusów wodorowych. Na stronie Piły czytamy o szacunkach zakładających, że "po roku 2025 miejski przewoźnik będzie kupował już tylko pojazdy bezemisyjne, a po roku 2030 komunikacja miejska w Pile powinna być oparta na autobusach niskoemisyjnych i bezemisyjnych".

Nie tylko Piła chce przyciągać nowoczesnymi i ekologicznymi rozwiązaniami. Warto przyglądać się temu, co dzieje się w Tychach, gdzie powstać ma nowe centrum miasta. Będzie zielone oraz nastawione na pieszych i rowerzystów. Trudno sobie wyobrazić, by wznoszone tam budynki nie sięgnęły po innowacje i odnawialne źródła energii.

Obecnie martwimy się, że ceny energii odbiją się nie tylko na portfelach, ale i naszym zdrowiu

Wydawać się może, że troska o środowisko schodzi na dalszy plan, bo ważniejsze jest to, aby po prostu się ogrzewać, nie dając przy tym zarobić rosyjskim agresorom. Wystarczyło kilka chłodniejszych dni, aby powietrze w Polsce stało się nieznośne.

Z drugiej jednak strony kryzys energetyczny pokazuje, że oparcie się na węglu i innych paliwach kopalnianych to ryzykowny pomysł. Potrzebujemy mądrej energetycznej transformacji. I ten trudny czas sprzyja otwarciu się na ekologiczne nowinki. Spółdzielnie chętniej myślą o takich instalacjach jak fotowoltaika czy pompy ciepła. Jest zapotrzebowanie na rozwiązania naukowców, którzy szukają sposobu na to, by pozyskiwać prąd np. z wiatru. I żeby mógł robić to każdy.

Coraz głośniej mówi się o miastach, które chcą być nowoczesne i ekologiczne. Ciekawym przykładem jest znajdujący się w Wielkopolsce Pleszew.

REKLAMA

[Miasto] kończy projekt "Smart Pleszew", który realizowany był przez niemal 3 lata. Dzięki niemu mamy m.in. ścieżki rowerowe, inteligentne przejścia dla pieszych, parking przy dworcu PKP w Kowalewie, oświetlenie uliczne ze sterowaniem, zbiornik na deszczówkę pod parkingiem między ul. Ogrodową a Targową oraz wiele dokumentacji i analiz, które pozwolą na kolejne działania

- podsumował burmistrz Arkadiusz Ptak.

Szukam nadziei i optymizmu. Może nie trzeba będzie działać jak 38-letni konstruktor przydomowej elektrowni składającej się ze skradzionych części, bo nasze miasta i osiedla staną się zielone same z siebie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA